Andrzej Duda w Estonii: świat się zmienił, NATO też musi

[object Object]
Andrzej Duda przyleciał do Estonii w niedzielę
wideo 2/30

Bazy NATO przed 1989 r. funkcjonowały przy samej jego wschodniej granicy, dlatego obecnie powinny zostać przesunięte dalej na wschód - zauważył w Estonii w czasie swojej pierwszej zagranicznej wizyty prezydent Andrzej Duda. - Uważam, że jest nie tylko historyczne, ale i współcześnie uzasadnione - ocenił.

Składający w Estonii swoją pierwszą zagraniczną wizytę polski prezydent mówił na wspólnej konferencji prasowej z prezydentem tego kraju Toomasem Hendrikiem Ilvesem, że po 1989 r. doszło do wielkich zmian, przez co przesunęły się również granice bezpieczeństwa w regionie.

NATO musi nadążać za zmianami

To oznacza, zdaniem polskiego prezydenta, że należy zweryfikować pogląd na to, gdzie powinny się obecnie znajdować te bazy. W związku z tym Polska i Estonia - jako kraje NATO, które znalazły się w pakcie po 1989 r. - "zapraszają", a także "oczekują" od sojuszników zapewnienia im gwarancji bezpieczeństwa.

Uznał, że pojawienie się baz lub sprzętu na stałe w Polsce, państwach bałtyckich czy w Rumunii jest "nie tylko historycznie, ale i współcześnie uzasadnione", a zmieniający się świat i "odradzające się tendencje imperialne" powinny zmusić również NATO do zmiany.

"Potrzebujemy nowych rozwiązań"
"Potrzebujemy nowych rozwiązań"TVN24 Biznes i Świat

Potrzebne "nowe rozwiązania"

Przemawiając w Tallinie w Europejskim Dniu Pamięci Ofiar Reżimów Totalitarnych (z tej przyczyny prezydenci mieli wpięte w klapy garnituru żółte wstążeczki) Andrzej Duda mówił o "wielkiej idei współpracy", jaka powinna zacząć przyświecać całemu regionowi Europy - od Morza Bałtyckiego, po Czarne i Adriatyckie.

Pamięć i prawda historyczna jest niezwykle ważna, tylko ona pozwala budować dobre relacje pomiędzy narodami. prezydent Andrzej Duda

Nawiązał do wydarzenia z sierpnia 1989 r., gdy ponad milion ludzi na obszarze 600 km w państwach bałtyckich - w Estonii, na Łotwie i Litwie - utworzyło żywy łańcuch. Duda stwierdził, że "podmiotowość", jaką wtedy wyrazili przedstawiciele tych narodów powinna być jednym z dwóch filarów stosunków międzynarodowych. Drugi - obok podmiotowości - to przestrzeganie prawa międzynarodowego - dodał polski prezydent.

- Nie ma pokoju na świecie bez poszanowania prawa międzynarodowego, to jest sprawa jednoznaczna, nie wolno nam się zgadzać, kiedy to prawo międzynarodowe jest naruszane, kiedy naruszane są granice, kiedy naruszana jest suwerenność i niepodległość państw. Tak się niestety znowu dzieje w Europie - mówił Andrzej Duda w Muzeum Okupacji, w którym z dziennikarzami spotkali się obaj prezydenci.

Według polskiego prezydenta, nie można dopuścić do tego, żeby tylko argument potencjału gospodarczego czy militarnego rozstrzygał w relacjach międzynarodowych.

Zdaniem Dudy trzeba nakłaniać w "spokojny, ale zdecydowany sposób do powrotu do przestrzegania prawa międzynarodowego". - To wielkie zadanie. Na razie nie w pełni udaje się je zrealizować. Myślę że na przyszłość potrzebne są nam nowe rozwiązania i o tych nowych rozwiązaniach trzeba będzie mówić na forum UE, ale także na forum NATO - zaznaczył.

- Potrzebujemy z jednej strony mądrej dyplomacji, a z drugiej potrzebujemy wspólnoty i zgody w najważniejszych sprawach; o tę zgodę trzeba spokojnie zabiegać - przekonywał Duda.

O pakcie Ribbentrop-Mołotow Europa nie pamięta

Prezydent RP podkreślił, że 23 sierpnia to dzień szczególny dla wielu narodów - Estończyków, Polaków, Łotyszy, Litwinów, Finów i Rumunów. Przypomniał, że te kraje zostały objęte paktem Ribbentrop-Mołotow. - Pakt Ribbentrop-Mołotow dzielił Europę. To pakt, który stał się tak naprawdę otwarciem bramy dla Hitlera do II wojny światowej (...). To porozumienie tragiczne dla naszych narodów - zaznaczył.

Jak dodał, na zachodzie Europy nie mówi się wiele o pakcie Ribbentrop-Mołotow, m.in. o tym, że było to "jaskrawe i jawne naruszenie prawa międzynarodowego". - Pamięć i prawda historyczna jest niezwykle ważna, tylko ona pozwala budować dobre relacje pomiędzy narodami - przekonywał prezydent.

Andrzej Duda o pakcie Ribbentrop-Mołotow
Andrzej Duda o pakcie Ribbentrop-Mołotowtvn24

Prezydent Estonii: Rosja chce przetestować NATO u nas

Wcześniej głos zabrał prezydent Estonii Toomas Henrik Ilves. Przypomniał, że 76 lat temu Ribbentrop i Mołotow, przedstawiciele Stalina i Hitlera, podpisali w Moskwie tajny protokół, w którym dwa totalitarne reżimy podzieliły Europę miedzy siebie, co doprowadziło do strasznych zbrodni.

- Polska była pierwszą, która straciła wolność, zaatakowana 1 września 1939 roku przez Niemców, a dwa i pół tygodnia później ze wschodu, o czym ludzie w Europie często zapominają - podkreślił prezydent Estonii.

Polityk mówił i o obecnej polityce zauważając, że kraje bałtyckie znów znajdują się w niebezpiecznym momencie, niespełna 25 lat po odzyskaniu niepodległości. - Ja osobiście mam powody sądzić, że nasz wschodni sąsiad (Rosja - red.) wydaje się postrzegać ten obszar jako najbardziej wrażliwy obszar NATO. Jest to miejsce, w którym zdecydowanie i przekonania NATO najłatwiej przetestować - mówił.

Zaznaczył, że z tego powodu należy budować możliwości wojskowe, które są w stanie odpowiedzieć na nowe wyzwania. - Oznacza to również, że musimy dać jasny i czysty przekaz: że jesteśmy zjednoczeni w naszym zdecydowaniu, aby bronić każdego i wszystkich członków sojuszu, wszystkich naszych sojuszników - powiedział. Ilves mówił o roli Polski we współpracy na rzecz bezpieczeństwa w regionie. - Jest tylko jeden duży kraj w Europie, który rozumie termin "masowe deportacje". Żadne inne wielkie kraje nie mają swoich doświadczeń z masowymi deportacjami, np. na Syberię - zauważył.

Po spotkaniu z prezydentem Ilvesem Andrzej Duda udał się na rozmowy z premierem Taavim Roivasem i przewodniczącym estońskiego parlamentu Eikim Nestorem.

Autor: adso//rzw / Źródło: TVN24 Biznes i Świat, PAP

Tagi:
Raporty: