Ekspresowy chiński proces. Były szef policji się przyznał


Proces Wanga Lijuna - byłego szefa policji w Chongqingu związanego ze skandalem wokół polityka Bo Xilaia - zakończył się. Oskarżony przyznał się do dezercji i nie zakwestionował innych zarzutów - oświadczył rzecznik sądu w Chengdu.

Proces trwał zaledwie dwa dni. Wyrok spodziewany jest w ciągu dni 10, a zarzuty, które postawiono oskarżonemu, pociągają za sobą kary od długoletniego więzienia po dożywocie, a nawet karę śmierci.

Wang Lijun - były komendant policji w Chongqingu na południowym zachodzie kraju - odpowiadał za zatajenie informacji o zabiciu brytyjskiego biznesmena przez żonę jednego z wysokich rangą polityków - powiadomiono w oficjalnym komunikacie o procesie, na który nie wpuszczono zagranicznych dziennikarzy. Rzecznik sądu odczytał im komunikat, z którego wynika, że oskarżony oddał się w ręce wymiaru sprawiedliwości po dopuszczeniu się dezercji. Według sądu oskarżony nie zakwestionował też oskarżenia o korupcję i o nadużycie władzy w celach osobistych.

Historia władzy i korupcji 52-letni Wang schronił się w lutym w konsulacie USA w Chengdu. Ujawnił tam informacje obciążające ówczesnego sekretarza KPCh w Chongqingu Bo Xilaia i wskazujące na udział jego żony Gu Kailai w zamordowaniu brytyjskiego biznesmena. Doprowadził tym do wybuchu jednego z największych od lat skandali wśród chińskiej elity władzy. Po ujawnieniu skandalu Bo został zdjęty ze stanowiska, a następnie zawieszony w prawach członka Komitetu Centralnego i Biura Politycznego KPCh. Jego żonę skazano w sierpniu na karę śmierci w zawieszeniu na dwa lata. Chińscy eksperci, jak pisze Reuters, uważają, że Wang może dostać wyrok od 15 lat do dożywocia, a jeśli zostanie orzeczona kara śmierci, to też w zawieszeniu, jak w przypadku Gu Kailai.

Raporty: