Pierwsza podróż Donalda Trumpa. Prezydent USA wylądował w Arabii Saudyjskiej


Po obfitującym w burzliwe wydarzenia tygodniu, prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump rozpoczął swą pierwszą podróż zagraniczną. Pierwszym etapem dziewięciodniowej wizyty przywódcy USA w pięciu państwach jest stolica Arabii Saudyjskiej, Rijad.

Prezydencki Air Force One wylądował na stołecznym lotnisku tuż przed godz. 10 lokalnego czasu (godz. 9 czasu polskiego). Trumpa, jego małżonkę Melanię, i córkę Ivankę powitał tam król Salman.

"Będę silnie bronił amerykańskich interesów. To jest to, co (najbardziej) lubię robić" - zadeklarował amerykański prezydent na Twitterze, tuż przed odlotem z Waszyngtonu.

W sobotę prezydent USA spotka się z saudyjską rodziną królewską, a w niedzielę będzie rozmawiał z przywódcami ponad 50 krajów arabskich i muzułmańskich, którzy zebrali się w Rijadzie na regionalnym szczycie poświęconym zwalczaniu dżihadystów z tak zwanego Państwa Islamskiego. Głównym punktem wizyty w Arabii Saudyjskiej będzie przemówienie, które Trump wygłosi w niedzielę na szczycie. Według agencji AFP wyrazi w nim nadzieję na "pokojową wizję islamu". Doradcy Trumpa z Białego Domu tłumaczyli, że przemówienie ma być przeciwwagą do przemówienia poprzednika miliardera, Baracka Obamy, z 2009 roku do świata muzułmańskiego. Doradcy twierdzą, że Obama przyjął wówczas zbyt skruszoną postawę, gdy przepraszał za działania USA w regionie.

Pierwsza podróż prezydenta

Prezydentowi towarzyszą w podróży jego małżonka Melania, córka Ivanka, która jest także jego doradcą, sekretarz stanu Rex Tillerson oraz grupa dygnitarzy reprezentujących amerykański rząd.

Delegacja odwiedzi Arabię Saudyjską, Izrael, Autonomię Palestyńską, Watykan, a także Brukselę, gdzie w przyszły czwartek prezydent USA weźmie udział spotkaniu na szczycie przywódców państw i rządów krajów NATO. Będzie też uczestnikiem szczytu G7 Taorminie na Sycylii.

Trump jest pierwszym w historii amerykańskim prezydentem, który wybrał Bliski Wschód jako cel swej pierwszej podróży zagranicznej. Jego poprzednicy z reguły odwiedzali najpierw kraje będące najbliższymi sąsiadami USA – Kanadę lub (rzadziej) Meksyk.

Trump wybrał Bliski Wschód

Pierwszym przystankiem w podróży Trumpa będzie Rijad, gdzie - jak się oczekuje - prezydent USA podpisze wstępne porozumienia dotyczące dostaw broni, współpracy gospodarczej i wspólnej walki z terroryzmem - podaje "Washington Post". W stolicy Arabii Saudyjskiej Trump weźmie udział w szczycie sześciu sunnickich państw Zatoki Perskiej. Państwa te – zauważają komentatorzy – są względnie otwarte na współpracę z Izraelem.

Prezydencki doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego H.R. McMaster zapowiedział w ubiegłym tygodniu, że w Izraelu Trump "potwierdzi nienaruszalną więź Ameryki z państwem żydowskim", a w trakcie spotkań z palestyńskim prezydentem Mahmudem Abbasem "wyrazi swe pragnienie godności i samostanowienia dla Palestyńczyków".

Przywódców państw muzułmańskich, których prezydent spotka w Rijadzie jednoczy też wrogie nastawienie do Iranu zamieszkiwanego głównie przez wyznawców szyickiej odmiany islamu. Trump, który uważa Iran za głównego sponsora terroryzmu i wielokrotnie krytykował porozumienie o zniesieniu niektórych sankcji wobec Teheranu, podczas swoich rozmów w Rijadzie z pewnością znajdzie wśród przywódców arabskich przychylnych słuchaczy.

Zapowiadając swoją wizytę w Arabii Saudyjskiej, królestwie, które jest faktycznym strażnikiem świętych miejsc islamu, Trump wskazał, że będzie to "prawdziwie historyczne spotkanie w Arabii Saudyjskiej z przywódcami świata muzułmańskiego". Podczas spotkania w Rijadzie – jak obiecuje Trump – "położone będą nowe fundamenty pod współpracę i wsparcie naszych muzułmańskich sojuszników dla zwalczania ekstremizmu, terroryzmu i przemocy".

Według mediów, Trump podpisze w Arabii Saudyjskiej wstępne porozumienie dotyczące dostaw amerykańskiej broni i sprzętu wojskowego wartości 110 miliardów dolarów w ciągu 10 lat.

Do sfinalizowania transakcji, w kluczowym i najtrudniejszym momencie negocjacji, przyczynił się zięć prezydenta, Jared Kushner, który miał nakłonić korporację Lockheed Martin, producenta systemu radarowej obrony antyrakietowej, do obniżenia ceny. Jared Kushner razem ze swą żoną Ivanką towarzyszy Trumpowi w podróży.

Trump "dumnym chrześcijaninem"

Prezydent uda się z Rijadu do Izraela, a następnie do Watykanu, gdzie zostanie przyjęty na audiencji przez papieża Franciszka. Obserwatorzy w USA wyrażają nadzieję, że Trump zachowa się w Stolicy Apostolskiej "z godnością męża stanu".

Papież Franciszek w przeszłości – podczas kampanii wyborczej Trumpa – kilkakrotnie krytykował go w odpowiedzi na zapowiedź zbudowania muru na granicy Stanów Zjednoczonych z Meksykiem. Franciszek powiedział wówczas: "Człowiek, który myśli tylko o budowaniu murów, a nie mostów, nie jest dobrym chrześcijaninem". Trump odparował wówczas papieżowi w swym stylu, podkreślając, że "jest dumnym chrześcijaninem". Wypowiedź papieża Franciszka określił zaś jako "skandaliczną".

Po Watykanie amerykański prezydent uda się do Brukseli, gdzie weźmie udział w spotkaniu na szczycie NATO.

Komentatorzy zwracają uwagę na fakt, że autorem wystąpienia, które prezydent USA wygłosi podczas szczytu, jest starszy doradca Białego Domu Stephen Miller, który dał się poznać jako zagorzały przeciwnik globalizacji. Budzi to pewien niepokój w NATO.

Eksperci w dziedzinie bezpieczeństwa międzynarodowego, wskazują, że chociaż prezydent docenił nową rolę NATO w walce z terroryzmem, jednak do tej pory nie opowiedział się za podstawową rolą Sojuszu jako fundamentu bezpieczeństwa europejskiego, co ma szczególne znaczenie w obliczu zagrożenia ze strony Rosji.

Podobna niepewność panuje w odniesieniu do integracji europejskiej oraz wizji handlu międzynarodowego. Wciąż nie jest jasne, jak na te zagadnienia zapatruje się nowa administracja.

Trump odwiedzi instytucje europejskie w Brukseli, a potem weźmie udział w szczycie G7 na Sycylii. Powrót Trumpa do Waszyngtonu zaplanowano na 27 maja.

Autor: mm\mtom / Źródło: PAP