"Człowiek w swetrze" kontra admirał. Krymska wojna ludzi Putina


W niedzielę na Krymie odbędą się pierwsze po aneksji półwyspu przez Rosję wybory lokalnych władz. Jeszcze dwa tygodnie temu wydawało się, że role są już rozpisane. Ale ten kremlowski scenariusz zakłócił Aleksiej Czałyj, znany jako "człowiek w swetrze". Desperacki atak pełni władzy nie zapewni, ale przynajmniej pozwoli utrzymać się w grze człowiekowi, który "przyłączył" Sewastopol do Rosji.

14 września odbędą się wybory do władz lokalnych 84 podmiotów Federacji Rosyjskiej. Także na Krymie i w Sewastopolu: do Rady Państwowej Krymu i Zgromadzenia Ustawodawczego Sewastopola. Jeszcze niedawno wydawało się, że wszystko odbędzie się tak, jak trzeba, jak choćby w czasie "referendum". Tymczasem jeden z autorów secesji Krymu popsuł szyki Kremlowi.

Czałyj do "narodu"

Aleksiej Czałyj w wystąpieniu umieszczonym w internecie, a skierowanym do obywateli, skrytykował obecne władze Sewastopola. Dodał, że zrobił w kwietniu błąd, odmawiając przyjęcia fotela p.o. gubernatora Sewastopola i polecając zamiast siebie Siergieja Mieniajłę.

Atak Czałyja ma związek z wyborami do rady miasta wyznaczonymi na 14 września. "Człowiek w swetrze" z hukiem wraca do polityki. Chce przejąć formalną władzę, wykorzystując rosnące niezadowolenie mieszkańców wzrostem cen, zapaścią sektora turystycznego i problemami społeczno-ekonomicznymi wynikającymi z izolacji Krymu.

Sweter na Kremlu

Aleksiej Czałyj, od lat znany w Sewastopolu i na Krymie, wkroczył do wielkiej polityki 18 marca. Jako "ludowy mer" Sewastopola podpisał, wraz z prezydentem Władimirem Putinem, szefem krymskiego parlamentu Władimirem Konstantinowem i samozwańczym premierem Krymu Siergiejem Aksjonowem, dokument o włączeniu Sewastopola i Krymu w skład Federacji Rosyjskiej. Zwrócił uwagę wszystkich, bo jako jedyny w tym gronie, w tak doniosłej chwili, miał na sobie nie garnitur, a czarny sweter. Bo tak zwykł się nosić i na co dzień, i od święta.

Czałyj był jednym z liderów krymskich separatystów, którzy uczestniczyli w operacji aneksji Krymu przez Rosję.

Jeszcze jako biznesmen znany był z prorosyjskich poglądów, jego firmy sponsorowały szereg organizacji i projektów związanych z Rosją. Kontroluje też szereg lokalnych mediów. Dlatego właśnie jego Moskwa postawiła na czele antyukraińskich protestów w "mieście bohaterze wojennym". 24 lutego na ulice trzystutysięcznego Sewastopola, gdzie stacjonuje Flota Czarnomorska, wyszli żyjący tam Rosjanie. Pod hasłem obrony przed "faszystowskim rządem" w Kijowie i pod osłoną oddziałów "samoobrony Krymu" tłum "spontanicznie" wybrał "rosyjskiego mera dla rosyjskiego Sewastopola". Przy pomocy rosyjskich "zielonych ludzików" Czałyj dopilnował "referendum": za wejściem do Federacji Rosyjskiej zagłosowało 96,59 proc. mieszkańców Sewastopola.

Rosja anektowała na Krymie tak naprawdę dwa podmioty: Autonomiczną Republikę Krym i miasto na prawach obwodu Sewastopol. Do czasu przeprowadzenia nowych wyborów, już w rosyjskich realiach, Krymem mieli rządzić ludzie wyznaczeni przez Putina. Liderzy Autonomii, czyli Aksjonow i Konstantinow zachowali stanowiska, choć zmieniły się nazwy tych stanowisk. Za to w Sewastopolu doszło do zmiany. Zasłużonego w "operacji krymskiej" Czałyja zastąpił na stanowisku szefa administracji miasta były dowódca Floty Czarnomorskiej, wiceadmirał rezerwy Siergiej Mieniajło. Oficjalny dekret z 15 kwietnia mówił, że Mieniajło będzie pełnić obowiązki "do momentu objęcia urzędu przez osobę wybraną na gubernatora miasta Sewastopola".

Dziś Czałyj twierdzi, że sam nie chciał przyjąć tej funkcji i nawet polecił admirała. "Człowiek w swetrze" zajął się natomiast działką gospodarczą. Taka funkcja lepiej odpowiadała Czałyjowi, który jest biznesmenem, a nie zawodowym politykiem. Pojawiły się nawet komentarze, że Putin zdjęcie z prestiżowego stanowiska wynagrodził "człowiekowi w swetrze" taką funkcją, która da mu dostęp do dużych państwowych środków finansowych.

18 marca. Pierwsza i ostatnia narada z Putinem. Czałyj pierwszy z prawejkremlin.ru

Wojna o władzę i kasę

Czałyj myślał, że będzie "szarą eminencją" u boku Mieniajły. Ale nowy gubernator od początku zaczął budować własne zaplecze, oparte głównie na byłych i czynnych wojskowych. Ściągnął grupę rosyjskich urzędników z Noworosyjska. Jeszcze na wiosnę zmieniono zasady wyboru gubernatora. Teraz ma to robić rada miasta (Zgromadzenie Ustawodawcze), a nie wszyscy wyborcy. W głosowaniu powszechnym Czałyj mogłby dostać 80-85 proc. głosów. W "parlamencie" decydują już jednak polityczne układy. Ale żeby mieć pewność, obóz Mieniajły wyeliminował Czałyja z listy kandydatów na gubernatora. Ten będzie więc walczył o fotel przewodniczącego sewastopolskiego parlamentu (Zgromadzenie Ustawodawcze). Przeciwnicy zarzucają mu zamiar wprowadzenia do zgromadzenia swoich ludzi – najlepsze miejsca na liście mają jego krewni lub pracownicy.

W tle wojny Czałyja z Mieniajłą są też pieniądze. Ogromne pieniądze, bo jeszcze przez szereg lat Moskwa będzie musiała pompować w Krym miliardy rubli. W ostatnich miesiącach Czałyj, wykorzystując swoje biznesowe aktywa i wpływy (choć coraz mniejsze) w administracji, próbował umocnić koncepcję rozwoju miasta na bazie nowo utworzonego kompleksu przemysłowego. Taki rozwój zmieniłby Sewastopol – tradycyjnie miasto-garnizon – w ośrodek przemysłowy, uniezależniony do Floty Czarnomorskiej. To nie mogło się podobać wojskowej elicie, której przedstawicielem jest Mieniajło.

Konflikt Czałyja z Mieniajłą jest znaczący, bo po raz pierwszy na ukraińskich ziemiach anektowanych przez Moskwę dochodzi do starcia dwóch koncepcji uprawiania polityki. Czałyj jakby zapomniał, że w Rosji o władzę walczy się wysiadując w sekretariatach gabinetów najważniejszych polityków na Kremlu, a nie zwracając się bezpośrednio do ludu, walcząc o głosy wyborców. To może pogrążyć Czałyja w oczach Kremla. Po pierwsze, zwrócił się bezpośrednio do ludzi, a wszystko, co Moskwie śmierdzi "majdanem", jest tępione. Zwłaszcza na Krymie. Po drugie, zaatakował kolegę z tej samej listy partyjnej, listy partii władzy. Czałyj jest numerem 1 na liście putinowskiej Jednej Rosji, a Mieniajło nr 2.

Dlaczego mimo to "człowiek w swetrze" zaryzykował wojnę z p.o. gubernatora? Jest bogaty, jest "stąd", no i już zapisał się w historii jako "zjednoczyciel" Sewastopola z Rosją. Z kolei Mieniajło ma za sobą większość administracyjnej machiny, poparcie wojska i dobre kontakty w administracji prezydenta. Popiera go przedstawiciel pełnomocny Putina w Sewastopolu wiceadmirał Oleg Bieławiencew, który z kolei ma dobre relacje z ministrem obrony Siergiejem Szojgu. Nieoficjalne informacje wskazują na to, że Kreml stawia na Mieniajłę. Nie pomogła nawet okryta mgłą tajemnicy podróż Czałyja na Kreml, gdzie podobno spotkał się z Wiaczesławem Wołodinem, wiceszefem administracji prezydenckiej, były oficerem KGB, zaliczanym do piątki najbardziej wpływowych polityków Rosji. W Moskwie uznano, że Mieniajło poradzi sobie z Czałyjem, dlatego nie interweniował otwarcie w konflikt.

Czałyj na Kremlu zrobił furorę ubiorem. Czarny sweter to jego znak rozpoznawczykremlin.ru

Krym w kryzysie

Czałyj próbuje grać na rozczarowaniu mieszkańców Sewastopola materialno-bytowymi zmianami po wejściu Krymu w skład Rosji.

Towary i produkty codziennego użytku podrożały średnio dwa razy. Choć emerytury też blisko dwukrotnie wzrosły (tyle że etapowo). Szczególnie podrożały importowane z Europy lekarstwa. Podczas gdy płace, zwłaszcza w sektorze prywatnym, z automatu zmieniły się wg kursu 1 rubel - 3 hrywny, to już opłaty przeliczono po kursie 1 rubel – 3,3 hrywny (zmiana waluty nastąpiła 1 czerwca). Mówi się, nieco na wyrost, że ceny są jak w Moskwie, a płace jak na rosyjskiej prowincji.

Moskwa musi dotować Krym i to bardziej niż Kijów (do czasu aneksji 80 proc. zaopatrzenia półwyspu pochodziło z Ukrainy), bo w sensie infrastrukturalnym półwysep jest wyspą. Aneksja uderzyła też w najważniejszą branżę miejscowej gospodarki – turystykę. Póki co, Moskwa musiała wyłożyć z budżetu centralnego blisko 5 mld dolarów. Te pieniądze poszły na zbilansowanie budżetów Krymu i Sewastopola, budowę nowych struktur władzy, pokrycie wydatków socjalnych (i podwyżkę płac w budżetówce) i prace nad połączeniami transportowymi. Szczególne obawy budzą coraz częstsze przerwy w dostawach energii elektrycznej i gazu z Ukrainy.

Autor: Grzegorz Kuczyński / Źródło: tvn24.pl

Tagi:
Raporty: