Porywacz samolotu się poddał. "Pas szahida był atrapą"

Aktualizacja:

Poddał się porywacz egipskiego samolotu, który uprowadzony wylądował w cypryjskiej Larnace. Nastąpiło to po wypuszczeniu lub ucieczce wszystkich zakładników. Cypryjskie władze twierdzą, że porywacz nie jest terrorystą, ale osobą "niestabilną psychicznie".

Samolot linii EgyptAir leciał z egipskiej Aleksandrii do Kairu. Pierwsze informacje o porwaniu napłynęły po godz. 8 czasu polskiego.

Kilka godzin w napięciu

Nie jest jasne, ile osób było na pokładzie Airbusa 320. Według EgyptAir samolotem leciało 56 pasażerów, sześciu członków załogi i przedstawiciel sił bezpieczeństwa. Według cypryjskich mediów na pokładzie było 55 pasażerów i siedmiu członków załogi. Z kolei egipska agencja lotnictwa cywilnego poinformowała, że w samolocie było 81 osób, w tym 21 cudzoziemców i 15 członków załogi.

Egipcjanie sprecyzowali później, że wśród cudzoziemców było ośmiu obywateli USA, czterech Wielkiej Brytanii, czterech Holandii, dwóch Belgów, Francuz, Włoch i Syryjczyk.

Linie EgyptAir po pewnym czasie ogłosiły, że udało się jej wynegocjować uwolnienie wszystkich pasażerów poza pięcioma obcokrajowcami. Chwilę później liczbę tę zredukowano do czterech. W samolocie miała też zostać załoga. Cypryjskie państwowe media podały, iż z maszyny wyszło 30-40 osób.

Później stopniowo samolot opuszczało coraz więcej osób. Ostatnie informacje mówiły o siódemce, po czym co najmniej piątka wyszła z maszyny. Jedna osoba wydostała się przez okno kokpitu i opuściła się na ziemię przy pomocy liny, podczas gdy pozostałe wychodziły drzwiami.

Przed godz. 14 cypryjskie władze poinformowały, że porywacz się poddał, a kryzys został zakończony.

Samolot leciał z Aleksandrii
Samolot leciał z AleksandriiGoogle Earth

Kto i dlaczego?

Źródła agencji Reutera potwierdzały od początku, że chodzi o jednego napastnika. Egipskie władze twierdziły, że zastraszył on załogę groźbą, iż zdetonuje pas z materiałami wybuchowymi. Taką informację miał przekazać jeden z pilotów maszyny. Cypryjskie media, powołując się na policję, mówiły natomiast o porywaczu "oklejonym materiałami wybuchowymi".

Dwie godziny po ujęciu porywacza cypryjski resort lotnictwa cywilnego poinformował, że pas z ładunkami wybuchowymi, który miał na sobie, był atrapą.

Porywacz został początkowo zidentyfikowany przez media jako Ibrahim Abdel Tawwab Samaha, obywatel Egiptu, wykładowca weterynarii na uniwersytecie w Aleksandrii. Później jednak podano, że porywacz to Seif El Din Mustafa, a Samaha to jeden z pasażerów. Tę informację oficjalnie potwierdzili Cypryjczycy.

Cypryjskie media podawały wcześniej, że porywacz mógł mieć motywy osobiste, bo na Cyprze miała mieszkać jego była żona. Inne media dodawały, że mężczyzna prosił o azyl na wyspie. Jeszcze inne donosiły, że mężczyzna wyrzucił na płytę lotniska list napisany po arabsku i polecił, by dostarczono go jego byłej żonie. Według innych informacji był to list z żądaniem wypuszczenia wszystkich kobiet przetrzymywanych w więzieniach w Egipcie, co sugerowało motyw polityczny.

"Nie terroryzm"

Jeszcze w trakcie trwania kryzysu prezydent Cypru Nicos Anastasiades oznajmił, że porwanie "nie jest czymś, co ma coś wspólnego z terroryzmem". - Czynimy maksymalne wysiłki, by wszyscy zostali uwolnieni (...) oraz by zakończyć ten bezprecedensowy incydent. W każdym razie nie ma to nic wspólnego z terroryzmem - podkreślił Anastasiadis. Podobną informację przekazał szef cypryjskiego MSZ. - Wyjaśniliśmy już, że nie chodzi o terroryzm. Wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z osobą niestabilną psychicznie i postępujemy adekwatnie - stwierdził Aleksandros Zenon.

Premier Egiptu Szerif Ismail powiedział z kolei, że napastnik zostanie przesłuchany, by ustalić, dlaczego porwał samolot. - W pewnym momencie prosił o spotkanie z przedstawicielem Unii Europejskiej, później o to, by samolot odleciał na inne lotnisko - oświadczył Ismail.

Władze Egiptu podały, że wysyłają na Cypr samolot, którym do kraju mają wrócić pasażerowie.

Trasa porwanego lotu

Autor: mk, adso/mtom,rzw / Źródło: reuters, pap