Lekarze nie dawali mu żadnych szans. Chłopiec bez połowy czaszki żyje wbrew diagnozom


Jeśli nawet przeżyje poród, to po kilku dniach umrze - przepowiadali lekarze. Rodzice jednak się nie poddali. Zaryzykowali, nie zdecydowali się na aborcję. Teraz świętują pierwsze urodziny synka, który urodził się bez połowy czaszki. Materiał magazynu "Polska i świat".

Każdego dnia zaskakuje. Rodziców i lekarzy. Jaxon Buell żyje wbrew wszelkim diagnozom. - Mówi "mama" i "tata". Uczy się raczkować. Porusza się do przodu. Trochę się denerwuje, ale idzie. Potrafi przepełznąć dobre 1,5 metra - opowiada mama Jaxsona, Brittany Buell.

Tragiczna wiadomość

Gdy Brittany była w 23. tygodniu ciąży usłyszała, że jej dziecko cierpi na rzadką chorobę - bezmózgowie. I być może nawet się nie urodzi. A jeśli nawet, to będzie żyło bardzo krótko. - Bezmózgowie jest ciężką wadą wrodzoną układu nerwowego. Zachowane są zwykle jakieś części mózgowia, które odpowiadają za podstawowe funkcje życiowe. Wiec takie dziecko rzeczywiście może wydawać głos - tłumaczy doktor Adam Hermanowicz z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Lekarze twierdzą jednak, że takie dziecko nie ma szans na prawidłowy rozwój. Jaxon zdaje się jednak medyczną literaturą nie przejmować. Ma już 13 miesięcy. Ząbkuje, siada, uczy się mówić i chodzić. - Najpierw lekarze powiedzieli nam: dwa tygodnie. Kiedy minęły dwa tygodnie, zmienili diagnozę na dwa miesiące. Potem na dwa lata. Teraz lekarze wreszcie przyznają, że nie wiedzą. Jaxon sam pisze własną historię - mówi mama chłopca. Historię, która już poruszyła wielu. Dzięki internetowej zbiórce pieniędzy Brittany może całkowicie poświęcić się opiece nad chłopcem.

Przełom

Niezwykłe postępy Jaxona kazały jego rodzicom szukać nowych lekarskich opinii. Po kilku miesiącach usłyszeli przełomową diagnozę. Opowiada o tym doktor Ewa Obersztyn z Zakładu Genetyki Medycznej Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. - Być może jest to zupełnie inna, nowa jednostka chorobowa, mikrohydranencefalia - mówi Obersztyn. Rodzice Jaxona, czekając na nowe możliwości leczenia, starają się wieść w miarę normalne życie. - Chcemy tylko, żeby był z nami tak długo, na ile Bóg pozwoli. I żeby ten czas był dla niego spokojny i możliwie komfortowy - mówi Brittany Buell.

Autor: dln//rzw / Źródło: tvn24