Brytyjscy turyści skarżą się, że widok uchodźców popsuł im urlop na Kos

Wakacje na Kos to już nie to samo co kiedyś - twierdzą brytyjscy turyścishutterstock.com

"Jak wiele osób może jeszcze przyjąć Kos? Nieszczęście urlopowiczów, tysiące uchodźców z Syrii i Afganistanu, zamieniają popularną grecką wyspę w obrzydliwą norę" - grzmi brytyjski tabloid "Daily Mail". W artykule turyści narzekają, że widok imigrantów popsuł im wakacje. Publikacja wywołała burzę w mediach społecznościowych.

Grecja, podobnie jak Włochy, zmaga się z falą imigrantów dostających się drogą morską do Europy. Uciekają oni przede wszystkim z targanej krwawą wojną domową Syrii i Afganistanu. W tym roku do wybrzeży Grecji dotarło już 30 tys. osób. Ostatnio, w ciągu zaledwie dwóch dni, na Morzu Egejskim uratowano 1200 osób. Przetransportowano je na Kos.

- W ostatnich miesiącach przypłynęło tu niemal sześć tysięcy osób, bo pogoda była dobra - mówił kilka dni temu w rozmowie z BBC przedstawiciel władz regionalnych, Georgos Chalkidios.

Kos to popularne miejsce wśród brytyjskich turystów, którzy mogą przebierać w ofertach stosunkowo niedrogich wakacji na pięknej greckiej wyspie.

W tym roku jednak nie wszyscy są zadowoleni z urlopu. Dziennikarka tabloidu "Daily Mail" postanowiła porozmawiać z tymi, którzy się zawiedli.

"W czasie, gdy rodziny, ciesząc się słońcem, relaksują się na leżakach na plaży, niewiele dalej imigranci rozstawili obóz; śpią na kartonach, a wszędzie porozrzucane są śmieci" - relacjonuje dziennikarka.

"Koszmar" urlopowiczów

Jedna z jej rozmówczyń to Anna, pielęgniarka z Manchesteru, która przyjechała na Kos, "oczekując relaksującego urlopu wraz ze swoim mężem, emerytowanym hydraulikiem".

"Zamiast tego wakacje zamieniły się w koszmar, bo imigranci bez grosza, którzy przybyli do Grecji, by starać się o azyl, siedzieli przed restauracją i patrzyli się, jak je posiłek" - opisuje "Daily Mail".

Zdaniem Anny, to "obrzydliwe". - Przyjeżdżaliśmy na wyspę od dziesięciu lat. Lubiliśmy jeść, pić i przyjemnie spędzać czas. Teraz jednak atmosfera jest inna - wyjaśnia.

- Jest brudno i niechlujnie. I niezręcznie. Nie zamierzam siedzieć w restauracji, kiedy ludzie patrzą, jak jem - dodaje.

Anna nie jest jedyną niezadowoloną brytyjską turystką, która podzieliła się swoimi przemyśleniami z dziennikarką "Daily Mail". Para z Birmingham, która na Kos przyjechała z wnukami, ocenia, że miejsce przypomina "obóz dla uchodźców".

- Nigdy wcześniej tu nie byliśmy, ale nie podoba nam się - podkreślają.

Artykuł wywołał burzę w mediach społecznościowych. Internauci nie wykazali się wyrozumiałością wobec "problemów" bohaterów publikacji. Dostało się również dziennikarce i samej gazecie.

"Samolubni uchodźcy z Syrii i Afganistanu rujnują rodzinne wakacje Brytyjczyków w Grecji" - napisał na Twitterze dziennikarz Arash Karami.

"Ten artykuł stanie się obiektem badań antropologów, którzy będą się starali zrozumieć prymitywny sposób myślenia swoich przodków" - napisała z kolei publikująca m.in. w "Guardianie" Ellie Mae O'Hogan.

"Gdzie się podziały jakiekolwiek podstawy przyzwoitości i empatii" - pyta z kolei Nadim Houry z Human Rights Watch.

Na Twitterze głos zabrała również autorka artykułu, która wdała się w polemikę na temat swojego tekstu.

Jak podkreśla, nie przedstawiła w nim własnych opinii, a jedynie napisała o odczuciach brytyjskich urlopowiczów. Dodaje też, że nagłówek został napisany przez redakcję, w związku z czym - jak przekonuje - za niego nie odpowiada.

Autor: kg//plw / Źródło: Daily Mail, Independent, Washington Post

Źródło zdjęcia głównego: shutterstock.com