Breivik rozpłakał się nad swoim "dziełem"


Anders Behring Breivik, morderca 77 osób w Oslo i na wyspie Utoya w lipcu ubiegłego roku, rozpłakał się w pierwszym dniu swego procesu, gdy sędzia nakazał wyświetlenie filmu propagandowego jego autorstwa. Podczas rozprawy Breivik powtórzył, że nie uznaje sądu, ponieważ działa on z mandatu nadanego przez "partie polityczne, które wspierają wielokulturowość".

Breivik, widząc swój "manifest", który opublikował w sieci, skrył twarz w rękach i - wyraźnie poruszony - otarł łzy.

12-minutowe antyislamskie nagranie, udostępnione po raz pierwszy w poniedziałek, składało się z setek propagandowych fotografii, rysunków i cytatów z liczącego 1,5 tys. stron manifestu Breivika. W filmie zamachowiec twierdzi, że po drugiej wojnie światowej w Europie doszło do rozkwitu "kulturowego marksizmu" i nastąpiła "dekonstrukcja europejskiej tradycji kulturowej". W nagraniu pojawia się flaga Unii Europejskiej z sierpem i młotem w środku, a UE zostaje przemianowana na "Unię Euroarabską".

Uniesiona pięść

Wcześniej o godz. 9.00, gdy wchodził na salę sądową i później, gdy przez ponad godzinę 5-osobowym skład sędziowski odczytywał nazwiska 77 ofiar zamachowca, Breivik wydawał się radosny lub najwyżej zobojętniały. Publiczność złożoną z rodzin ofiar, ocalałych i dziennikarzy pozdrowił, unosząc wyprostowaną rękę z zaciśniętą pięścią. W swoim napisanym przed laty manifeście oświadczył, że gest ten symbolizuje "siłę, honor i wyzwanie rzucone marksistowskim tyranom w Europie".

Podczas całego posiedzenia sądu, kiedy prezentowano listę ofiar i sposób ich zamordowania, materiały archiwalne i różne dowody, Breivik pozostawał niewzruszony. Wręcz przeciwnie, zamachowiec składał deklaracje i manifesty. Oznajmił, że nie uznaje sądu, ponieważ działa on z mandatu nadanego przez "partie polityczne, które wspierają wielokulturowość".

Posiedzenie sądu skończyło się około godziny 15. Kolejne odbędzie się w wtorek. Breivikovi za zamach i masakrę przeprowadzoną 22 lipca 2011 r. grozi największy wymiar kary stosowany w Norwegii. W tym skandynawskim kraju jest to jednak tylko 21 lat więzienia.

Rycerz i wojownik

Breivik od lata zeszłego roku, gdy znalazł się w policyjnym areszcie, pozostaje wierny założeniom swojego manifestu. W nim opisywał siebie jako "samotnego wojownika" lub "rycerza" starającego się uchronić Norwegię przez zalewem przez muzułmanów.

Tuż po zatrzymaniu powiedział śledczym, że jest jednym z "bojowników prawicowego ruchu oporu" określającego siebie mianem "rycerzy Templariuszy" - zakonu ufundowanego przez europejskich władców w czasie średniowiecznych wypraw krzyżowych.

Breivik twierdzi, że dołączył do grupy po nawiązaniu kontaktów z paroma jej członkami przez internet i został przez nich zaproszony na spotkanie do Londynu już w 2002 roku. Policja nie znalazła jednak żadnych dowodów potwierdzających tę wersję. - Naszym zdaniem taka siatka w ogóle nie istnieje - powiedział w poniedziałek główny oskarżyciel w rozpoczętym procesie, Svein Holden.

Według śledczych, manifest Breivika powstawał przez kilka lat, od 2006 r., gdy mężczyzna wprowadził się do mieszkania swojej matki żyjącej w Oslo. Według policji, która zbadała aktywność Breivika w sieci i zawartość jego komputera, zamachowiec "cały czas" między latem 2006 i latem 2007 spędził grając w grę "World of Warcraft".

TRAGEDIA W NORWEGII - czytaj raport tvn24.pl

Źródło: tvn24.pl, APTN