"Bankier Putina": On nigdy nie był politykiem. I wciąż nim nie jest


Obecny prezydent Rosji, którego pierwsza kadencja zaczęła się w 2000 roku, miał wówczas planować, że będzie nim tylko przez trzy-cztery lata. - Putin też chciał się wzbogacić. Był pragmatykiem - powiedział w wywiadzie dla "Guardiana" Siergiej Pugaczow - biznesmen epoki Borysa Jelcyna, który organizował pierwszą kampanię wyborczą Putina, a dziś ukrywa się przed nim w Wielkiej Brytanii.

Siergiej Pugaczow w latach 90. stał się jednym z najbogatszych ludzi w Rosji, później zwano go "bankierem Putina". Posiadał stocznie, nieruchomości w Moskwie i Sankt Petersburgu, a nawet największą wówczas kopalnię na świecie. Jego majątek - szacowany na 15 miliardów dolarów - został jednak w ciąg ostatniej dekady przejęty przez państwo rosyjskie.

W opublikowanym we wtorek wywiadzie opisał on przemianę Władimira Putina z nieśmiałego, zamkniętego w sobie urzędnika w człowieka przeświadczonego o tym, że jest samowładcą Rosji.

Homo Sovieticus na Kremlu

Obecnie 52-letni Pugaczow był w latach 90. nie tylko biznesmenem, ale także doradcą ówczesnego prezydenta Rosji Borysa Jelcyna. W 1996 roku kierował jego kampanią wyborczą (w wywiadzie stwierdził, że to były ostatnie wolne wybory w Rosji). Trzy lata później Pugaczow był członkiem wąskiego kręgu osób wokół Jelcyna, która wskazała Putina jako jego następcę. Jak później się okazało, ku swojej zgubie.

W 2000 roku Pugaczow kierował kampanią wyborczą Władimira Putina. - Spotykaliśmy się codziennie i przesiadywaliśmy do trzeciej, czwartej nad ranem. Rozmawialiśmy o sprawach państwowych - wspominał.

- Wszystko w jego świadomości wypływało z epoki Związku Radzieckiego - mówił biznesmen. - Jest człowiekiem tamtej ery. Znał Breżniewa i jego politbiuro. Jak każda prosta osoba, formował wówczas swoją opinię na podstawie tego, co widział w radzieckiej telewizji - dodał.

- Putin nigdy nie był politykiem. I wciąż nim nie jest. Dyskusje nudzą go. Jest raczej osobą zakompleksioną - stwierdził po latach Pugaczow.

Chciał się tylko wzbogacić

Według Pugaczowa, Putin był podekscytowany, kiedy zausznik Jelcyna zabrał go po raz pierwszy do rezydencji prezydenckiej w Nowo-Ogariowie. Polubił zwłaszcza 50-metrowy basen.

- Nie spodziewał się, że zostanie prezydentem. Nie miał wcześniej żadnych przywilejów. Wszystko to wydarzyło się spontanicznie - opowiadał Pugaczow. Dodał, że Putin początkowo planował, że zostanie na urzędzie jednie przez trzy-cztery lata.

- Putin też chciał się wzbogacić. Był pragmatykiem. Rozmawialiśmy o tym. Nie chciał rozstawać się z urzędem jako biedak - mówił biznesmen.

Władimir Putin "nie był geniuszem zła"

Zdaniem Pugaczowa, Putin nie miał na początku prezydentury wizji rządzenia państwem.

- Nie sądzę, by był jakimś geniuszem zła, który zamierzał stworzyć kryminalny reżim panujący obecnie (w Rosji - red.). Otaczał się ludźmi podobnymi sobie, których wcale nie znał dobrze, ale którzy, tak jak on, byli w KGB. Oni od razu zaczęli się bardzo szybko bogacić - wyznał biznesmen.

Kiedy pierwsza kadencja Władimira Putina dobiegała końca, to wówczas - jak powiedział Pugaczow - prezydent Rosji zaczął się obawiać, co mogłoby się stać, gdyby opuścił Kreml. Jego wewnętrzny krąg przekonał go, by został.

Samodzierżawca Rosji

Z czasem wpływy i majątek Putina powiększały się. Dziś jego majątek jest szacowany na co najmniej 70 miliardów dolarów, a być może i 200 miliardów, ale jak wyjaśnia Pugaczow, w rzeczywistości nie da się go wycenić.

- Wszystko, co znajduje się na terytorium Rosji, Putin uważa za swoje. Wszystko - Gazprom, Rosneft, nawet prywatne firmy. Jakiekolwiek próby policzenia tego spalą na panewce. Dopóki nie opuści urzędu, pozostanie najbogatszym człowiekiem na świecie - uznał Pugaczow.

Podobnie jak Stalin, Putin - według biznesmena - nie przestanie rządzić Rosją, dopóki nie umrze.

- Nie widzę dla niego żadnych gwarancji [bezpieczeństwa, gdyby ustąpił - red.]. Putin też ich nie widzi - wyjaśnił.

Pugaczow dodał, że trudno powiedzieć, czy to Putin stał za morderstwem Borysa Niemcowa, ale - jak wyjaśnił - tożsamość mordercy opozycjonisty jest "szczegółem technicznym", gdyż Putin i tak "bierze odpowiedzialność za wszystko, co dzieje się w kraju".

Ukraina jest dywersją

Po tym, jak Władimir Putin został wybrany na trzecią kadencję w 2012 roku, miał - zdaniem Pugaczowa - do wyboru dwie ścieżki rozwoju kraju. Albo zliberalizować Rosję, albo wymyślić coś, co odwróciłoby uwagę Rosjan od ich problemów gospodarczych. Wybrał to drugie.

Według zbiegłego z Rosji biznesmena, aneksja Krymu i ukryta inwazja wschodniej Ukrainy były dywersjami, które wykorzystywały rosyjskie poczucie patriotyzmu. Jednak to "był błąd" - uznał Pugaczow.

- Putin nie jest strategiem. Słucha swojego "politbiura", swojego wewnętrznego kręgu, złożonego z ludzi KGB. Oni są bardzo agresywni - ciągnął biznesmen. Dodał, że jednocześnie Putin ciągle mylnie oceniał Zachód.

- Każdy kompromis [z Zachodem - red.] Putin oceniał jako swoje osobiste zwycięstwo - mówił Pugaczow. Zdaniem biznesmena, zwyczajem prezydenta Rosji jest improwizowanie w polityce, co powoduje, że inni mogą co najwyżej zgadywać jego kolejny krok. To "katastrofalnie nieskoordynowana polityka" - ocenił Pugaczow.

Od sojusznika do wroga

Pugaczow był zausznikiem Putina do 2007 roku. Potem obaj mężczyźni coraz bardziej zaczęli się od siebie oddalać. Jak tłumaczył biznesmen, z powodu różnicy "ideologicznej".

- Putin diametralnie się zmienił. Miał swój własny krąg współpracowników, aparat władzy. Nie widziałem dla siebie żadnej perspektywy w biznesie lub w polityce, więc wyjechałem - powiedział uchodźca.

Zdaniem Kremla, Pugaczow jest złodziejem. Zarzuca mu, że wyłudził setki milionów dolarów kredytu z rosyjskiego banku centralnego w szczycie kryzysu finansowego w 2008 roku. Moskwa zajęła jego majątek w Rosji, a teraz ściga go po sądach w Londynie. Biznesmen powiedział, że zarzuty są "absurdalne"

- Państwo [rosyjskie - red.] najpierw coś kradnie, a potem próbuje to usprawiedliwiać. Mój przypadek wyróżnia to, jak wielka to była kradzież, ale poza tym, to jest to normalna praktyka we współczesnej Rosji - bronił się.

- Straciliśmy wszystko, co mieliśmy za Jelcyna. To ogromna tragedia dla Rosji i jej mieszkańców - zakończył wywiad zbiegły biznesmen.

Autor: fil\mtom / Źródło: The Guardian