"Człowiek-drzewo" po operacji. "Chcę móc przytulić swoją córkę"

Człowiek-drzewo dostanie pomoc
Człowiek-drzewo dostanie pomoc
EPA/ABIR ABDULLAH
Na świecie są tylko trzy przypadki takiego schorzeniaEPA/ABIR ABDULLAH

Mężczyzna znany jako "człowiek-drzewo" jest już po pierwszym zabiegu. Abul Bajandra nie ukrywał swojego podekscytowania tym faktem. - Nie sądzę, żebym zasnął tej nocy. Dla biedaka takiego jak ja, z odległej części kraju, jest to zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe - mówił dzień przed operacją.

Bajandra, pochodzący z Bangladeszu, spędził na stole operacyjnym trzy godziny i - co najważniejsze - wszystko przebiegło pomyślnie.

Rzadka choroba

Jak mówił jeszcze przed operacją, nie sądził, że dożyje tego dnia. - Dla biedaka takiego jak ja z odległej części kraju, jest to zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe - zdradził Bajandra w rozmowie z CNN.

Mężczyzna cierpi na dysplazję Lewandowsky'ego-Lutza, bardzo rzadką chorobę o podłożu genetycznym, która powoduje, że komórki skóry namnażają się w określonych miejscach, tworząc brązowe narośle, przypominające wyglądem gałęzie drzewa.

- Walczę z tym od 10 lat i znoszę ból. Chcę móc znów rozpocząć pracę - powiedział.

Taka choroba to rzadkość. Na świecie na to schorzenie cierpi jeszcze tylko zaledwie dwóch innych mężczyzn.

Polega na rodzinie

Abul Bajandar nie może wykonywać samodzielnie żadnych czynności. Nie może jeść, nie może pić, myć zębów, czy nawet umyć się. Jego życie jest w pełni uzależnione od pomocy 21-letniej żony, Halimy.

Co więcej, pomaga nawet ich trzyletnia córka.

Jak śmieje się sam mężczyzna, jedyną rzeczą, jaką może zrobić samodzielnie, to podrapać się po szyi.

- Chcę żyć jak normalny człowiek. Chcę po prostu być w stanie utrzymać swoją córkę i przytulić ją. Byłoby również miło móc jeść własnymi rękami - mówił z nadzieją Bajandar.

Początek leczenia

Mężczyznę operował zespół złożony z dziewięciu lekarzy, którym kierował dr Samanta Lal Sen, dyrektor szpitala uniwersyteckiego w Dhace.

Operacja w pełni zrefundowana przez rząd Bangladeszu polegała na usunięciu brodawek z prawej ręki przy użyciu lasera. Palenie martwych tkanek następowało warstwa po warstwie. Lekarze musieli także uważać, aby przy okazji tego zabiegu nie uszkodzić nerwów.

To jednak dopiero początek leczenia. Cały proces będzie trwał bowiem od sześciu do dwunastu miesięcy. A kolejna operacja, tym razem lewej ręki, ma odbyć się za trzy tygodnie.

Należy również przy tym pamiętać, że nie ma lekarstwa na tę chorobę, a lekarze w szpitalu podkreślają, że nie mogą dać żadnych gwarancji na pozytywny finał. Choć początek daje duże nadzieje.

Autor: mb/ja / Źródło: CNN