"Atak nastąpi szybko"

Do interwencji może dojść w ciągu jednego lub dwóch dni
Do interwencji może dojść w ciągu jednego lub dwóch dni
tvn24
"Atak nastąpi szybko"tvn24

- Uwypuklona kwestia wiarygodności zapowiada szybką interwencję - zapowiedział w "Faktach po Faktach" były wiceminister obrony narodowej Janusz Zemke po wysłuchaniu przemówienia sekretarza stanu USA Johna Kerry'ego. Dodał, że do interwencji może dojść w ciągu jednego lub dwóch dni. Tego samego zdania jest gen. Marek Dukaczewski, były szef WSI: atak, jeżeli nastapi, nastąpi szybko. Nawet w sobotę.

- Amerykański wywiad dostarczył przekonujących dowodów, że to syryjski reżim przeprowadził atak chemiczny 21 sierpnia - stwierdził podczas piątkowego wystąpienia sekretarz stanu USA John Kerry. Szef amerykańskiej dyplomacji oznajmił, iż pytaniem jest teraz, co należy z tym zrobić. - Nie można tego pozostawić bez odpowiedzi - powiedział i dodał, że USA nie będą czekać na wyniki badań inspektorów ONZ. Nie zdradził jednak jak ma wyglądać interwencja USA i kiedy do niej dojdzie.

To kwestia wiarygodności

W "Faktach po Faktach" były wiceminister obrony narodowej, Janusz Zemke, zwrócił uwagę na fakt, że Stany Zjednoczone muszą być państwem wiarygodnym. - Do tej pory cały czas mówiono, że trzeba ukarać władze syryjskie, dzisiaj uwypuklona została też kwestia wiarygodności - powiedział.

- To zapowiada szybką interwencję. Może do niej dojść w ciągu dnia lub dwóch - zapowiedział Zemke. Przypomniał, że na początku września (5-6 września) odbędzie się szczyt G20 w Petersburgu. - Albo zaatakują bardzo szybko, albo zaraz potem.

Szybką interwencję zapowiedział także gen. Marek Dukaczewski, były szef WSI. - Atak, jeżeli nastąpi, to nastąpi szybko. Nawet w sobotę - wtedy dzieci nie idą do szkoły. Łatwiej będzie wytłumaczyć opinii międzynarodowej, że brano pod uwagę, aby jak najmniej ofiar było wśród osób cywilnych - tłumaczył.

Spróbują zniszczyć dowodzenie

Według niego Amerykanie podejmą próbę zniszczenie stanowisk dowodzenia. - To będzie chęć uzyskania efektu wojskowego - powiedział.

Przypomniał, że w swoim wystąpieniu sekretarz Kerry stanowczo powiedział, że broń chemiczna została użyta przez reżim Baszara el-Asada. - My mamy wątpliwości, bo żadne inne źródła tego nie potwierdziły - powiedział.

Wątpliwości miał także wiceminister Zemke. - Amerykanie mówią - wiemy, ale żaden dowód nie został pokazany - powiedział.

Muszą liczyć się z konsekwencjami

Kerry stwierdził, że Ameryka nie może polegać na ONZ. - Stany Zjednoczone będą działać według własnego harmonogramu - powiedział Kerry.

- Amerykanie liczyli pewnie na uzyskanie zgody ONZ na operację, a teraz wszystko jest w ich rękach. Jeśli się zdecydują na atak, wtedy będą musieli liczyć na konsekwencje - tłumaczył gen. Dukaczewski.

Pytanie o cel ataku zadał Zemke. - Czy celem jest kara, którą Syrii wymierzyć chcą Stany Zjednoczone, czy potwierdzenie ich wiarygodności, czy wpływ na wewnętrzną sytuację w Syrii - pytał. Dodał, że jeżeli o to ostatnie, to nie uda się to i sytuacja tylko się skomplikuje.

Autor: aw / Źródło: tvn24