Atak na Vaclava Klausa. Pistoletem na kulki

Prezydent Czech Vaclav Klaus zaatakowany przez młodego mężczyznę
Prezydent Czech Vaclav Klaus zaatakowany przez młodego mężczyznę
Reuters
Prezydent Czech nie odniósł obrażeń poza lekkim urazem ramieniaReuters

Prezydent Czech Vaclav Klaus został w piątek zaatakowany przez młodego mężczyznę, który użył pistoletu na sprężone powietrze imitującego prawdziwą broń i wystrzeliwującego plastikowe pociski. 71-letni Klaus nie odniósł obrażeń poza lekkim urazem ramienia.

Jak poinformowała agencja CTK, 26-letni mężczyzna stojąc blisko prezydenta wymierzył w jego kierunku pistolet i kilkakrotnie nacisnął na spust. Następnie próbował się oddalić i dopiero po przebyciu kilkuset metrów został zatrzymany przez policję. Według świadków ochrona Klausa nie zareagowała, na co poirytowany Klaus zwrócił jej później uwagę. Incydent wydarzył się w miejscowości Chrastava, gdzie Klaus brał udział w uroczystości otwarcia zrekonstruowanego mostu. Prezydent kontynuował swój udział w uroczystości. Później w Centralnym Szpitalu Wojskowym w Pradze opatrzono mu niewielką ranę na ramieniu. "Nie robiłbym z tego tragedii" Według CTK, mężczyzna zbliżył się do Klausa gdy był on otoczony przez uczestników uroczystości. Wielu z nich, nawet stojących koło prezydenta, nie zauważyło incydentu.

Napastnik, którego personaliów nie ujawniono, powiedział później dziennikarzom, że "politycy są ślepi i głusi na skargi ludzi" oraz, że był to jedyny sposób wyrażenia przez niego swojego niezadowolenia. Jak oświadczył rzecznik policji Jiri Sklenka, napastnik jest przesłuchiwany. Dodał, że incydent badany jest przez Prezydium Policji. Plastikowy pistolet użyty przez napastnika stosowany jest w grach terenowych. Gubernator okręgu Liberec, w którym znajduje się Chrastava powiedział dziennikarzom, że "było tam około dwóch tysięcy ludzi i w takim tłumie po prostu zdarza się, że znajdzie się ktoś niezrównoważony psychicznie". - Ten człowiek na takiego wyglądał i nie robiłbym z tego tragedii - skonkludował.

Autor: dp//bgr / Źródło: PAP