"Amerykańskie siły nigdy nie zaatakowałyby umyślnie szpitala"

Zbombardowany szpital w Kunduziemsf.org

Atak na szpital Lekarzy bez Granic (MsF) w Kunduzie w Afganistanie z 3 października był tragicznym, możliwym do uniknięcia wypadkiem, spowodowanym głównie błędami człowieka - głosi raport śledczych Pentagonu. Według organizacji Amerykanie "złamali zasady wojny".

- To był tragiczny wypadek. Amerykańskie siły nigdy nie zaatakowałyby umyślnie szpitala lub innych chronionych obiektów - powiedział generał John Campbell, dowódca sił międzynarodowych i amerykańskich w Afganistanie, przedstawiając dziennikarzom w Kabulu wyniki raportu przygotowanego przez wojskowych śledczych. Dodał, że osoby najbliżej związane z wypadkiem zostały zawieszone w obowiązkach.

Zgodnie z ustaleniami śledczych atak na szpital MsF, którego dokonał amerykański samolot AC-130, trwał 29 minut. Siły USA, częściowo z powodu błędu technicznego, nie zidentyfikowały szpitala i przeprowadziły nalot, wierząc, że atakują inny budynek w Kunduzie. Jak podkreślił Campbell, był to bezpośredni rezultat możliwego do uniknięcia błędu człowieka, "spotęgowanego zmęczeniem i szybkim tempem operacji".

"Nie działała zgodnie z zasadami"

Generał brygady Wilson Shoffner, rzecznik misji NATO w Afganistanie dodał, że część personelu "nieodpowiednio do napotkanych zagrożeń" nie zadziałała zgodnie z zasadami.

- Jesteśmy załamani i zobowiązujemy się, że zrobimy wszystko co konieczne, by to się nie powtórzyło - powiedział Shoffner. - Popełniliśmy ogromny błąd, który spowodował wiele niepotrzebnych zgonów - dodał.

Dyrektor generalny MsF Christopher Stokes ocenił w środę w oświadczeniu, że dochodzenie w sprawie ataku jest ilustracją "poważnych zaniedbań" ze strony sił amerykańskich. Już wcześniej organizacja publicznie powątpiewała w to, że do ataku doszło w wyniku pomyłek.

"Ten przerażający katalog błędów zaprezentowany dzisiaj ilustruje poważne zaniedbania ze strony sił Stanów Zjednoczonych i złamanie zasad wojny" - napisał w oświadczeniu Stokes. "MsF ponawiają wezwanie o przeprowadzenie niezależnego i bezstronnego dochodzenia w sprawie ataku na szpital w Kunduzie" - dodał.

Przejęcie kontroli nad miastem

Naloty na szpital miały miejsce 3 października nad ranem, gdy - zdaniem MsF - przebywało tam ponad 100 pacjentów. W dniach poprzedzających atak w Kunduzie toczyły się walki między siłami rządowymi a talibami, którym pod koniec września na krótko udało się przejąć kontrolę nad miastem; było to jedno z ich największych zwycięstw od 2001 r.

Podany przez amerykańskich wojskowych przebieg wydarzeń wskazuje, że atak rozpoczął się godz. 2.08, a o 2.20 Lekarze bez Granic zgłosili telefonicznie w amerykańskiej bazie lotniczej Bagram, że trwa atak na szpital. Dopiero o 2.37 zaprzestano ostrzału.

- Jest szokującą sprawą, że można prowadzić atak, kiedy siły Stanów Zjednoczonych ani nie mają oczu, by zobaczyć cel, ani nie mają dostępu do listy obiektów wyłączonych z ataków, i mają źle funkcjonujący system łączności - powiedział Stokes.

Osobne śledztwa w sprawie okoliczności poprzedzających zdobycie Kunduzu przez talibów oraz amerykańskiego nalotu na szpital MsF prowadzą Afgańczycy i NATO.

Na rzecz ofiar

Prezydent USA Barack Obama już wcześniej przeprosił MsF za atak, a Pentagon zapowiedział, że uiści "wypłaty kondolencyjne" na rzecz rodzin ofiar amerykańskiego ataku na szpital MsF, w którym zginęło 30 osób, w tym 12 pracowników organizacji, a rannych zostało 37.

Władze USA zobowiązały się też do przeznaczenia środków na odbudowę zniszczonej lecznicy.

Autor: tas\mtom / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: msf.org

Tagi:
Raporty: