Amerykański lotniskowiec nie podoba się Chinom. Pekin "sprzeciwia się zagrażaniu suwerenności"


Chiny wyraziły we wtorek sprzeciw wobec "podważających ich suwerenność" działań innych krajów pod pretekstem swobody żeglugi. W sobotę grupa amerykańskich okrętów z lotniskowcem USS Carl Vinson rozpoczęła "rutynowe operacje" na Morzu Południowochińskim. Stowarzyszenie Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN) jest zaniepokojone działaniami Pekinu.

Roszczenia Chin do niemal całego Morza Południowochińskiego są kwestionowane przez USA i inne państwa. Pekinowi zarzuca się, że bezprawnie buduje tam sztuczne wyspy i rozmieszcza na nich systemy uzbrojenia.

- Chiny zawsze respektują swobodę żeglugi i przelotów (...) zgodnie z prawem międzynarodowym. Ale konsekwentnie sprzeciwiamy się zagrażaniu suwerenności i bezpieczeństwu nadmorskich krajów pod flagą (pretekstem - red.) swobody żeglugi i przelotów - oświadczył we wtorek rzecznik chińskiego MSZ Geng Shuang. - Mamy nadzieję, że kraje, których to dotyczy, mogą uczynić więcej, by strzec regionalnego pokoju i stabilności - dodał.

Reuters odnotowuje, że działania grupy okrętów USA z lotniskowcem USS Carl Vinson nie są określone jako patrole w ramach "swobody żeglugi". W zeszłym roku amerykańska marynarka wojenna prowadziła takie patrole na Morzu Południowochińskim. W piątek swoje ćwiczenia morskie na tym akwenie zakończyły Chiny.

Budowanie wysp "przypomina zabranie przez Rosję Krymu"

W zeszłym tygodniu Pekin przestrzegał Waszyngton przed kwestionowaniem chińskiej suwerenności nad Morzem Południowochińskim. Chiny uważają Wyspy Paracelskie i archipelag Spratly za własne terytoria, z czego ma wynikać ich suwerenność nad znacznymi obszarami Morza Południowochińskiego. Roszczeń tych nie uznają inne państwa regionu ani USA. Przez akwen ten prowadzą ważne szlaki żeglugowe. Ocenia się, że wartość transportowanych nimi towarów sięga 5 bln dolarów rocznie. W ostatnich latach Chiny rozpoczęły intensywne prace przy sztucznym powiększaniu powierzchni wysp wchodzących w skład archipelagu Spratly.

Przed objęciem stanowiska szefa dyplomacji USA Rex Tillerson mówił w styczniu, podczas przesłuchania w komisji spraw zagranicznych Senatu, że Chinom powinno się zabronić dostępu do wysp, które kraj ten wybudował na Morzu Południowochińskim. Uznał wtedy m.in., że budowanie tam przez Chiny sztucznych wysp i umieszczanie na nich obiektów wojskowych "przypomina zabranie przez Rosję Krymu". Podkreślił, że gdyby Pekin miał decydować o dostępie do prowadzących tamtędy szlaków morskich, byłoby to zagrożeniem "dla całej globalnej gospodarki".

Działania Chin budzą niepokój w regionie

Roszczenia do części akwenu Morza Południowochińskiego zgłaszają Filipiny, Malezja, Tajwan, Wietnam i Brunei. Zaniepokojenie budowaniem przez Chiny sztucznych wysp na tym akwenie i instalowanie tam systemów uzbrojenia wyrazili we wtorek szefowie dyplomacji Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN), o czym poinformował minister spraw zagranicznych Filipin Perfecto Yasay po rozmowach szefów dyplomacji na filipińskiej wyspie Boracay. Filipiny sprawują w tym roku przewodnictwo w ASEAN-ie. Będą gospodarzem dorocznych spotkań tej organizacji; w niektórych z tych spotkań uczestniczą także przedstawiciele państw spoza ASEAN-u, w tym Chin i USA. Yasay wyraził nadzieję, że w ciągu kilku miesięcy nowa administracja amerykańska przedstawi "bardziej konkretny i wyraźniejszy obraz" swej polityki zagranicznej, zwłaszcza wobec Chin.

Autor: tmw/adso / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: