Amerykanie odpowiadają Chińczykom: będziemy latać, pływać i działać zgodnie z prawem

Flota USA krąży w pobliżu Zatoki Perskiej
Flota USA krąży w pobliżu Zatoki Perskiej
US Navy
Wiceadmirał Aucoin twierdzi, że obecność VII Floty nie jest wymierzona w żadne krajeUS Navy

Dowódca VII Floty USA wiceadmirał Joseph Aucoin oświadczył, że ostrożnie podchodzi do sytuacji na Morzu Południowochińskim, ale nie uważa tamtego akwenu za obszar rywalizacji z Chinami. Zapewnił jednak, że w regionie nadal będą obecne siły USA.

W zeszłym tygodniu ujawniono, że Chiny rozmieściły na jednej ze spornych wysp na Morzu Południowochińskim system obrony rakietowej. Waszyngton ocenił to jako dowód na militaryzację regionu dokonywaną przez Pekin. W tym samym tonie o działaniach USA wypowiadają się Chiny, które uważają, że obecność w tamtym regionie amerykańskich okrętów patrolowych i samolotów jest przejawem militaryzacji - przypomina agencja Associated Press.

Nie chciałbym, aby cała sytuacja (na Morzu Południowochińskim) była przedstawiana jak konfrontacja Stanów Zjednoczonych z Chinami. (...) To nie powinno uchodzić za prowokację. Próbujemy doprowadzić do sytuacji, w której wszystkie kraje, niezależnie od ich wielkości i siły, będą mogły prowadzić swoje interesy zgodnie z prawem morza i nie będą musiały się z tego powodu czegoś obawiać wiceadmirał Joseph Aucoin

Wiceadmirał Aucoin twierdzi, że obecność na Morzu Południowochińskim jednostek VII Floty nie jest wymierzona w żadne kraje. - Nie chciałbym, aby cała sytuacja (na Morzu Południowochińskim) była przedstawiana jak konfrontacja Stanów Zjednoczonych z Chinami. (...) To nie powinno uchodzić za prowokację. Próbujemy doprowadzić do sytuacji, w której wszystkie kraje, niezależnie od ich wielkości i siły, będą mogły prowadzić swoje interesy zgodnie z prawem morza i nie będą musiały się z tego powodu czegoś obawiać - podkreślił dowódca amerykańskiej VII Floty podczas wizyty w Australii, w trakcie której ma spotkać się z przedstawicielami tamtejszego ministerstwa obrony. Odnosząc się do informacji o zainstalowaniu przez Chiny baterii pocisków ziemia-powietrze na wyspie Woody, wchodzącej w skład spornego archipelagu Wysp Paracelskich na Morzu Południowochińskim wiceadmirał ocenił, że może to wywołać "efekt destabilizacji". Zaapelował do Pekinu o ujawnienie swoich intencji. Aucoin zapewnił, że mimo obecności broni przeciwlotniczej amerykańskie samoloty nadal będą latać nad Morzem Południowochińskim. - Będziemy latać, pływać i działać zgodnie z prawem międzynarodowym, nawet w tamtych obszarach - podkreślał dowódca VII Floty.

Wykonane 14 lutego przez cywilnego satelitę zdjęcia wyspy Woody pokazują najprawdopodobniej dwie baterie po cztery wyrzutnie rakietowe każda oraz system radarowy; dwie wyrzutnie zostały ustawione w pozycji do wystrzału. Według cytowanego przez media przedstawiciela Pentagonu chodzi o system obrony przeciwlotniczej HQ-9, w skład którego wchodzą pociski o zasięgu ok. 200 km. Na zdjęciach satelitarnych wyspy Woody z 3 lutego nie widać wyrzutni.

Chińska kontrola

Woody należy do Wysp Paracelskich. Od ponad 40 lat są one kontrolowane przez Chiny, jednak roszczenia do archipelagu, gdzie mogą znajdować się bogate złoża ropy naftowej i gazu, zgłaszają też Wietnam i Tajwan. Przez Morze Południowochińskie rocznie transportowane są towary o łącznej wartości ok. 5 bilionów dolarów. Chiny od pewnego czasu budują pasy startowe i inne elementy infrastruktury na sztucznie utworzonych wyspach na tym akwenie, by wzmocnić swe roszczenia do jego spornych części.

Autor: mtom / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: US Navy | Christian M. Caldwell

Tagi:
Raporty: