Krzyczał "Allahu Akbar" na pokładzie samolotu. Twierdzi, że bał się turbulencji

Incydent w czasie lotu z Dubaju do Birmingham
Incydent w czasie lotu z Dubaju do Birmingham
Google Earth
Do zdarzenia doszło na pokładze samolotu linii Emirates z Dubaju do BirminghamGoogle Earth

W lutym wywołał panikę na pokładzie samolotu z Dubaju do Birmingham, krzycząc "Allahu Akbar" i "Bum!". Współtowarzysze podróży byli przekonani, że są w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Teraz brytyjski sąd wysłał Shehraza Sarwara za kratki.

38-letni Shehraz Sarwar, mieszkaniec Saltley - dzielnicy Birmingham - 1 lutego wywołał alarm na pokładzie boeinga 777 linii Emirates, lecącego z Dubaju. Okazało się, że nie był terrorystą, tylko niesfornym pasażerem, w poniedziałek sąd w Birmingham skazał go na 10 tygodni więzienia.

- Jeśli popatrzymy na to w kontekście obecnej sytuacji politycznej, powtarzanie "Allahu Akbar" na pokładzie samolotu ma bardzo stresujący wpływ na innych pasażerów, niektórych przyprawiło o łzy - stwierdził sędzia Francis Laird.

Od początku stwarzał problemy

Prokurator Alex Warren podkreślił przed sądem, że Sarwar od początku powodował kłopoty: dwukrotnie odmówił zapięcia pasów podczas startu, potem rzucał podanym mu jedzeniem.

- Podczas lotu wystąpiły straszne turbulencje, część pasażerów była bardzo wystraszona - relacjonował Warren. - Wówczas oskarżony zaczął intonować "Allahu Akbar". Powtarzał te słowa wielokrotnie i bardzo głośno - opowiadał prokurator. Jak podkreślał, takie zachowanie było stresujące dla pozostałych osób. Na koniec, gdy samolot wreszcie wylądował, mężczyzna zawołał "Bum!". Przybyła na miejsce policja aresztowała 38-latka.

Jak się okazało, Sarwar miał już kryminalną przeszłość: odpowiadał za oszustwa i przemoc, po raz ostatni w 2006 roku. Od tego czasu był "czysty".

"Wracał z pogrzebu, bał się turbulencji"

Motywy, jakie kierowały Sarwarem próbował wyjaśnić obrońca, Balbir Singh. Według adwokata jego klient miał być zdenerwowany po pogrzebie swojej babci w Pakistanie, z której to uroczystości wracał wówczas do domu.

Do tego miał dojść stres wywołany turbulencjami. - Jeden z członków załogi, z 14-letnim doświadczeniem, określił lądowanie tego samolotu jako najgorsze, z jakim kiedykolwiek miał do czynienia - opowiadał obrońca. Przekonywał, że jego klient był przerażony. Tłumaczył, że "Allahu Akbar" to po prostu "Bóg jest wielki".

Przyznał, że Sarwar po lądowaniu zawołał "Bum!". - To było bardzo głupie i (mój klient) naprawdę nie potrafi wytłumaczyć, czemu to powiedział. To był szczyt głupoty - potwierdził obrońca. Zapewnił, że Sarwarowi "jest bardzo przykro" i że zdaje on sobie sprawę z tego, jakie przerażenie mógł wzbudzić w innych pasażerach.

10 tygodni więzienia, rok nadzoru

Zwracając się do oskarżonego, sędzia Laird wytknął mu "złe zachowanie" i "arogancję" na pokładzie samolotu. - Takie incydenty są przez sądy brane bardzo poważnie - podkreślił, skazując mężczyznę na 10 tygodni więzienia. Zapowiedział też, że po odbyciu kary Sarwar zostanie objęty 12-miesięcznym policyjnym nadzorem.

Autor: rzw / Źródło: Telegraph

Źródło zdjęcia głównego: domena publiczna | Adrian Pingstone (Arpingstone)