Afera z silnikami do koreańskich rakiet. Agencja kosmiczna wskazuje na Rosjan


Wyprodukowane na Ukrainie silniki rakietowe, które zdaniem ekspertów pozwoliły Korei Północnej na poczynienie znacznych postępów w rozwoju pocisków balistycznych, były sprzedawane jedynie Rosji - oświadczyła we wtorek Ukraińska Agencja Kosmiczna.

Według londyńskiego Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (IISS) pociski wykorzystane do najnowszych prób balistycznych północnokoreańskiego reżimu były wyposażone w silniki, które mogą być adaptacją radzieckiego silnika rakietowego RD-250 produkowanego seryjnie od połowy lat 60. w zakładach rakietowych Jużmasz w mieście Dniepr na wschodzie Ukrainy. Eksperci sądzą, że zapewne właśnie stamtąd pochodziły silniki w dwóch testowanych w lipcu północnokoreańskich rakietach.

"Silniki sprzedawane Rosji"

Jak tłumaczył na wtorkowej konferencji prasowej szef Ukraińskiej Agencji Kosmicznej Jurij Radczenko, te konstruowane do 2001 roku silniki, wykorzystywane w rakietach Cyklon-2 i Cyklon-3, były sprzedawane Rosji. - Według naszych informacji Rosja dysponuje obecnie siedmioma do dwudziestu rakiet tego typu - powiedział Radczenko. Jak dodał: - Mogli je później dostarczyć, komu chcieli.

Radczenko podkreślił również, że Korea Północna nie dysponuje technologią potrzebną do przeprowadzenia najnowszych testów balistycznych. - Dysponują nią dwa kraje, Rosja i Chiny - dodał.

Z kolei rosyjski wicepremier Dmitrij Rogozin napisał na Facebooku, że takie silniki "to nie obrazy, czy rzeźby. Żeby zrobić ich kopię, trzeba mieć albo oryginał, albo szczegółowe projekty". Ocenił, że ich produkcja za granicą bez ukraińskich specjalistów jest niemożliwa. - W ten czy inny sposób chodzi tu o przemyt wbrew wszystkim rygorystycznym obowiązującym zakazom międzynarodowym - dodał.

"New York Times" o silnikach z czarnego rynku

W poniedziałek amerykański "New York Times", powołując się na analizę ekspercką oraz tajne oceny amerykańskich agencji wywiadowczych, napisał, że dwie dokonane w lipcu udane próby północnokoreańskich pocisków balistycznych o teoretycznie międzykontynentalnym zasięgu były możliwe prawdopodobnie dzięki czarnorynkowym zakupom silników rakietowych, pochodzących zapewne z fabryki na Ukrainie.

W reakcji na publikację sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ołeksandr Turczynow oświadczył, że "te informacje nie mają żadnych podstaw, ich treść jest prowokacyjna i najprawdopodobniej sprowokowana przez rosyjskie służby specjalne dla ukrycia własnych przestępstw".

Podkreślił również, że "Ukraina nie dostarczała silników rakietowych ani jakichkolwiek technologii rakietowych do Korei Północnej". - Uważamy, że ta kampania antyukraińska sprowokowana jest przez rosyjskie służby specjalne w celu ukrycia swojego udziału w północnokoreańskich programach jądrowym i rakietowym - dodał Turczynow.

"NYT" zauważył ponadto, że prezydent USA Donald Trump "jako główne źródło uzyskiwanego przez Koreę Północną wsparcia ekonomicznego i technicznego wymieniał tylko Chiny. Nigdy nie oskarżał o to Ukrainy czy Rosji, choć jego sekretarz stanu Rex Tillerson uczynił aluzję do Chin i Rosji jako "głównych krajów wspierających gospodarczo Koreę Północną po jej najnowszych próbach rakietowych z ubiegłego miesiąca".

Jużmasz zaprzecza

Zakłady Jużmasz pozostały jednym z głównych dostawców rakiet dla sił zbrojnych Rosji także po uzyskaniu przez Ukrainę niepodległości, ale po odsunięciu w roku 2014 od władzy prorosyjskiego prezydenta Wiktora Janukowycza nadeszły dla nich trudne czasy. Fabryka nie wykorzystuje w pełni swych mocy produkcyjnych, borykając się z niespłacanymi należnościami i spadkiem morale pracowników.

W ubiegłym miesiącu Jużmasz zaprzeczył doniesieniom, jakoby walcząc o przeżycie sprzedawał swe rozwiązania technologiczne za granicę, w szczególności do Chin. Jak głosi umieszczony na stronie internetowej zakładów komunikat, nie uczestniczyły one, nie uczestniczą i nie będą uczestniczyć "w transferze potencjalnie niebezpiecznych technologii poza Ukrainę".

Autor: kb//now / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: