Proces Katarzyny W. Relacja z czwartego dnia

Przesłuchanie Leokadi W. było wyłączone z jawnościtvn24

2 kwietnia, podczas czwartej rozprawy procesu Katarzyny W. oskarżonej o zabicie swojej półrocznej córki Magdy, Sąd Okręgowy w Katowicach przesłuchał świadków: Leokadię W. (matkę oskarżonej), oraz Małgorzatę S. i Beatę Ch. (z którymi oskarżona przebywała w zakładzie karnym). Sąd nie zdążył przesłuchać świadków Daniela P. i Mateusza M. CZYTAJ:

Sędzia: Dzień dobry. Stawiła się Katarzyna W. Stawili się świadkowie. Jest pani Leokadia W., nie stawiła się pani Mirosława G. Ze względu na stan zdrowia, potwierdzony nadesłanym dokumentem, świadek nie był w stanie stawić się dziś w sądzie. Zarządzam dalszy ciąg postępowania dowodowego. Poproszę panią Leokadię na środek.

Leokadia W: Mam lat 50, mieszkam w Sosnowcu, matka oskarżonej.

Sędzia: Jako osoba najbliższa dla oskarżonej, ma pani prawo odmówić zeznań. Ma pani także prawo do uchylenia się od udzielenia odpowiedzi.

Leokadia W: Będę zeznawać.

Sędzia: Skoro zdecydowała się pani zeznawać, musi pani mówić prawdę. Jest jeszcze jedno pytanie - już na wstępie zdecydowaliśmy, że rozprawa będzie jawna, ale niektóre fragmenty mogą zostać wyłączone z jawności. Pani ma możliwość zadeklarowania, czy chce pani zeznawać jawnie, czy z wyłączeniem jawności.

Leokadia W: Chciałabym, żeby przesłuchanie było z wyłączeniem jawności.

Sędzia: Sąd postanowił na podstawie Kodeksu postępowania karnego wyłączyć jawność rozprawy w tej części przesłuchania Leokadii W. Informacje, które sąd będzie chciał uzyskać od świadka mają charakter prywatny. W dalszym toku, po przesłuchaniu Leokadii W., sąd będzie procedował jawnie. Z uwagi na bliski stosunek osobisty świadka do oskarżonej sąd prosi o opuszczenie sali rozpraw.

Przed sądem staje świadek Małgorzata S.

Małgorzata S.: Z Katarzyną siedziałam w jednej celi. Za pierwszym razem, gdy była aresztowana, w tą pierwszą noc, zaraz po jej zatrzymaniu. Opowiadała w skrócie, co się wydarzyło, że Madzia jej wyleciała i odbiła się najpierw nóżkami o klatkę piersiową Katarzyny i spadła jej na podłogę.

Sędzia: Czy opowiadała, co było wcześniej?

Małgorzata S.: Tak. Tego dnia miała wychodzić wcześniej z mężem i przyjacielem. Mieli jej znieść wózek, a ona miała iść do mamy w tym czasie. Mąż pojechał w innym kierunku, więc ona tym wózkiem pojechała kawałek, ale stwierdziła, że nie ma pampersów i stwierdziła, że musi zawrócić. Gdy wróciła do domu, stała na jakimś progu, jedną ręką chciała sięgnąć pampersy, a jedną ręką trzymała córkę, zawiniętą w ten kocyk i w tym momencie rzekomo Magda jej wyleciała.

Sędzia: Czy ona mówiła, w którym miejscu w mieszkaniu była?

Małgorzata S.: Ona opowiadała to dość chaotycznie. Nie wiem, w którym miejscu mieszkania to się stało. Pampersy miały być w szafie. Zapytałam ją, czy dziecko się nie spociło. Ona wówczas powiedziała, że dziecko rozebrała, położyła do łóżeczka, robiła listę zakupów, smsowała z bratem. Ja próbowałam jej zadawać pytania inne, np. czemu mąż jej nie podwiózł, bo przecież był mróz. Ona opowiadała, że on był umówiony z kolegami, tylko zniósł wózek i musiał odjechać.

Sędzia: Nie wie pani, gdzie dokładnie w mieszkaniu, to się działo. Co dalej się stało?

Małgorzata S.: Ja jej zadałam pytanie, dlaczego nie wybiegła na klatkę. Mówiła, że sama robiła masaż serca i sztuczne oddychanie. Kasia posiadała ogólną wiedzę medyczną. Ona nas tam dużo uczyła z zakresu wiedzy medycznej, ona się tym interesowała, mówiła, że ma książki medyczne. Twierdziła też, że u dziecka jak się zaciśnie czy naciśnie, to nie będzie siniaków. Mówiła, że tkanka skóry ma taką strukturę szczególnie odporną. W tym wieku nie są widoczne ślady. Ja pierwszy raz w życiu słyszałam takie rzeczy, pomimo że mam dziecko w wieku 23 lat, a całe życie nie słyszałam o czymś takim.

Sędzia: Czy ona mówiła, skąd ma taką wiedzę?

Małgorzata S.: Twierdziła, że jej zamiarem były studia medyczne, ale coś jej się nie udało. Miała książki medyczne, dużo czytała w internecie na ten temat, szczególnie o małych dzieciach. Mnie, jako matkę, interesowały inne sprawy niż te, które mi opowiadała terminami medycznymi. Jaka jest przepływowość tkanek… nawet nie umiem teraz tego powtórzyć. Na moje pytanie: skąd wiedziała, że dziecko nie żyje - ona odpowiedziała, że główka dziecka strasznie latała. Użyła takich słów, że ja nawet nie pamiętam, że móżdżek umiera pierwszy, potem mózg. Operowała szczegółami, nie jestem w stanie tego odtworzyć. Z tego, co ona mówiła, główka latała od razu po upadku.

Sędzia: Czy ona opisywała jak przebiegała reanimacja?

Małgorzata S.: Na pewno mówiła, że trzymała za nozdrza i dmuchała do buzi, a potem wykonywała na ciele dziecka ucisk na serduszko.

Sędzia: Mówiła, jak długo to robiła?

Małgorzata S.: Nie pamiętam. Ona miała pewność, że dziecko nie żyje. Dopytywałam, skąd wie, przecież mogło być w śpiączce. Ona była pewna, że dziecko nie żyje. Pytałam, jaki był sens tej akcji reanimacyjnej, skoro wiedziała, że dziecko nie żyje. Ona odpowiadała, że ta główka dziecka tak latała, ale jednak próbowała.

Sędzia: O co jeszcze pani ją pytała?

Małgorzata S.: Pytałam, czemu nie zadzwoniła na policję, czy pogotowie, przecież wypadki mogą się zdarzyć. Ona mówiła, że nie chciała męczyć Madzi, wiedziała, że ona nie żyje i chciała ją pochować. Potem opowiadała tą trasę, którą przechodziła do miejsca zakopania zwłok. Mówiła, że wsadziła Madzię do wózka, że każdy szczegół tej trasy znała, każdy kamyczek na niej. Że minęła jakąś starszą parę, że dotarła na miejsce, odgarnęła ziemię z kamieniami, nie ruszała żadnego kamienia, tylko wsunęła Magdę pod jakiś duży głaz i przysypała resztą kamieni. Strasznie się bała o jakieś tam pety z papierosów, czy zostały znalezione na miejscu. Ona powiedziała, że paliła tam wtedy i nie schowała niedopałka. Czego się obawiała, tego nie wiem, ale zastanawiała się, czy to „mój czy nie mój”. Czy to jest miętowy, czy jakiś inny. Dla mnie to było dziwne, bo ona parę razy użyła liczby mnogiej mówiąc „szliśmy, byliśmy”.

Sędzia: Czy ona mówiła o jakiś innych osobach?

Małgorzata S.: Za trzecim razem, jak była w areszcie mówiła, że ma czterech świadków, którzy na pstryknięcie palców złożą takie zeznania, jakie ona będzie chciała. To chodziło chyba o te osoby, które były na imprezie dzień wcześniej przed tym zdarzeniem – zaginięciem Magdy. Ona mówiła o jednym chłopaku, którego matka rozprowadza jakieś narzędzia po szpitalach i ma znajomości i załatwiła tym czterem osobom zwolnienie z przesłuchania. Może ona się tylko chwaliła, lecz mówiła, a mówiła, że wystarczy, że zadzwoni do Krakowa i oni złożą zeznania.

Sędzia: Czy jeszcze coś zdradziła o tych osobach?

Małgorzata S.: Często padało imię Tomek. To byli bardziej jakby przyjaciele jej męża – Bartka. W noc, gdy była u mnie na celi, wiedziała, że będzie miała wizję lokalną następnego dnia i wtedy postanowiła zrobić szopkę ze struciem, choć nic takiego nie miało miejsca. Ona tylko rozrobiła w kubku proszek do prania tak, żeby w kubku był ślad. Postawiła kubek, żeby było widać. Ja wezwałam dowódcę, przyjechało pogotowie. Nic jej nie było, nie miała żadnych objawów. Na moje pytanie, dlaczego to zrobiła, stwierdziła, że nie chciała brać udziału w wizji lokalnej. W tym czasie napisała też pożegnalny list. Bardzo się bała, żeby on jej nie zostawił. Tego listu nie wysłała, pozostawiła go w miejscu, żeby łatwo go było znaleźć. Gdy po raz pierwszy była aresztowana to był pogrzeb Magdy. Miała mieć uchylenie aresztu – od rana była bardzo pobudzona, ale w sensie, że ubrała się na biało, wymalowała się, siedziała na górnym łóżku z uśmiechem. Czekała, czy zostanie wypuszczona, czy nie. Praktycznie żadnej reakcji nie było na to, że jej dziecko jest chowane. Mieliśmy telewizor i oglądaliśmy transmisję - ona nie miała żadnych odruchów matki - bardzo mnie to raziło wówczas.

Gdy sędzina ogłosiła, że areszt jest uchylony, użyła bardzo brzydkich wulgarnych słów: „a jednak ich wychu…..”.

Sędzia: Co jeszcze wiadomo pani?

Małgorzata S: Za drugim razem jak przyszła, miała przyczepione włosy i zastanawiała się, co by było, gdyby kosmyk taki podłożyć na miejscu zbrodni, bo wtedy DNA włosa, by wskazywało na kogoś innego. Mówiła też o jakiś śpioszkach, że znaleziono ziemię jakąś. Obawiała się o to, bo miała dozór, o jakiś wyjazd do Sopotu. Opowiadała przeżycia, jak to się zatrudniła w klubach tanecznych, jak została zwolniona, bo ktoś ją rozpoznał. Twierdziła, że sama za to nie beknie na pewno, ale nie wiem, kogo miała na myśli. Zrozumiałam to tak, że jeśli miałaby ponieść jakąś odpowiedzialność to na pewno z innymi osobami, a nie sama. Reszta to tak, jak zeznawałam, podtrzymuję to. Na tą chwilę nie przypominam sobie innych szczegółów.

Sędzia odczytuje fragmenty zeznań z postępowania przygotowawczego:

„Pamiętam, że byłam osadzona z Katarzyną W. w jednej celi. Mam problemy z poruszaniem się, nie mogłam spać do trzeciej w nocy z powodu bólu pleców, ona przyjechała i opowiadała mi, co się stało. Słyszałam wcześniej o tej sprawie z telewizji. Pytałam, dlaczego nie wezwała pogotowia, ona z całą stanowczością mówiła, że nic by to nie dało, bo Magda na pewno nie żyła. […] Opowiadała dziwne dla mnie rzeczy o przepływie krwi, jak się odpowiednio dotknie dziecko do dwóch lat nie robią się sińce. W moim odczuciu bardziej przejmowała się utratą męża, a nie śmiercią swojego dziecka. Rutkowski mówił jej, żeby uważała, co mówi w celi, bo może ktoś być podstawiony. Wynikało z tego, że bardzo ufa Rutkowskiemu. W areszcie bała się też, czy na miejscu nie odnajdą się jakieś niedopałki, nie mówiła kogo. Mówiła często, że nie wyobraża sobie życia bez Bartka. Pamiętam, że potem, jak już byłyśmy we trzy w celi, pilnowała się, żeby nie mówić o całej sprawie. Pamiętam, że zachowywała się perfidnie – oglądała programy w telewizji o niej i jej dziecku. W dzień pogrzebu od rana śmiała się, rozmawiała, w ogóle nie interesowała się tym pogrzebem. […] Wylewna była tylko na początku pobytu w areszcie, potem jak już się zaznajomiła z sytuacją tam, bardzo uważała na to co mówi. […]”

Małgorzata S.: Podtrzymuję zeznania.

Sędzia: Czy jak zapytała pani, dlaczego mąż jej nie podwiózł, ona użyła stwierdzenia : „tak to miało wyglądać…”

Małgorzata S.: Takie miałam odczucie, że ona Bartka chowa, kryje. Ja często pytałam ją o to stwierdzenie: „tak to miało wyglądać”, ale za każdym razem mówiła coś innego. Jak ja byłam na przesłuchaniu, to powiedziałam jej, że widziałam Bartka z jakąś kobietą. Ona bardzo się zdenerwowała i użyła słów: „sama za to nie beknę”. Wątku tego już nie rozwijała, bardzo się potem pilnowała, bo wiedziała, że musi się pilnować.

Sędzia: Jak opisywała ten upadek dziecka powiedziała, że odepchnęło się nóżkami?

Małgorzata S.: Tak powiedziała. Ona mi to pokazywała, że trzymała Magdę jedną ręką, a drugą sięgnęła po pampersy. I wtedy Magda się wygięła do tyłu i nóżkami odepchnęła od jej klatki piersiowej. Tyle pamiętam, nie podobało mi się to od razu. Takie małe dziecko, z takiej wysokości, dodatkowo ubrane. Ona ciągle to powtarzała, że była pewna, że Magda nie żyje.

Sędzia: Tu jest taki fragment pani zeznań dotyczący sińców u dzieci. Czy mówiąc „wcześniej” ma pani na myśli, że przed śmiercią dziecka?

Małgorzata S.: Tak. Opowiadała nam to przy okazji oglądania jakiegoś programu w telewizji. Ona opowiadała ze szczegółami o tym, o obrażeniach u dzieci. Być może wiedziała to jeszcze przed urodzeniem dziecka, to na pewno wcześniej zgłębiona wiedza.

Obrońca Katarzyny W.: Czy mogę prosić o zaprotokołowanie tego fragmentu o oglądaniu programu telewizyjnego?

Sędzia: „Oglądaliśmy w telewizji program o chorobie dziecka, które miało bąble na skórze. Ona bardzo dużo wiedziała na temat chorób dzieci, ale i chorób w ogóle. Katarzyna zawsze znała odpowiedzi na wszystkie sprawy dotyczące zdrowia, jakie poruszałyśmy w rozmowach”.

Małgorzata S.: Katarzyna posiadała bardzo dużą wiedzę na ten temat. Kiedyś rozmawiałyśmy o takiej sytuacji, że moje dziecko zakrztusiło się, ja krzyczałam tak, że słyszała mnie sąsiadka na drugim piętrze. Ona chciała mnie pouczać, mówiła terminami medycznymi, że wtedy się podchodzi od tyłu, łapie rękami wywołując ucisk.

Sędzia odczytuje kolejny fragment zeznań świadka z postępowania przygotowawczego.

[…]

„ (...) powiedziała mi wprost, że wypiła ten proszek do prania specjalnie, żeby się wywinąć z wizji lokalnej, jaka miała być nazajutrz. Muszę podkreślić, że ona często mówiła, o tym, że ciekawe, czy znaleźli tego peta i czy dojdą, czyj to jest niedopałek. Wersję zdarzeń zmieniała bardzo często, mówiła, że bardzo liczy na zeznania sąsiadki, która widziała ją jak wchodziła z Magdą na górę. Często pytałam ją o to, bo brakowało mi logiki w tych opowieściach. Bartek z kolegą znieśli wózek, a ona wróciła po pampersy. Potem pojawiały się dwie wersje. Na pytanie, czemu nie wzywała pomocy, ona była przekonana od początku, że dziecko nie żyło, nie oddychało. Z tego co mówiła to była wersja, którą ją nauczono, żeby uciec z paragrafu, mówiła, że tak powiedział jej Rutkowski, wszystko było z nim umówione. Ona wszystko wiedziała, co i jak mówić w prokuraturze. Mówiła, że ma żal do Rutkowskiego, że ją oszukał, bo obiecał jej, że się wywinie. Opowiadałam jej, że jak moje dziecko się zakrztusiło, to krzyczałam bardzo mocno, słyszano mnie parę pięter wyżej. Pytałam, czy chce zarobić na śmierci dziecka, mówiła, że każdy sposób jest dobry. Zachowywała się jak na urlopie, albo na wczasach, mówiła o tym, co sobie kupi, o operacjach plastycznych, jak będzie zarabiać”.

Małgorzata S.: Podtrzymuję swoje zeznania.

Sędzia: Czy rzeczywiście było tak, że Katarzyna W. podawała dwie wersje wydarzeń?

Małgorzata S: Tak. W zależności od pytania odpowiadała tak, żeby pasowało jej. Ale w każdym razie usłyszałam od niej takie wersje. W pierwszej miało to być zaraz po wejściu do domu, na progu, w drugiej - upadek miał nastąpić później, jak weszła już do mieszkania i położyła dziecko do łóżeczka, zrobiła listę zakupów i wykonała parę smsów.

Sędzia odczytuje fragment kolejnych protokołów:

„Z tego co mówiła, to w pierwszej wersji sama próbowała masować serduszko, ale (dziecko) nie dawało znaków życia. To była wersja, której ją nauczono. Mówiła wprost, że Rutkowski jej kazał tak mówić. On wszystko jej mówił, ale wyszło inaczej niż obiecał”.

Sędzia: Czy ona tak mówiła?

Małgorzata S.: Tak mówiła. To Rutkowski informował ją, że ma mówić o akcji reanimacyjnej, którą miała przeprowadzić względem dziecka. To wersja, której ją nauczono, by uciec z paragafu, który ma zarzucony. Mówiła, że my nie umiemy się bronić, bo w sądzie i prokuraturze trzeba wiedzieć, co mówić, aby obejść dany zarzut. Mówiła też, że Rutkowski miał paczki robić, ale wyszło inaczej niż obiecał.

Sędzia: Ale co obiecał? Czy mówiła o tym?

Małgorzata S.: Nie wiem, co się dokładnie stało. Katarzyna W. była bardzo zła na Rutkowskiego. Mówiła, że go usidli, ona mu pokaże, zrobi mu proces.

Sędzia: Dlaczego miała takie pretensje?

Małgorzata S.: Tego nie wiem.

Prokurator: Z pani relacji wynika, że oskarżona przedstawiała wiele relacji zdarzenia. Jak pani to ocenia pod względem wiarygodności?

Małgorzata S.: Ona za każdym razem kłamała. Zawsze mówiła to, co wygodne dla niej w danym momencie. Ja to odbierałam, że ona to mówi, żebyśmy mieli do niej coraz to większy szacunek.

Prokurator: A jak pani oceniała tę jej wiedzę medyczną, którą się chwaliła?

Małgorzata S.: Wiedzę miała dużą. Czasem zapisywałam sobie jakieś słowa, które ona mówiła i sprawdzałam potem – faktycznie tak było. W telewizji były programy o tematyce medycznej, ta terminologia, którą ona używała była prawdziwa, stosowana w medycynie. Ja wtedy chodziłam o kulach i też wiedziała, jak mi pomóc.

Prokurator: Pani wyczuwała różnicę między tymi fragmentami rozmów, kiedy mówiła prawdę a kiedy konfabulowała? Dlaczego to robiła pani zdaniem?

Małgorzata S.: Tak. Ja na początku byłam z nią sam na sam i wtedy była inna. Bała się, jak będzie traktowana w areszcie. Wiedziała, że taki zarzut jest jednym z najgorszych. Ja też byłam uprzedzona, dyrektor stwierdził, że ja jako jedyna się nadaje, żeby z nią siedzieć, bo nie zrobię jej krzywdy. Ja też protestowałam przeciwko temu, ale tam nie wolno protestować.

Sędzia: Na początku była inna…, czyli wtedy była najbardziej wiarygodna?

Małgorzata S.: Długo nad tym myślałam. Miałam z nią możliwość kontaktu trzy razy. Ten pierwszy raz też kłamała raczej, czułam, że kryje kogoś, ale takie najbardziej wiarygodne było wtedy po raz pierwszy. Czułam, że wtedy chciała powiedzieć prawdę, ale sama się zatrzymywała, przerywała, kontrolowała.

Prokurator: Czy pani odniosła jakieś korzyści za złożenie zeznań w tej sprawie?

Małgorzata S.: Nie. Nie jestem też w żadnym konflikcie z oskarżoną.

Prokurator: Dziękuję, nie mam więcej pytań.

Sędzia: Panie mecenasie..

Obrońca Katarzyny W.: Proszę o uzupełnienie protokołu. Pani powiedziała, że nie uzyskała żadnych korzyści, ani niekorzyści.

Sędzia: Przepraszam, o co chodziło z niekorzyściami?

Małgorzata S.: To, że tu dziś jestem, narażona na ataki mediów. Nie jestem osobą medialną i nie życzę sobie fotografowania mojej osoby.

Sędzia: Proszę panie mecenasie.

Obrońca: Kiedy zobaczyła pani tą strużkę na kubku przy próbie otrucia Katarzyny W.?

Małgorzata S.: Podczas pobytu w areszcie po raz trzeci. Chwaliła się, cieszyła się z tego na spacerniaku. Ona musiała przechylić ten kubek tak, aby zaschnął na krawędzi. Cieszyła się potem, że nas wyrolowała wszystkich, bo nie wypiła tego.

Obrońca: Wspominała pani o liście niewysłanym do Bartka. Kiedy pani do dostrzegła?

Małgorzata S.: W poniedziałek rano. Wtedy, gdy miała napić się tego proszku. Pisała ten list do Bartłomieja, miała go wysłać, ale nie wysłała i położyła na mojej półce.

Obrońca: Od kiedy pani przebywała w areszcie w Katowicach?

Małgorzata S.: Od stycznia 2011, początkowo na sali ogólnej, z dwiema-czterema osobami.

Obrońca: Czy pani może powiedzieć o tym złym traktowaniu osadzonych za ten paragraf?

Małgorzata S.: Katarzyna nigdy nie była źle traktowana. Ona miała ochronę, pod pełnymi kamerami, była izolowana. Nawet jedzenie było podawane tak, żeby wyzwiska do niej nie docierały.

Obrońca: Wspomniała pani o wyzwiskach. Pod czyim adresem były kierowane?

Małgorzata S.: Ja mówiłam, że ona była chroniona dodatkowo, żeby nawet wyzwiska do niej nie docierały.

Obrońca: Skąd pani wie o tych wyzwiskach pod adresem dzieciobójczyń?

Małgorzata S.: Od Katarzyny W. Ona sama przychodząc do celi mówiła, że bardzo boi się tego. Wcześniej też siedziałam z dziewczynami, które miały takie same zarzuty, nie były one wtedy pod szczególnym nadzorem. Żadnych ekscesów mimo to nie było.

Obrońca: Wspomniała pani, że w areszcie nikt nie chce z nimi siedzieć. Dlaczego?

Małgorzata S.: Tak. Za pierwszym razem nie protestowałam, za drugim razem już tak, bo wiedziałam, że medialnie ona może zrobić bardzo wiele rzeczy. Siedziałam także z Beatą Ch. – matką Szymona i wiedziałam, że Katarzyna W. skłamała i wykorzystała publicznie jakieś rozmowy rzekome między nimi, a za trzecim razem w areszcie wręcz się szczyciła tym. One razem wychodziły na spacer [z Beatą]. Katarzyna W. miała jej mówić, jak ma zeznawać, wyjaśniać przed sądem. Beata mówiła, że nic takiego nie miało miejsca. Katarzyna W. opowiadała jej coś innego podczas tych spacerów. Ja bałam się takich manipulacji i dlatego nie chciałam z nią siedzieć na celi.

Obrońca: W jaki sposób pani protestowała przeciwko osadzeniu z Katarzyną W.?

Małgorzata S.: Wiedziałam do czego jest zdolna, bo oglądałam telewizję. Moja niechęć nie wynikała z charakteru zarzutów, tylko z medialnej otoczki. Ona mówiła, że chce zarobić na tym, a ja nie życzyłam sobie, żebym ja w tym współuczestniczyła.

Obrońca: Za pierwszym razem, o czym pani rozmawiała z dyrektorem aresztu?

Małgorzata S.: Nie rozmawiałam z nim wtedy, ani z nikim innym z władz aresztu. Wiedziałam, jak weszłam na celę, a ona już tam była i mi się przedstawiła. Dowiedziałam się w niedzielę wieczorem, że będzie przerzutka, wiedziałam z telewizji, że ona ma do nas trafić, domyśliłam się, że ja mam z nią przebywać.

Obrońca: Jak ją pani przyjęła?

Małgorzata S.: Normalnie, tak jak wszystkich innych. Zrobiłam kawę, poczęstowałam papierosem, czymś słodkim. To dla mnie normalne, traktuję tak wszystkich. Wcześniej siedziałam z trzema osobami oskarżonymi z tego artykułu. Nie do mnie należy ocena.

Obrońca: Czy nastawienie do Katarzyny W. było cały czas takie samo?

Małgorzata S.: Tak. Nigdy nie miałam innego. Zeznaję w sprawie, bo zostałam wezwana do prokuratury, chcę mówić prawdę.

Obrońca: Pani powiedziała, że były podejrzenia, że Rutkowski sugerował, że może mieć kogoś podstawionego w celi. Od tego czasu też nie zmieniła pani do niej stosunku?

Małgorzata S.: Nie. Ja się faktycznie zdenerwowałam, krzyknęłam na nią za takie zarzuty. Była złość, ale to było nieporozumienie chwilowe, nic więcej. Mój stosunek do niej po tym zdarzeniu się nie zmienił.

Obrońca: Pani wspomniała dziś, że ona opowiadała o tym, co zrobiła, bo chciała uzyskać szacunek w celi, czy w areszcie.

Małgorzata S.: Ona jest bardzo medialna. Była od początku pod wrażeniem, że w wiadomościach są newsy z nią na pierwszym miejscu. Pamiętam, jak chciałyśmy oglądać film, ale ona nalegała, żeby włączyć wiadomości, bo będzie o niej. Jej się wydawało, że jak ona opowiadała takie rzeczy to wzbudzi szacunek dla swojej osoby w areszcie. Dla nas to było dziwne, po co ona to robi.

Obrońca: Pierwszy dzień pobytu w celi… ona była monitorowana?

Małgorzata S.: To była dwuosobowa cela, niemonitorowana.

Obrońca: Ta próba samobójcza miała miejsce właśnie wtedy?

Małgorzata S.: To nie była próba samobójcza. Ona nie wypiła ani grama, potem mi się przyznała do tego. To było pierwszego dnia osadzenia. Na drugi dzień chciała ode mnie tabletek, żeby wyglądało na biegunkę, bo nie miała żadnych objawów zatrucia. Nie wyraziła zgody na badanie dodatkowo.

Obrońca: Następnego dnia zostałyście przeniesione.

Małgorzata S.: Tak. Dyrektor stwierdził, że skoro mam problemy z chodzeniem, chodziłam o kulach, to żeby Katarzyna W. nie symulowała więcej zatruć zostałyśmy osadzone w celi monitorowanej.

Obrońca: Czy panie nie miałyście do niej pretensji, że jesteście teraz w celi z kamerami?

Małgorzata S.: Nigdy nie byłam w takiej celi. Na pewno nie miała Katarzyna W. od nas żadnych zastrzeżeń. Nigdy nie zostały głośno one wypowiedziane. To raczej Katarzyna W. miała pretensje do administracji aresztu.

Obrońca: Czy ten monitoring nagrywa głos w celi?

Małgorzata S.: Nie wiem. Nikt nas o tym nie informował. My nie mamy prawa wiedzieć tego na pewno, ale byłyśmy przekonane, że rejestruje się i obraz, i dźwięk.

Obrońca: Czy konsekwencją tego zdarzenia – symulowania otrucia – było zabranie wam środków czystości?

Małgorzata S.: Nie było ich na celi, ale korzystała z nich, kiedy tylko chciała. Jej kosmetyki były na dyżurce u oddziałowej. Ja cały czas miałam swoje przy sobie. Nie zostały nam zabrane.

Obrońca: Czy jakieś postępowanie toczy się przeciw pani?

Małgorzata S.: Tak. Jest na końcowym etapie. Odsiedziałam już dwa lata. Karę dostałam dwa lata i dwa miesiące więzienia.

Obrońca: Mówiła pani, że toczy się też druga sprawa?

Małgorzata S.: To jedna sprawa rozłożona na dwie. Dotyczy tej samej materii.

Obrońca: Do którego momentu był stosowany wobec pani areszt tymczasowy?

Małgorzata S.: Wyszłam 21 stycznia 2013 roku.

Obrońca: Czy pani była badana psychiatrycznie lub psychologicznie?

Małgorzata S.: Tak, mam badania do obydwu tych spraw.

Sędzia: Jeszcze jakieś pytania?

Obrońca: Dziękuję.

Prokurator: Pan mecenas pytał o groźby. Zna pani takie publikacje prasowe z udziałem oskarżonej, w których mówiła, że była szykanowana, wyzywana. Co pani o tym sądzi?

Małgorzata S.: Nic takiego nie miało miejsca. Ona miała komfort. Miała wszystko, co chciała. Ja przez te dwa lata jak tam byłam, nie widziałam innej osadzonej, która tak dobrze byłaby traktowana w areszcie. Ona była chroniona zawsze. Była traktowana lepiej niż inne osadzone.

Prokurator: Dziękuję.

Obrońca: Jeszcze jedna sprawa - proszę o zaprotokołowanie, że Beata Ch. miała pretensje o to, że tak traktowana była Katarzyna W.

Małgorzata S.: Kiedy Katarzyna W. wyszła za pierwszym razem, był pogrzeb dziecka, to dziewczyny w celach były niezadowolone, były opinie: ”nie tam miałaś iść”. To raczej nie były krzyki, ona nie mogła tego słyszeć, bo już wtedy opuściła areszt.

Obrońca: Słyszała pani te okrzyki?

Małgorzata S.: Nie. Słyszałam od innych.

Obrońca: To jak to się ma do pani zeznań poprzednich? Dostrzega pani różnicę?

Małgorzata S.: Słyszałam, w sensie „słyszałam od innych”, że w związku z wyjściem Katarzyny W. z aresztu osadzeni uderzali talerzami o kraty. Z tego, co wiem była to reakcja na to, jak pokazywali w telewizji samochód odjeżdżający spod aresztu, a nie jak ona szła korytarzem aresztu.

Obrońca: Czy pani interesowała się medialnym aspektem tej sprawy?

Małgorzata S.: Nie. Ale jak Katarzyna W. była na celi, to ona chciała słuchać medialnych relacji z tej sprawy i wtedy dowiadywałam się z telewizji o sprawie.

Obrońca: Jak wyglądał ten drugi pobyt w areszcie. Byłyście razem?

Małgorzata S.: Podczas drugiego pobytu Katarzyny W. w areszcie nie byłyśmy w jednej celi. Mogłyśmy się kontaktować, odwiedzać, co miało miejsce.

Obrońca: To ile miała pani razy kontakt z Katarzyną W.?

Małgorzata S.: Często się widywałyśmy, ale dokładnie nie liczyłam.

Obrońca: Jak wyglądał trzeci wasz kontakt?

Małgorzata S.: Podczas trzeciego pobytu Katarzyny W. w areszcie spotykałyśmy się tylko, gdy szła z kąpieli, od psychologa, z czynności. Wtedy rozmawiałyśmy tylko w łaźni, w bibliotece. Na pewno nie były to takie rozmowy jak w poprzednich przypadkach.

Obrońca: Dziękuję.

Sędzia: Jest pani wolna, dziękujemy.

Obrońca: Czy można prosić o 10 minut przerwy?

Sędzia: Zastanowimy się nad tym. Poprosimy kolejnych świadków. Panowie Daniel P. i Mateusz M. - bardzo przepraszamy, ale dzisiaj nie damy rady panów przesłuchać. Sami nie spodziewaliśmy się, że przesłuchanie pierwszego świadka będzie aż tak długie, tym bardziej, że czeka nas przesłuchanie jeszcze jednego świadka. Będziemy musieli panów wezwać ponownie. Zostaną panowie poinformowani o wszystkim.

Sędzia: Przerwa techniczna pięć minut.

Przed sądem staje świadek Beata Ch.

Sędzia: Świadek Beata Ch. Lat 40, elektromonter. W stosunku do oskarżonej – obca. Proszę o rozkucie świadka.

Beata Ch.: Wiem, w jakiej sprawie jestem świadkiem. Za dużo nie wiem, tyle co powiedziałam. Kasia lubiła o sobie mówić.

Sędzia: Skąd pani zna oskarżoną?

Beata Ch: Opowiadała o imprezach, zwłaszcza o jednej, ale nie wiem dokładnie, gdzie i kiedy ona miała być. Opowiadała, że jej się źle układało z Bartkiem, że wszystko musiała robić sama.

Sędzia: Odnośnie imprez, a szczególnie jednej. Dlaczego o tym mówila?

Beata Ch: Nie pytałam nigdy, ona sama mówiła zawsze. Opowiadała, że było tam dwóch chłopaków i dwie dziewczyny. Pamiętam jedno imię - Tomek, on pomagał im wózek znosić.

Sędzia: Dlaczego ta impreza była szczególnie ważna?

Beata Ch: Ta impreza miała być dwa, trzy dni wcześniej. Wiem, że miała być koka, narkotyki. Dlaczego ta impreza miała być ważna – nie wiem.

Sędzia: Czy Katarzyna W. mówiła cokolwiek o okolicznościach śmierci swojej córki?

Beata Ch: Katarzyna W. nigdy nic nie mówiła na temat porwania swojej córki, czy też okoliczności jej śmierci.

Sędzia: Pytała pani, czemu znalazła się w areszcie w ogóle?

Beata Ch.: Znałam ją medialnie, więc wiem, czemu znalazła się w areszcie, ale nigdy nie zadawałam jej pytań.

Sędzia: Czy nic więcej nie wie pani w tej sprawie?

Beata Ch: Nic więcej nie wiem na temat tej sprawy. Byłam przesłuchiwana w tej sprawie wcześniej, chyba w listopadzie.

Sędzia: Czy przypomina sobie pani, co mówiła wtedy?

Beata Ch.: Mówiłam o spacerach z Kasią, o strukturze włosa. To było dziwne, bo na spacerniaku, ona dotykając się po swoich sztucznych włosach, mówiła, że ciekawe jakby zgubiła ten sztuczny włos to i tak by do niej nie doszli. Ja nie siedziałam z Kasią w celi, więc rozmawiałyśmy tylko na spacerniaku. Opowiadała mi o znajomych z imprezy. Z tego co pamiętam, oni mieli być świadkami w sprawie, z tego co pamiętam, matka jednego z nich handlowała lekami po szpitalach i ona miała załatwiać fałszywe zaświadczenia, żeby nie musieli zeznawać.

Beata Ch.: Nie wiem, czy doszło w końcu do tego zeznawania. Ona mówiła, że wystarczy jedno pstryknięcie palcami z jej strony i wszystko się odwróci.

Sędzia: A o okolicznościach śmierci swojego dziecka coś mówiła?

Beata Ch.: Nie pamiętam teraz, czy Katarzyna W. mówiła coś, ani co zeznawałam wcześniej.

Sędzia odczytuje fragment zeznań Beaty Ch. z postępowania przygotowawczego.

„W sierpniu 2012 poznałam Katarzynę W. Była osadzona w sąsiedniej celi. Przychodziliśmy do siebie nawzajem, poznałam ją z telewizji. Ona zagadała do mnie, potem opowiadała o Bartku, o znajomych, imprezach. Była dziwna. Raz opowiadała o strukturze włosa, zastanawiała się, czy takie sztuczne włosy zostałyby namierzone na miejscu zbrodni. Ja nie pytałam jej o nic, tylko słuchałam. W kolejnych rozmowach wyżalała się, często razem spacerowałyśmy. Dziewczyny się śmiały, że do Katarzyny W. adwokaci walą drzwiami i oknami. Potem opowiadała, że adwokat został opłacony przez kogoś z zewnątrz. Na imprezie, o której często mówiła, były dwie dziewczyny i dwóch chłopaków. Często mówiła, że brakuje im pieniędzy na narkotyki, że w złości podczas tej imprezy rzuciła dzieckiem, bo to z jej powodu był brak pieniędzy. A potem jak wszyscy wytrzeźwieli musieli wymyślić, co dalej zrobić z tą sytuacją. Gdy Kasia wychodziła z aresztu przyszła na kawę i mówiła, że boi się zabrudzonych ziemią rajtuzów. Nie wiem, dlaczego się bała. Opowiadała, że Rutkowski ją namawiał do przyznania się, że całe nagranie było ustawione. Dla mnie Katarzyna W. nie była żadną koleżanką ani przyjaciółką. W swojej sprawie sama musiałam dojść do tego, jak i co mam zrobić. Ona w niczym mi nie doradzała”.

Beata Ch.: Niedokładnie takiej treści składałam zeznania.

Sędzia: Pomijaliśmy pewne fragmenty. W czym się nie zgadza?

Beata Ch.: Nigdy nie mówiłam, że Katarzyna W. zwierzała mi się, że miała w trakcie imprezy udusić córkę w złości, że z jej powodów są koszty i nie stać ich na nic, a poza tym, że nie mają czasu na swoje zajęcia. Katarzyna W. nie opowiadała mi o całym zdarzeniu. Na protokole widnieją moje podpisy, odczytano mi ich treść.

Sędzia: To jak to się stało, że zawiera on fragmenty, które nie są prawdą?

Beata Ch.: On zawiera fragmenty rozmów z dziewczynami na celi.

Sędzia: Nie rozumiem. Dlaczego pani nie zmieniła protokołu, zanim go pani podpisała?

Beata Ch.: Nie wiem. Może to przeoczyłam, nie wiem, dlaczego to podpisałam. Ten protokół nie jest zgodny z tym, co zeznawałam.

Sędzia: Pomijając ten fragment wszystko się zgadza?

Beata Ch.: Za wyjątkiem tego, że Katarzyna W. miała mi opowiadać o śmierci dziecka, to protokół ten jest zgodny z tym, co zeznawałam.

Sędzia: „Cały ten fragment protokołu, który dotyczył tej imprezy, tego że Katarzyna W. miała udusić córkę, że doszli do wniosku, że trzeba uderzyć dzieckiem i upozorować wypadek, to ja tego nie mówiłam”. A ten fragment, że Bartek i Tomek mieli znosić wózek, mówiła to pani?

Beata Ch.: Tak. Po imprezie Katarzyna W. miała zanieść małą do swojej mamy, czy teściowej, to było po południu. Bartek i Tomek mieli jechać do sklepu, supermarketu, po jakieś ciuchy. Stąd wiem, że Tomek pomagał znosić wózek. Oni wsiedli do auta, zostawili ją z wózkiem na zewnątrz. Potem wiem, że nie dotarła do celu, bo została uderzona przez jakiegoś mężczyznę i wtedy miała Magda zaginąć.

Sędzia: Czy mówiła coś więcej?

Beata.Ch.: Ona zwróciła uwagę, bo miał jasną kurtkę z ciemnym pasem.

Sędzia: Czy coś jeszcze mówiła o tej sprawie?

Beata Ch.: Ona nie mówiła wszystkiego po kolei. Potem mówiła o Rutkowskim, że go zniszczy za to, że ją zmusił do mówienia tego, co powiedziała. Tzn., że on kazał jej powiedzieć, że ona upuściła Magdę, tzn. że jej się wyślizgnęła z kocyka. Nie wiem, dlaczego ona chciała zniszczyć Rutkowskiego. Może dlatego, że ktoś jej powiedział, aby przyznała się do czegoś, czego nie zrobiła. Nie wiem, o co pretensje miała do Rutkowskiego. Nic więcej nie wiem.

Prokurator: Gdzie pani teraz przebywa?

Beata Ch.: W Lublińcu. Wcześniej przebywałam w Katowicach w areszcie.

Prokurator: Dziękuję.

Obrońca Katarzyny W.: Z jakimi osobami pani trafiła do celi?

Beata Ch.: Z Małgorzatą S. i Marią S.

Obrońca: Proszę opisać kontakt, jaki panie miały?

Beata Ch.: Widziałyśmy się z pięć, sześć razy łącznie na przestrzeni 2,5 tygodnia. Pierwsze spotkanie było w drodze do kantyny, potem na spacerach.

Sędzia: Jaka jest długość takiego spaceru?

Beata Ch.: Godzinę, ale czynności trwają czasami cały dzień, więc spędzałyśmy czasem nawet pół dnia.

Obrońca: Ktoś był jeszcze przy waszych rozmowach?

Beata Ch.: Tak, te dwie osadzone. Kiedy któraś ze współosadzonych szła na czynności przychodziłyśmy do siebie z Katarzyną W.

Obrońca: Czy ten układ w celi – was trzy - trwał długo?

Beata .Ch.: Ten układ nie był trwały, gdyż Maria S. siedziała potem z Katarzyną W. na celi, a ja z Małgorzatą S. do 21 stycznia br.

Obrońca: Jakie były relacje między Katarzyną W. a Małgorzatą S.?

Beata Ch.: Z tego, co wiem, to Małgorzata S. nie przepadała za Katarzyną W. Małgorzata S. raczej nie odzywała się do Kasi, ale zachowywała się normalnie względem jej.

Obrońca: Czy były jakieś spięcia między nimi?

Beata Ch.: Chyba raz na celi była taka sytuacja. Jakaś sprzeczka.

Obrońca: Jaką opinię w areszcie miała Katarzyna W. u innych osadzonych?

Beata Ch.: Nie miałam kontaktu z innymi osadzonymi, więc ciężko powiedzieć.

Obrońca: Czy dochodziły do was sygnały, że Katarzyna W. jest źle traktowana w areszcie?

Beata Ch.: Przy mnie czegoś takiego nie było.

Obrońca: Pani wspomniała, że śledziła tę sprawę w mediach. Czy inne osadzone też się interesowały?

Beata Ch.: Interesowałyśmy się tą sprawą. Miałyśmy telewizor, raz była gazeta.

Obrońca: Czy takie zainteresowanie miała też pani Małgorzata S.?

Beata Ch.: Tak.

Obrońca: Jakie ona miała zdanie na temat Katarzyny W.?

Beata Ch.: Niezbyt dobre. Nie lubiła jej, bo musiała z nią siedzieć; że może mieć przez nią problemy.

Sędzia: Nie była to jednak nienawiść, a zwykły brak sympatii?

Beata Ch.: Tak.

Obrońca: Pani powiedziała, że Małgorzata S. nie chciała mieć przez nich problemów.

Beata Ch.: Pewnie chodziło o to, że ona nie chciała mieć problemów w związku z truciem Katarzyny W. na celi. Ja nie byłam świadkiem tego, ale wiem, że ona była przepytywana w tej sprawie.

Obrońca: Czy to była główna przyczyna, że ona nie chciała z nią siedzieć w celi?

Beata Ch.: Katarzyna W. denerwowała Małgorzatę S., bo ona siedziała za głupstwo, a Katarzyna W. miała poważny zarzut i wychodziła co chwilę na wolność.

Obrońca: Czy panie komentowały programy telewizyjne z udziałem Katarzyny W.? Jak zachowywała się Małgorzata S.?

Beata Ch.: Ona była tym podenerwowana, ale nie tylko ona, wszyscy tak reagowali. Chodziło o to, że ona „gwiazdorzy”. Mogła to robić inaczej niż przez śmierć dziecka.

Obrońca: Czy podczas pobytu z Małgorzatą S. mówiła ona pani o zeznawaniu w sprawie Katarzyny W.?

Beata Ch: Nie mówiła, mówiła tylko, że była w prokuraturze w związku z tym truciem się Katarzyny W.

Obrońca: Kiedy było to wezwanie do prokuratury w sprawie trucia?

Beata Ch.: Nie wiem, wtedy mnie jeszcze na areszcie nie było. Nie wiem, czy ona kiedykolwiek wcześniej zeznawała w sprawie Katarzyny W.

Obrońca: Jak to się stało, że pani zeznała w tej sprawie?

Beata Ch.: Ja do złożenia zeznań zostałam wezwana do prokuratury.

Prokurator: Zna pani policjanta Daniela P.?

Beata Ch.: Znam Daniela, nie znam nazwiska. Jak jechałam na wizję lokalną w mojej sprawie, pytano się mnie - jak tam Kasia? Pytał się o to ten Daniel. I ja mu powiedziałam, jak tam Kasia i potem zostałam wezwana do prokuratury.

Sędzia: Pamięta pan, co mu pani powiedziała?

Beata Ch.: Na pewno powiedziałam mu o tych kolegach z imprezy, ale co więcej, teraz nie wiem.

Sędzia: W szczególności opowiadała mu pani to samo, czego dziś się pani wyparła.

Beata Ch.: Nie mówiłam mu tego, że ona miała udusić córkę.

Prokurator: Nie mam więcej pytań, bo konfrontacja ze świadkiem Danielem P. będzie niemożliwa.

Obrońca: O co on panią pytał?

Beata Ch.: Rozmawialiśmy z pół godziny.

Obrońca: Czy były przypadki, że Maria S. trafiała do was na przerzutki?

Beata Ch.: Były takie sytuacje, że rzadziej, bo ona pracowała, sprzątała w bibliotece.

Obrońca: Czy podczas rozmów z Marią S. mówiła, czego ona dowiadywała się od Katarzyny W.?

Beata Ch.: Tak, prawdopodobnie Katarzyna W. dała jej do przeczytania swoje papiery i ona zaczęła mówić, że Katarzyna W. udusiła swoje dziecko.

Sędzia: A, jakie były relacje między Marią S. a Katarzyną W.?

Beata Ch.: Trudno powiedzieć, bo Maria S. narzekała na Katarzynę W., a potem się okazywało, że całymi nocami rozmawiały. „Majka” [Maria S.] narzekała na to, że musi siedzieć z Katarzyną W.

Obrońca: Dziękuję.

Sędzia: Dziękujemy pani bardzo. Miałem zamiar wezwać kolejnych świadków, ale z uwagi na to, że jest późna pora zarządzam przerwę do 15 kwietnia. To wszystko. Do widzenia.

CZYTAJ WIĘCEJ: Katarzyna W. (nie)mówiła, jak zabiła? W zeznaniach Beaty Ch. wątpili i prokurator, i obrońca

Autor: //jaś/k

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Pozostałe wiadomości

Prezydent Andrzej Duda ułaskawił dwóch byłych agentów CBA, skazanych w sprawie tzw. afery gruntowej - dowiedział się TVN24. Wcześniej w tej samej sprawie skazani, a następnie ułaskawieni przez prezydenta zostali Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik. Byli agenci CBA byli skazani na rok więzienia. 

TVN24: prezydent ułaskawił dwóch byłych agentów CBA, skazanych w sprawie tzw. afery gruntowej

TVN24: prezydent ułaskawił dwóch byłych agentów CBA, skazanych w sprawie tzw. afery gruntowej

Źródło:
TVN24

Ze sprawozdania finansowego Orlenu wynika, że w 2023 roku Daniel Obajtek jako prezes spółki otrzymał wynagrodzenie w wysokości około 1,67 miliona złotych. To o prawie 280 tysięcy złotych więcej niż w roku 2022. Jeśli chodzi o dodatkowe premie "potencjalnie należne" do wypłaty, to byłemu już szefowi koncernu przysługuje ponad 1,25 miliona złotych.

Tyle zarobił Daniel Obajtek

Tyle zarobił Daniel Obajtek

Źródło:
tvn24.pl

Były prezes TVP Jacek Kurski, były szef MSWiA Mariusz Kamiński oraz były prezes Orlenu Daniel Obajtek są wśród "jedynek" na listach wyborczych PiS do Parlamentu Europejskiego - wynika z nieoficjalnych informacji reporterki "Faktów" TVN Arlety Zalewskiej. W czwartek listy kandydatów zostały przyjęte przez Komitet Polityczny PiS.

Jakie "jedynki" PiS wystawi do PE? Nieoficjalne informacje reporterki "Faktów" TVN

Jakie "jedynki" PiS wystawi do PE? Nieoficjalne informacje reporterki "Faktów" TVN

Źródło:
TVN24, PAP

Do niedawna obowiązywała narracja, że każdy może się przebranżowić, pójść na krótki kurs programowania, a po nim będzie zarabiać 10 tysięcy złotych na rękę. Sytuacja się zmieniła - mówi specjalistka od branży IT. Liczba ofert zmniejszyła się niemal o połowę, ale gruntownie wykształceni fachowcy nie mają się czego obawiać.

Koniec z eldorado? "Takie osoby muszą się liczyć ze stratą pracy"

Koniec z eldorado? "Takie osoby muszą się liczyć ze stratą pracy"

Źródło:
tvn24.pl

Komendant Główny Żandarmerii Wojskowej pułkownik Tomasz Kajzer złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa niedopełnienia obowiązków przez instruktorów w Żandarmerii Wojskowej w Mińsku Mazowieckim. Chodzi o osoby zatrudnione w ŻW, które ochraniały prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. O sprawie informował w TVN24 wiceszef MON Cezary Tomczyk.

Jest zawiadomienie w sprawie członków ochrony Kaczyńskiego

Jest zawiadomienie w sprawie członków ochrony Kaczyńskiego

Źródło:
TVN24, PAP

Premier Donald Tusk ma zapalenie płuc. W najbliższych dniach ograniczy aktywność publiczną - przekazało Centrum Informacyjne Rządu. Szef rządu w mediach społecznościowych zapewnił, że jest pod opieką "świetnych lekarzy".

Donald Tusk ma zapalenie płuc. "Wszystkich zmartwionych pragnę uspokoić, a uradowanych rozczarować"

Donald Tusk ma zapalenie płuc. "Wszystkich zmartwionych pragnę uspokoić, a uradowanych rozczarować"

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl

Brytyjski okręt HMS Diamond zniszczył w środę pocisk balistyczny wystrzelony przez milicję Huti w kierunku pobliskiego amerykańskiego statku handlowego - poinformował w czwartek minister obrony Wielkiej Brytanii Grant Shapps. To pierwszy taki przypadek od wojny w Zatoce Perskiej w 1991 roku.

Brytyjski okręt zniszczył pocisk balistyczny wystrzelony przez Hutich

Brytyjski okręt zniszczył pocisk balistyczny wystrzelony przez Hutich

Źródło:
PAP

Przed Polską pojawiła się szansa na otrzymanie unijnych funduszy na budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego. Parlament Europejski poparł bowiem w głosowaniu zaktualizowaną listę strategicznych projektów infrastrukturalnych w Unii Europejskiej, na której znalazł się również CPK.

CPK trafił na ważną listę

CPK trafił na ważną listę

Źródło:
PAP

Dzisiaj Radosław Sikorski pokazał, jak powinna wyglądać nowoczesna dyplomacja - powiedział wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Szejna, odnosząc się do wystąpienia szefa MSZ w Sejmie, który przedstawił założenia polskiej polityki zagranicznej na 2024 rok. Wiceprzewodniczący Polski 2050 Michał Kobosko ocenił, że "w istocie Polska wraca na arenę międzynarodową".

Sikorski przedstawił założenia polityki zagranicznej. "Polska wraca na arenę międzynarodową"

Sikorski przedstawił założenia polityki zagranicznej. "Polska wraca na arenę międzynarodową"

Źródło:
TVN24

Brytyjskie pojazdy wojskowe zderzyły się w czwartek na ulicy Szosa Stargardzka w Szczecinie. Pogotowie podało, że w wypadku poszkodowanych zostało pięć osób.

Zderzenie brytyjskich pojazdów wojskowych w Szczecinie. Pięcioro poszkodowanych

Zderzenie brytyjskich pojazdów wojskowych w Szczecinie. Pięcioro poszkodowanych

Źródło:
PAP

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł w czwartek, że Polska nie podjęła niezbędnych działań, by wdrożyć unijne przepisy o ochronie sygnalistów. TSUE nałożył na nasz kraj karę finansową. Resort rodziny podkreślił, że wyrok to konsekwencja "zaniedbania rządu PiS", a w Sejmie jest już projekt odpowiedniej ustawy.

Ponad siedem milionów euro kary dla Polski

Ponad siedem milionów euro kary dla Polski

Źródło:
tvn24.pl

Jesteśmy cały czas na wojnie z PiS-em o rozliczenie tego, co się działo przez osiem lat. I czasami jest tak, że na tym froncie różni żołnierze są na różnych odcinkach - powiedział w "Kropce nad i" w TVN24 minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński, jednocześnie jeden z kandydatów Koalicji Obywatelskiej do Parlamentu Europejskiego. O kierowaniu przez niego resortem mówił, że "jeżeli to było pięć minut, to bardzo intensywne pięć minut". 

Kierwiński: czasami jest tak, że różni żołnierze są na różnych odcinkach frontu

Kierwiński: czasami jest tak, że różni żołnierze są na różnych odcinkach frontu

Źródło:
TVN24

Kabaret to spektakl satyryczno-rozrywkowy, ale i naczynie: nocne, ranne, z przegródkami czy do liofilizacji? Na to pytanie za 250 tysięcy złotych w programie "Milionerzy" odpowiadała Anna Downar z Krakowa.

"Milionerzy". Pytanie o kabaret za ćwierć miliona złotych

"Milionerzy". Pytanie o kabaret za ćwierć miliona złotych

Źródło:
Milionerzy TVN

Nie żyje żołnierz 14. Zachodniopomorskiej Brygady Obrony Terytorialnej. Jak poinformowali w oświadczeniu terytorialsi, mężczyzna zmarł z przyczyn naturalnych po tym, jak zasłabł w trakcie służby na granicy polsko-białoruskiej. Nie pomogła błyskawiczna reanimacja.

Żołnierz zmarł na służbie. Patrolował granicę z Białorusią

Żołnierz zmarł na służbie. Patrolował granicę z Białorusią

Źródło:
WOT

Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało zastępcę burmistrza gminy Radoszyce (woj. świętokrzyskie) i dwóch współpracujących z nim przedsiębiorców. Śledztwo dotyczy wręczenia łapówki w wysokości 150 tysięcy złotych w związku z "niezastosowaniem procedur dotyczących przetargu publicznego przy realizacji dwóch inwestycji publicznych". O wejściu agentów CBA do urzędu informował wcześniej burmistrz Radoszyc Michał Pękala, który mówił o "miłej wizycie" funkcjonariuszy i szerokiej "fali donosów i pomówień".

Dzień po wygranych wyborach mówił o "miłej wizycie" agentów CBA. Teraz jego zastępca ma zarzuty

Dzień po wygranych wyborach mówił o "miłej wizycie" agentów CBA. Teraz jego zastępca ma zarzuty

Źródło:
tvn24.pl, CBA, PAP

Sąd Najwyższy na czwartkowym posiedzeniu Izby Cywilnej podjął uchwałę dotyczącą kredytów frankowych. Zawarto w niej pięć punktów.

Pięć kluczowych punktów. Sąd Najwyższy o kredytach frankowych

Pięć kluczowych punktów. Sąd Najwyższy o kredytach frankowych

Źródło:
PAP

W ostatnich dniach wielu regionom kraju dokuczały przymrozki. Spowodowały, że winiarze w województwie lubuskim ponieśli ogromne straty. Krzewy przemarzły, nie dało się ich w żaden sposób ogrzać.

Lubuscy winiarze przegrali walkę z przymrozkami. "Straty finansowe będą bardzo duże"

Lubuscy winiarze przegrali walkę z przymrozkami. "Straty finansowe będą bardzo duże"

Źródło:
TVN24

Najważniejsi współpracownicy ministra Mariusza Błaszczaka dopuszczali się kradzieży cennych przedmiotów, które miały być oficjalnie wręczane najważniejszym ministrom obcych państw - powiedział wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk. To jedno z ustaleń audytu w MON.

"Proceder" w MON. Tomczyk: prezenty dla zagranicznych gości trafiały do współpracowników Błaszczaka

"Proceder" w MON. Tomczyk: prezenty dla zagranicznych gości trafiały do współpracowników Błaszczaka

Źródło:
TVN24

Minister Radosław Sikorski odpowiadał w Sejmie na pytania posłów dotyczące obecnej polityki zagranicznej Polski. Podczas jego wystąpienia doszło do wymiany zdań z posłem Konfederacji Grzegorzem Braunem, który zapytał go o to, kto z kierownictwa MSZ ma więcej niż jeden paszport. - Pan minister kpi, czy o drogę pyta? - powiedział w pewnym momencie Braun. - Proszę zaprotokołować, że kpię - odpowiedział szef polskiej dyplomacji.

Braun: pan minister kpi, czy o drogę pyta? Sikorski: proszę zaprotokołować, że kpię

Braun: pan minister kpi, czy o drogę pyta? Sikorski: proszę zaprotokołować, że kpię

Źródło:
TVN24

Ponad trzy miliony Polaków będą musiały uzyskać w tym roku nowy dowód osobisty - poinformował resort cyfryzacji. Ministerstwo dodało, że liczba dokumentów, które utracą ważność, przekracza dwa miliony. Reszta to osoby, które osiągną pełnoletność, zmienią nazwisko lub zgubią dokument.

Ponad trzy miliony Polaków musi złożyć wniosek

Ponad trzy miliony Polaków musi złożyć wniosek

Źródło:
PAP

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski uważa, że nikt nie będzie mógł go zastąpić, jeśli zostanie zawieszony po ewentualnym postawieniu przed Trybunałem Stanu. Przestrzega, że nie będzie komu podpisywać dokumentów, a rynek medialny zostanie wręcz "zatrzymany", tak jak i działania koncesyjne. Prawnicy oceniają, że przewodniczący KRRiT się myli.

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Źródło:
Konkrtet24

Andrzej Duda słuchał rano w Sejmie szefa MSZ Radosława Sikorskiego. Jego reakcje w różnych momentach wystąpienia o założeniach polskiej polityki zagranicznej na 2024 rok były wyraźnie widoczne. Prezydent rozmawiał ze współpracownikami i wpatrywał się w tablet.

Szef dyplomacji przemawia, emocje prezydenta widać wyraźnie

Szef dyplomacji przemawia, emocje prezydenta widać wyraźnie

Źródło:
TVN24

Posłowie Parlamentu Europejskiego oklaskami pożegnali Jerzego Buzka. Polityk nie będzie się już ubiegał o mandat do europarlamentu. W historii izby zapisał się jako pierwszy i do tej pory jedyny przewodniczący pochodzący z Polski.  

Pożegnanie Jerzego Buzka w europarlamencie. Owacja na stojąco i wyjątkowe słowa

Pożegnanie Jerzego Buzka w europarlamencie. Owacja na stojąco i wyjątkowe słowa

Źródło:
TVN24.pl

Zajmujący się startupami Digital Incubator Warner Bros. Discovery nawiązał współpracę z programem InCredibles Sebastiana Kulczyka. Działająca w strukturach WBD jednostka zostanie stałym partnerem programu, w ramach którego pomoże młodym przedsiębiorcom rozwijać swoje produkty. Dzięki inicjatywie początkujący biznesmeni będą mogli skorzystać z know-how globalnej firmy oraz wsparcia związanych z nią ekspertów.

Warner Bros. Discovery wesprze młodych przedsiębiorców

Warner Bros. Discovery wesprze młodych przedsiębiorców

Źródło:
tvn24.pl

Afrykański pomór świń (ASF) zabił warchlaki, których truchła przed kilkoma dniami odnaleźli mieszkańcy gdyńskich Karwin. Sekcja martwych zwierząt wykluczyła otrucie, które początkowo było brane pod uwagę. By zapobiec szybkiemu rozprzestrzenianiu wirusa, powiatowy lekarz weterynarii podjął decyzję o zakazie wchodzenia do lokalnych lasów.

Wiadomo już, co zabija dziki. Zakaz i apel do mieszkańców

Wiadomo już, co zabija dziki. Zakaz i apel do mieszkańców

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24, PAP

Zapewnienie Polsce bezpieczeństwa, silnej pozycji w Unii Europejskiej i odbudowa apolitycznej służby zagranicznej - o tych zadaniach dla polskiej polityki zagranicznej mówił w Sejmie szef MSZ Radosław Sikorski. Podkreślał, że Niemcy i Francja są naszymi "najważniejszymi partnerami w Unii Europejskiej", a utrzymanie wszechstronnego wsparcia Unii Europejskiej dla niepodległości Ukrainy będzie "priorytetem polityki europejskiej rządu". Przedstawiamy najważniejsze punkty wystąpienia szefa MSZ.

Ukraina, USA, Niemcy, Rosja. Szef MSZ o zadaniach dla polskiej polityki zagranicznej

Ukraina, USA, Niemcy, Rosja. Szef MSZ o zadaniach dla polskiej polityki zagranicznej

Źródło:
PAP

Jaka pogoda czeka nas w majówkę 2024? Ze wstępnych prognoz na ten okres wynika, że miejscami tuż przed długim weekendem majowym może być nawet 27 stopni Celsjusza. Sprawdź szczegółową aktualizację prognozy, przygotowaną przez synoptyka tvnmeteo.pl Artura Chrzanowskiego.

Pogoda na majówkę 2024. Sprawdź, jak ciepło będzie

Pogoda na majówkę 2024. Sprawdź, jak ciepło będzie

Aktualizacja:
Źródło:
tvnmeteo.pl

Ze wszystkich chorób Polacy najbardziej boją się nowotworów złośliwych. Mimo to nie korzystają ze szczepionek przeciw HPV, które chronią przed różnymi rodzajami raka - podkreślają eksperci. Jedynie pięć procent dorosłych jest zaszczepionych przeciw temu wirusowi.

Szczepionka przeciw HPV. Eksperci: chroni przed nowotworami, ale Polacy z niej nie korzystają

Szczepionka przeciw HPV. Eksperci: chroni przed nowotworami, ale Polacy z niej nie korzystają

Źródło:
PAP

Znikające ampułki z lekami narkotycznymi, lekarz, który aplikuje sobie lekarstwa do kroplówki w czasie przyjmowania pacjentów, fałszowanie dokumentacji. Według relacji naszych informatorów, do takich nieprawidłowości miało dochodzić w Szpitalu Specjalistycznym im. Stefana Żeromskiego w Krakowie. Sprawą zajęła się krakowska prokuratura, która wzywa na świadków pracowników szpitala w sprawie z Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Dziennikarz Mateusz Kudła dotarł do nagrania monitoringu, na którym widać lekarza z podpiętą do ramienia kroplówką.

"Skoczysz mi po ampułeczki?". Co brał lekarz na dyżurze?

"Skoczysz mi po ampułeczki?". Co brał lekarz na dyżurze?

Źródło:
TVN24

Prezeska Fundacji Grand Press Weronika Mirowska apeluje o ustawowe zmiany, "które odbiorą nadmierną władzę" przewodniczącemu Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. Szefem KRRiT jest Maciej Świrski. "Obecny przewodniczący jest człowiekiem pozbawionym umiejętności koncyliacyjnych, kieruje się osobistymi przekonaniami i uprzedzeniami, zarządza kierowaną przez siebie instytucją jednoosobowo i jest pod wpływem polityków partii, której od lat sprzyja" - czytamy w piśmie prezeski Fundacji Grand Press. Mirowska zwróciła się z wnioskiem w sprawie zmian do Rzecznika Praw Obywatelskich Marcina Wiącka. 

"Niekompetentny i pozbawiony dobrej woli urzędnik". Apel o "odebranie nadmiernej władzy"

"Niekompetentny i pozbawiony dobrej woli urzędnik". Apel o "odebranie nadmiernej władzy"

Źródło:
tvn24.pl

"Wystarczy spojrzeć na dane historyczne i zobaczyć, że zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i Platforma Obywatelska, to frekwencja jest niższa" - przekonywał dzień po drugiej turze wyborów samorządowych szef gabinetu prezydenta RP Marcin Mastalerek. Dane PKW o frekwencji nie potwierdzają jego słów.

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

W czwartek doszło do ponad trzygodzinnego spotkania prokuratora krajowego Dariusza Korneluka oraz prokuratorów prowadzących śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej z rodzinami ofiar i ich pełnomocnikami. Prokuratura poinformowała, że wzięło w nim udział około 50 osób.

Spotkanie w Prokuraturze Krajowej z rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej. "Na wszystkie pytania udzielono odpowiedzi"

Spotkanie w Prokuraturze Krajowej z rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej. "Na wszystkie pytania udzielono odpowiedzi"

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (KRRiT) Maciej Świrski nałożył w ostatnim czasie kary na TVN24 oraz TOK FM, które zostały wyegzekwowane od spółek pomimo wniesienia odwołania od decyzji przewodniczącego. "Nie może przewodniczący KRRiT, prezes Orlenu czy dowolny wójt lub burmistrz stawiać się w roli nadredaktora, mówiącego niezależnym redakcjom co wolno, a czego nie" - napisała w oświadczeniu Rada Wydawców Stowarzyszenia Gazet Lokalnych.

"Nie może stawiać się w roli nadredaktora"

"Nie może stawiać się w roli nadredaktora"

Źródło:
tvn24.pl

Z okazji jubileuszu Ogólnopolskiego Konkursu Fotografii Reporterskiej - Grand Press Photo internauci mogą wskazać Zdjęcie XX-lecia. Głosować można do 10 maja. Wyboru można dokonać spośród 19 Zdjęć Roku z poprzednich edycji konkursu.

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Źródło:
TVN24