Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych postanowił, że kolejne osoby nie będą rozpoczynały głodówki. Zawieszenie najostrzejszej formy protestu nie oznacza jednak końca akcji. Prawie 300-osobowy grupa protestujących cały czas rośnie.
Pielęgniarki zapowiedziały, że "białe miasteczko" pozostanie przed kancelarią premiera do czasu konkretnych ustaleń z rządem dotyczących podwyżek w czwartym kwartale tego roku. Wg. Jolanty Kwas z OZZPiP, w namiotach spędziło noc ok. 190 osób, teraz jest ich prawie 300, ale dojeżdżają do nich autokary z siostrami spoza Warszawy.
Pielęgniarki zawiesiły jednak głodówkę po wczorajszym zasłabnięciu jednej z głodujących. Przy takiej formie protestu pozostaje już tylko jedna pielęgniarka. Badający ją lekarz uznał, że jak na wielodniową głodówkę jest w dobrej kondycji.
Kwas poinformowała, że we wtorek odbędzie się kolejna tura rozmów z ministrem zdrowia Zbigniewem Religą w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" przy ul. Limanowskiego. Według niej, negocjacje będą się toczyły w dwóch turach - najpierw strony porozmawiają o podwyżkach, potem o ponadzakładowym układzie zbiorowym.
W czwartek, podczas ostatnich negocjacji związek zawodowy pielęgniarek zaproponował, by 80 proc. ze środków zagwarantowanych na podwyżki w IV kwartale tego roku (z nadwyżki Narodowego Funduszu Zdrowia) trafiło właśnie do tej grupy zawodowej. Rozmowy przerwano, by OPZZ i Solidarność mogły skonsultować ze swoimi centralami to rozwiązanie.
Źródło: TVN24, PAP, Wprost