Komisja Laska: Zawiódł cały system nie tylko piloci

"Samolot pilotuje załoga"
"Samolot pilotuje załoga"
tvn24
Podczas konferencji omówiono m.in wpływ czynnika ludzkiego na katastrofętvn24

- Za bezpieczeństwo odpowiada cały system (...) Jeżeli dochodzi do wypadku lotniczego, tzn., że ten system zawiódł - mówił na konferencji prasowej Maciej Lasek, przewodniczący PKBWL i szef zespołu smoleńskiego przy KPRM. Z kolei kpt. Wiesław Jedynak, stwierdził, że choć były nieprawidłowości w pracy kontrolerów w Smoleńsku, a lotnisko było źle przygotowane, to samolot pilotuje załoga i "ona popełniła błędy wynikłe z niewłaściwego szkolenia".

Podczas konferencji zespołu do spraw wyjaśniania opinii publicznej treści informacji i materiałów dotyczących przyczyn i okoliczności katastrofy lotniczej z dnia 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem, omawiano wpływ czynnika ludzkiego. - To przyczyna niemal każdej katastrofy lotniczej. Praca komisji badających te wypadki nie ma na celu wskazywać winnych, lecz luki w systemie - mówili w czwartek członkowie komisji. Dodali, że "świat lotniczy przywykł, że jest oceniany".

"System zawiódł"

Według Laska, badający wypadki lotnicze mają na celu wychwycenie wszystkiego, co złe w przepisach, co negatywnie wpływa na współpracę w załodze statku powietrznego lub współdziałanie załogi z kontrolerami na ziemi. - Jeśli dochodzi do wypadku, to znaczy, że ten system na każdym etapie zawiódł - mówił szef zespołu na konferencji. Podkreślił też, że z doświadczeń wynika, iż błędy ludzkie stanowią przyczynę niemal każdej katastrofy lotniczej. Kontynuując tę myśl, członek zespołu kpt. Wiesław Jedynak podkreślił, że wypadki lotnicze "były, są i niestety będą, a przez naszą działalność możemy minimalizować ich skutki i liczbę". - Ludzie lotnictwa są przyzwyczajeni do tego, że ich działalność jest omawiana i oceniana - właśnie dla poprawy bezpieczeństwa. I nikt nie traktuje tego jako dyshonor - dodał.

"Jeśli się zatrzymują, to tak naprawdę się cofają"

Według kpt. Jedynaka nawet najbardziej doświadczony pilot nie może bazować tylko na tym, czego się nauczył i spoczywać na laurach. - Muszą się stale uczyć. Jeśli się zatrzymują, to tak naprawdę się cofają (...) To tłumaczy czemu tak często musimy trenować. System musi być pewny tego, że jesteśmy dobrze przygotowani - przekonywał. I dodał: - Sprawdza się nas tak często nie dlatego, że się nam nie ufa, tylko po to, aby system był bezpieczny - wyjaśnił.

Wiesław Jedynak przekonywał, że do katastrofy przyczyniło się wiele czynników. Jednym z nich była kwestia szkolenia w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego. - Było niemetodyczne, niezgodne z programem i w warunkach, które nie odpowiadały programowi - mówił Jedynak. Przypomniał, że już w raporcie badającej katastrofę komisji kierowanej przez ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera wskazywano, iż treningów pilotów nie wykonywano w sposób "systematyczny i okresowy". - Niestety w wojsku istnieje regulacja, mówiąca, że częstość sprawdzania pilota zależy od jego doświadczenia. Jest to formuła, od której dawno odeszliśmy w lotnictwie cywilnym - dodał.

"Doświadczony pilot może być gwiazdą telewizji śniadaniowej"

- Pilot jest tak dobry, jak dobry jest dzisiaj, a nie tak dobry jak zdawał egzaminy dwa, trzy lata temu - podkreślił. Zaznaczył, że sam jako pilot przechodzi sprawdziany na symulatorze co pół roku, tymczasem pilot wojskowy takie sprawdziany przechodzi co dwa lata. - To, że latam 30 lat nie znaczy, że za pół roku będę tak samo dobry, trzeba latać z pilotem bezpiecznym, a nie doświadczonym. Doświadczony pilot może być gwiazdą telewizji śniadaniowej - mówił. Jedynak wskazał, że wszyscy byli dowódcy 36. specpułku w rozmowach z członkami komisji mówili, że zdają sobie sprawę z problemów jednostki - m.in. niedoborów kadrowych, nadmiaru zadań w stosunku do możliwości. - Gdy dowódca meldował przełożonym o problemach, interpretowano to jako brak umiejętności dowodzenia - zaznaczył. Zdaniem Jedynaka mechanizmy kontrolne w specpułku "były mało efektywne". - Kontrole się odbywały, ale patrząc na to co zdarzyło się później, były nieskuteczne - mówił Jedynak.

"Doświadczony pilot może być gwiazdą telewizji śniadaniowej"
"Doświadczony pilot może być gwiazdą telewizji śniadaniowej"tvn24

"Zejście poniżej wysokości jest śmiertelnym zagrożeniem"

Członek komisji poruszył także kwestię podejścia Tu-154M do lądowania. - Samo podejście do minimalnej wysokości w Smoleńsku nie było złamaniem regulacji (...) z punktu widzenia racjonalności to podejście było niepotrzebne, ale z formalnego punktu widzenia ono było jak najbardziej legalne - zaznaczył Jedynak. Dodał, że "zejście do minimalnej wysokości zniżania nie jest niczym ryzykownym i niebezpiecznym - to normalna procedura". - Zejście poniżej tej wysokości, nawet na metr, jest śmiertelnym zagrożeniem - powiedział.

"W programie szkolenia nie było żadnego ćwiczenia na to, jak się posługiwać TAWS"

Podczas konferencji kpt. Wiesław Jedynak poruszył też kwestię reagowania na ostrzeżenia systemu TAWS.W ocenie zespołu brak reakcji załogi na ostrzeżenie systemu TAWS mógł oznaczać, że urządzenie było w samolocie traktowane na zasadzie "jest, bo jest". - W programie szkolenia nie było żadnego ćwiczenia na to, jak się posługiwać urządzeniem TAWS (...) Czy ci piloci w latach szkolnych ćwiczyli działanie tego urządzenia? Nie, prawdopodobnie przeczytali instrukcję, a potem spotykali się w trakcie lotu z jakimiś pojedynczymi ostrzeżeniami. To wszystko - powiedział Jedynak. W jego ocenie nie przeprowadzono profesjonalnego treningu z pilotami. - To nie jest ich wina, że nie potrafili z tego systemu odpowiednio skorzystać. To wina systemu dużo wcześniej - braku programu, braku lotów treningowych - o tym trzeba wyraźnie powiedzieć - podkreślił.

Młodzi piloci nie znali rosyjskiego

Wśród przyczyn, które mogły złożyć się na katastrofę wymienił też m.in. to, że młodzi piloci w specppułku nie znali rosyjskiego i np. korzystali z instrukcji Tu-154 z 1995 r. uzyskanej od PLL LOT, bo była napisana po polsku. Wystarczyło przetłumaczyć rosyjską instrukcję, niekoniecznie na język polski - np. na angielski - mówił kapitan. Zespół Laska przypomniał, że inną nieprawidłowością było przerobienie Tu-154M w pułku. - W pułku dokonano przebudowy samolotu na wersję niezatwierdzoną przez producenta. Z formalnego punktu widzenia ten samolot nie powinien wystartować, bo nie było dokumentów na ten lot - tłumaczył Jedynak. Nie można było np. dokonać we właściwy sposób analizy wyważenia czy osiągów - dodał.

"Wypadki były są i będą"
"Wypadki były są i będą"tvn24

Brak analizy limitów granicznych dla lądowania

W ocenie zespołu nie została dokonana analiza limitów granicznych dla lądowania na tym lotnisku i warunków potrzebnych do lądowania. - Ktoś - nie mówię o załodze, powinien przeanalizować to lotnisko, wziąć dokumentację, przegryźć się przez nią (...) i dojść do wniosku, że można tam lecieć przy pewnych ograniczeniach - limitacjach, co do załadowania, pogody lub innych rzeczy z tym związanych - powiedział Jedynak. - Takiej analizy niestety nie przeprowadzono - zaznaczył. Innym problemem było bezpośrednie spisanie wprost z mapy do komputera pokładowego współrzędnych lotniska. To był błąd - linia drogi samolotu była przesunięta o ok. 100 m na południe od rzeczywistej. Współrzędne z map rosyjskich różnią się od stosowanych na zachodzie i dane powinny być przeliczone - tłumaczył. GPS kierował ich na południe, radiokompas w drugą stronę, więc załoga uśredniała te wskazania - co samo w sobie jest dziwne, bo powinna używać jednego z nich, a nie wypadkowej obu - zaznaczył.

Lotnisko powinno spełniać kryteria

Wiesław Jedynak stwierdził także, że choć lotnisko w Smoleńsku było źle przygotowane i były nieprawidłowości w pracy kontrolerów, to samolot pilotuje załoga i "ona popełniła błędy wynikłe z niewłaściwego szkolenia". Jak podkreślał, lotnisko w Smoleńsku było lotniskiem zamkniętym i strona rosyjska doraźnie otworzyła je z powodu lotów 7 i 10 kwietnia 2010 r. - Nawet jeśli otwierano je tymczasowo, to powinno spełniać określone kryteria - mówił kpt. Jedynak. Przytaczając ustalenia raportu zespołu badającego katastrofę pod kierunkiem Jerzego Millera, Jedynak przypomniał stwierdzenie o nieprawidłowościach w pracy kontrolerów na lotnisku w Smoleńsku. - Przez to także zła była współpraca między kontrolerami a załogą. Ale samolotem steruje załoga, nie kieruje się nim z ziemi. To załoga odpowiada za to, aby nie zejść poniżej minimalnej wysokości zniżania - podkreślił. W jego ocenie nieprawidłowościom w pracy załogi sprzyjała też okoliczność, że kokpit samolotu nie był zamknięty. - Szczególnie w czasie lądowania kabina powinna być "sterylna" - podkreślił.

Kontroler powinien przerwać podejście

Jedynak przypomniał, że wiadomo, iż na lotniskowym stanowisku kierowania zaistniały problemy techniczne, m.in. z ustawieniem radaru zniżania, na którym pracuje kontroler oraz, że z nagrań z wieży wynika, że mówili o tym ludzie znajdujący się na stanowisku kierowania. - W tej sytuacji kontroler powinien przerwać podejście. Kontroler ma obowiązek poinformować załogę: jesteś na 10. kilometrze, rozpocznij zniżanie. Ale załoga także powinna wtedy sprawdzić, czy jest w tym miejscu - wskazał. Jak mówił Jedynak, gdy po raz pierwszy kontroler poinformował załogę, że jest na 10. kilometrze, od którego powinno się rozpocząć łagodne zniżanie, załoga nie potwierdziła odbioru tej informacji. Hipoteza komisji jest taka, że załoga była wtedy zajęta procedurą tzw. checklisty - czyli odczytywania i wykonywania czynności związanych z konfiguracją samolotu do zniżania przed lądowania. Według Jedynaka załoga nie usłyszała informacji o 10. kilometrze i dlatego nadal leciała prosto, zamiast rozpocząć zniżanie.

"Popełnione błędy wynikły z tego, jak ci ludzie byli szkoleni"

- Gdy kontroler po raz pierwszy mówi, że samolot jest na wysokości 100 m, podejście powinno być przerwane. Nastąpiło to jednak dopiero 7 sekund później, ale samolot był wtedy już na zupełnie innej wysokości. A samolot nawet metr poniżej setnego metra był na wysokości zagrożonej - podkreślił Jedynak, zaprzeczając twierdzeniom wyrażanym przez niektórych, że maszyna na 20. metrze była bezpieczna. - Popełnione błędy wynikły z tego, jak ci ludzie byli szkoleni - podkreślił i dodał: - Sprawny technicznie samolot znalazł się jeden kilometr przed pasem na wysokości 6 metrów nad ziemią i zderzył się z przeszkodami terenowymi, będąc w tej sytuacji właściwie bez wyjścia.

Autor: kde//bgr / Źródło: tvn24,PAP

Pozostałe wiadomości

W lutym w pożarze apartamentowca w Walencji zginęło dziesięć osób, spłonęło ponad 130 mieszkań. Hiszpańska policja ustaliła, że przyczyną pożaru była awaria lodówki, a dokładniej wyciek łatwopalnej substancji chłodniczej z tylnej części urządzenia.

Tragiczny pożar w Walencji. Przyczyną była awaria lodówki

Tragiczny pożar w Walencji. Przyczyną była awaria lodówki

Źródło:
PAP

Premier Donald Tusk w jednym wpisie w mediach społecznościowych skomentował trzy sobotnie wydarzenia. Nawiązał między innymi do ministra Marcina Kierwińskiego i jego wystąpienia w czasie obchodów Dnia Strażaka.

"Magiczny wieczór". Donald Tusk nawiązał do Marcina Kierwińskiego

"Magiczny wieczór". Donald Tusk nawiązał do Marcina Kierwińskiego

Źródło:
tvn24.pl

Zamknijmy to, bo to jest trochę żenujące, żeby w Dzień Strażaka, czyli bohaterów, którzy ratują nasze życie, skupiać się na incydencie rozdmuchanym przez prawicowy Twitter - mówił wicemarszałek Piotr Zgorzelski o dyskusji na temat trzeźwości szefa MSWiA Marcina Kierwińskiego podczas przemówienia na placu Piłsudskiego. - To naprawdę źle wyglądało. Ja bym po prostu pojechał do domu i nie komentował tego więcej - powiedział Waldemar Buda z PiS.

Marcin Kierwiński tłumaczy "nienajlepszy efekt" przemówienia. Komentarze polityków

Marcin Kierwiński tłumaczy "nienajlepszy efekt" przemówienia. Komentarze polityków

Źródło:
TVN24

16-letni chłopiec utonął w jeziorze Skoki w powiecie włocławskim (Kujawsko-Pomorskie). Mimo podjętej reanimacji, chłopca nie udało się uratować.

Włocławek. 16-latek utonął w jeziorze Skoki

Włocławek. 16-latek utonął w jeziorze Skoki

Źródło:
tvn24.pl

Wpadli do banku w Gdańsku z pistoletem na wodę i zagrozili, że to jest napad. Po chwili jednak dodali, że to żart, ale zrobiło się poważnie, kiedy do akcji wkroczyli prawdziwi policjanci. Konsekwencje też będą poważne, bo w grę wchodzi grzywna albo nawet areszt. Jak informują służby, takie "żarty" zdarzają się coraz częściej.

Weszli do banku i grozili pistoletem na wodę. "Żart" może grozić poważnymi konsekwencjami

Weszli do banku i grozili pistoletem na wodę. "Żart" może grozić poważnymi konsekwencjami

Źródło:
Fakty TVN

W ostatni dzień długiego majowego weekendu we wschodniej połowie kraju nadal będzie słonecznie, a temperatura wzrośnie nawet do 27 stopni Celsjusza. Na pozostałym obszarze Polski należy spodziewać się deszczu i burz.

Pogoda na jutro - niedziela 05.05. Polska podzielona na pół

Pogoda na jutro - niedziela 05.05. Polska podzielona na pół

Źródło:
tvnmeteo.pl

Sama wiem, że w jednej chwili nasze życie może się zmienić, a takie inicjatywy dają nam nadzieję na lepsze jutro i na to, że jeszcze staniemy na własnych nogach na linii startu - mówiła o biegu Wings for Life Anna Płoszyńska, która dwa lata temu była najszybsza na wózku wśród kobiet. Ten bieg, który ma dać finansowe skrzydła badaniom nad leczeniem urazów rdzenia kręgowego startuje już jutro. - Myślę, że to jest wspaniała rzecz - mówił doktor Wojciech Słowiński.

Bieg Wings for Life w niedzielę. "Takie inicjatywy dają nam nadzieję"

Bieg Wings for Life w niedzielę. "Takie inicjatywy dają nam nadzieję"

Źródło:
TVN24

W Nowym Dworze Gdańskim ktoś z jadącego samochodu wyrzucił ciężarną suczkę. Na szczęście stało się to na oczach rodziny wracającej z majówki, która od razu ruszyła na pomocą. Suczka trafiła do schroniska w Elblągu, a jej właściciela, który takiego bestialstwa się dopuścił, szuka policja.

"Zwolnił samochód, otworzył drzwi i został wyrzucony mały pies". Natychmiast ruszyli z pomocą

"Zwolnił samochód, otworzył drzwi i został wyrzucony mały pies". Natychmiast ruszyli z pomocą

Źródło:
Fakty TVN

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski trafił do bazy osób poszukiwanych rosyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych - podały rosyjskie agencje RIA Nowosti i TASS. Poinformowały, że "wszczęto przeciwko niemu sprawę karną". Ukraiński resort dyplomacji mówi o "desperacji rosyjskiej machiny państwowej i propagandy".

Prokremlowskie agencje: Zełenski poszukiwany listem gończym. MSZ w Kijowie komentuje

Prokremlowskie agencje: Zełenski poszukiwany listem gończym. MSZ w Kijowie komentuje

Źródło:
TASS, RIA Nowosti, Reuters, NV, Ukraińska Prawda

Minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński przemawiał w czasie obchodów Dnia Strażaka na placu Piłsudskiego w Warszawie. To, jak brzmiał, wzbudziło pytania o jego stan. Minister w rozmowie z reporterką TVN24 tłumaczył, że winny był "straszny pogłos". Szef MSWiA poinformował później, że poddał się badaniu alkomatem, a jego wynik opublikował na X.

Nietypowe zachowanie w czasie przemówienia. Kierwiński pokazał badanie alkomatem

Nietypowe zachowanie w czasie przemówienia. Kierwiński pokazał badanie alkomatem

Źródło:
tvn24.pl, PAP

Trzy przyczepy kempingowe spłonęły w Jastarni (Pomorze). Osoby przebywające na polu kempingowym poprzesuwały pozostałe przyczepy, dzięki czemu nie doszło do rozprzestrzenienia się ognia.

Pożar na polu kempingowym w Jastarni. Spłonęły trzy przyczepy

Pożar na polu kempingowym w Jastarni. Spłonęły trzy przyczepy

Źródło:
PAP

Średnia dzienna liczba rosyjskich strat w ludziach w Ukrainie to 899 żołnierzy - szacuje brytyjski resort obrony. Liczba uwzględnia zabitych i rannych. W niedzielnym raporcie sztabu generalnego ukraińskich sił zbrojnych podano, że w ciągu ostatniej doby zostało "wyeliminowanych" 1260 rosyjskich wojskowych.

Straty armii rosyjskiej na froncie. Brytyjczycy podali liczbę

Straty armii rosyjskiej na froncie. Brytyjczycy podali liczbę

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Ulewy spowodowały powodzie i osunięcia ziemi na indonezyjskiej wyspie Sulawesi (Celebes). Jest kilkanaście ofiar śmiertelnych. Uszkodzeniu uległo ponad 1800 domów.

Co najmniej 15 osób nie żyje, wiele musiało opuścić domy

Co najmniej 15 osób nie żyje, wiele musiało opuścić domy

Źródło:
PAP, Reuters

Czuję, że to finał długiej podróży w edukacji - powiedział stuletni weteran Jack Milton, który po blisko 60 latach od ukończenia studiów odebrał dyplom na Uniwersytecie Marylandu w Stanach Zjednoczonych. Milton nie mógł uczestniczyć w uroczystości rozdania dyplomów po skończonej edukacji w 1966 roku, bo został powołany na wojnę w Wietnamie.

Stuletni weteran odebrał dyplom po prawie 60 latach od ukończenia studiów

Stuletni weteran odebrał dyplom po prawie 60 latach od ukończenia studiów

Źródło:
Fox News

Rozpoczynająca się kampania wyborcza do europarlamentu jest już kolejną, w której partie mówią o wyjątkowej stawce i wyborze, który przesądzi o pozycji Polski. Jednak pojawiają się pytania, na jaką strategię wyborczą postawią politycy.

Partie polityczne rozpoczynają bitwę o europarlament. Na jaką strategię wyborczą postawią?

Partie polityczne rozpoczynają bitwę o europarlament. Na jaką strategię wyborczą postawią?

Źródło:
Fakty po Południu TVN24

Cztery osoby, w tym dwóch ratowników Bieszczadzkiej Grupy GOPR odniosło obrażenia w wypadku, do którego doszło w Dołżycy (Podkarpacie). Ratownicy jechali na pomoc turyście, zderzyli się z dwoma innymi samochodami. Ktoś bez wiedzy i zgody GOPR uruchomił zbiórkę pieniędzy na nowe auto dla ratowników. W sobotę po godzinie 11 została wycofana.

Ratownicy GOPR jechali pomóc, mieli wypadek. Ktoś bez ich wiedzy założył zbiórkę na nowe auto

Ratownicy GOPR jechali pomóc, mieli wypadek. Ktoś bez ich wiedzy założył zbiórkę na nowe auto

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Zendaya rolą w dramacie "Challengers" przypieczętowała swoją pozycję w Fabryce Snów. Wcieliła się w bezkompromisową tenisistkę i udowodniła, że może sprostać każdemu aktorskiemu wzywaniu. A od jakich filmów zaczynała?  Film, za którego dystrybucję w Europie odpowiada Warner Bros. Pictures, od piątku można oglądać w kinach w Polsce.

Zendaya zachwyca w nowym filmie. "Starałam się zmierzyć z postacią, która jest wielowymiarowa"

Zendaya zachwyca w nowym filmie. "Starałam się zmierzyć z postacią, która jest wielowymiarowa"

Źródło:
Fakty po Południu TVN24
"Ja jej nie widzę. Ja ją tworzę. Nadzieja jest czymś, co tworzymy"

"Ja jej nie widzę. Ja ją tworzę. Nadzieja jest czymś, co tworzymy"

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Niezwykle wyglądające chmury, nazywane mammatusami, pojawiły się w sobotę na dolnośląskim niebie. Udało się je uchwycić na zdjęciach Reporterce 24.

Mammatusy pojawiły się nad Dolnym Śląskiem

Mammatusy pojawiły się nad Dolnym Śląskiem

Źródło:
Kontakt 24, tvnmeteo.pl

Komentarze internautów wzbudza post informujący, jakoby lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz miał zaproponować, że pustostany "w małych miejscowościach po odpowiednim przysposobieniu mogłyby pełnić rolę ośrodków dla uchodźców", a ci byliby "wykorzystani do prac w rolnictwie". To fałszywka.

Kosiniak-Kamysz chce uchodźców "z dala od aglomeracji"? Minister tego nie napisał

Kosiniak-Kamysz chce uchodźców "z dala od aglomeracji"? Minister tego nie napisał

Źródło:
Konkret24

W poszukiwaniu lepszej pogody Polacy rzucili się na nieruchomości w Hiszpanii. Dla części to też pomysł na zarobek. Eksperci przestrzegają jednak przed pułapkami, które czyhają na kupujących. Samego słońca też można mieć dość. - Przy 50 stopniach po prostu nie da się pracować, wiele biur jest zamkniętych. Polacy mają o to pretensje - mówi była pracownica biura nieruchomości. Niemile zaskoczyć potrafi też zima.

Domy za cenę kawalerki i raj na ziemi. Polacy "tak zafiksowani, że przestają widzieć wady"

Domy za cenę kawalerki i raj na ziemi. Polacy "tak zafiksowani, że przestają widzieć wady"

Źródło:
tvn24.pl

W najnowszym "Kadrze na kino" Ewelina Witenberg opowiedziała o filmie, który ma "zakończyć epokę anonimowości" w dziełach, gdzie występują dublerzy. "Kaskader", w którym zagrały takie gwiazdy, jak Ryan Gosling czy Emily Blunt, wszedł właśnie do kin. Pod koniec tego roku w polskich kinach pojawi się z kolei dzieło, na które czekali miłośnicy Króla Lwa. W programie nie zabrakło też nowinek ze świata gwiazd.

Co warto obejrzeć. Ewelina Witenberg podsumowuje. "Kadr na kino" w TVN24

Co warto obejrzeć. Ewelina Witenberg podsumowuje. "Kadr na kino" w TVN24

Źródło:
tvn24.pl

Z okazji jubileuszu Ogólnopolskiego Konkursu Fotografii Reporterskiej - Grand Press Photo internauci mogą wskazać Zdjęcie XX-lecia. Głosować można do 10 maja. Wyboru można dokonać spośród 19 Zdjęć Roku z poprzednich edycji konkursu.

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Źródło:
TVN24