W Rosji zakończyły się wybory regionalne. Frekwencja na Krymie wyższa niż w Moskwie


W 82 z 83 regionów Federacji Rosyjskiej w niedzielę - w ustawowym wspólnym dniu głosowania dla całej Federacji Rosyjskiej - odbyły się wybory lokalne różnego szczebla i referenda. Centralna Komisja Wyborcza podała, że łącznie odbywało się ok. 7 tys. głosowań. Według danych z godz. 18 czasu moskiewskiego (16 w Polsce) frekwencja wyborcza w Moskwie wyniosła 17,48 proc., a na Krymie – 45 proc.

Po raz pierwszy odbywały się wybory na oderwanym przez Rosję od Ukrainy w marcu Półwyspie Krymskim - do Rady Państwowej (parlamentu) Republiki Krymu, Zgromadzenia Ustawodawczego Sewastopola oraz do rad lokalnych.

Według danych z godz. 18 czasu moskiewskiego (16 w Polsce) frekwencja wyborcza w Moskwie wyniosła 17,48 proc., a na Krymie – 45 proc.

W 30 regionach wybierani byli gubernatorzy, a w 14 - parlamenty regionalne. Ponadto w stolicach trzech regionów odbywały się wybory merów, a w 21 - parlamentów miejskich. Uprawnionych do głosowania było około 75 mln osób, tj. prawie 70 proc. wszystkich obywateli Rosji mających prawo głosu.

Niedzielne wybory uważane były za poważny test popularności prezydenta Federacji Rosyjskiej Władimira Putina i jego polityki.

Centralna Komisja Wyborcza poinformowała wieczorem, że wszyscy kandydaci, którzy prowadzą w walce o stanowiska gubernatorów regionów, zostali wysunięci przez Jedną Rosję.

Krym i Moskwa

Największe zainteresowanie towarzyszyło wyborom na Krymie, które miały pokazać stan nastrojów społecznych na półwyspie po jego przejściu pod kontrolę Moskwy. Wiosną przywódcy Tatarów Krymskich wystąpili przeciwko przyłączeniu Krymu do Rosji. Analitycy prognozowali, że wielu Tatarów Krymskich posłucha apelu swojego lidera Refata Czubarowa i nie weźmie udziału w głosowaniu. W Republice Krymu kandydatów wystawiło 14 partii politycznych. Także tam głównym faworytem była Jedna Rosja, do której z ukraińskiej Partii Regionów przeszło 80 proc. lokalnych urzędników. Listę wyborczą Jednej Rosji otwierali obecni przywódcy republiki – Siergiej Aksjonow i Władimir Konstantinow. Z dużym zainteresowaniem oczekiwano też na wybory w Moskwie, gdzie wyłaniana była Moskiewska Duma Miejska oraz w Petersburgu, w którym wybierani byli gubernator i deputowani w okręgach municypalnych. Oba miasta uważane są za bastiony opozycji. W Moskwie prezydent i jego partia Jedna Rosja uzyskują w wyborach gorsze wyniki niż w skali ogólnokrajowej. W wyborach prezydenckich w marcu 2012 roku Putin otrzymał w Moskwie 47,22 proc. głosów, podczas gdy w całym kraju - 63,71 proc. Podobnie było w wyborach do Dumy Państwowej w grudniu 2011 roku, kiedy to Jedną Rosję w stolicy poparło 46,6 proc. głosujących, a w skali całej FR - 49,32 proc.

Czy prezydent głosował legalnie?

Wiele kontrowersji wywołała sprawa przedterminowego głosowania przez Władimira Putina. Rosyjski prezydent zagłosował w lokalu w siedzibie rosyjskiej Akademii Nauk na ul. Kosygina, który jest zgodny z jego adresem zameldowania, ale nie figurował na liście lokali wyborczych, w których miało się odbyć głosowanie. Lokal został otwarty tylko dla niego. Na stronie moskiewskiej komisji wyborczej informacja o otwarciu dodatkowego lokalu wyborczego pojawiła się 8 września - dzień po tym, jak zagłosował tam Władimir Putin.

Zdaniem przedstawicieli ruchu wyborczego "Gołos" rosyjski prezydent zagłosował w niewłaściwej komisji wyborczej, przez co jego głos powinien być nieważny.

Według lokalnych stołecznych przepisów, można zgłosić chęć wcześniejszego głosowania w związku z nadzwyczajnymi okolicznościami. Prezydent oświadczył, że w dniu wyborów wyjeżdża w delegację i nie wie, kiedy wróci.

Członek komisji wyborczej Michaił Pietrow z partii Jabłoko zażądał anulowania decyzji o otwarciu dodatkowej komisji wyborczej "tylko po to, by mógł tam zagłosować Władimir Putin".

Nieprawidłowości

W 2011 i 2012 roku w stolicy Rosji doszło do wielotysięcznych wystąpień przeciwko fałszerstwom przy urnach wyborczych i powrotowi Putina na Kreml. Również w niedzielę z różnych regionów Rosji, w tym z Moskwy i obwodu moskiewskiego, napływały doniesienia o różnych naruszeniach. Media informowały m.in. o tzw. karuzelach, tj. wielokrotnym głosowaniu tych samych ludzi wożonych od jednego lokalu wyborczego do drugiego, nielegalnej agitacji, naciskach na głosujących, a także niewpuszczaniu do lokali wyborczych bądź wypraszaniu z nich obserwatorów.

Autor: asz\mtom,rzw / Źródło: PAP, "Echo Moskwy", ITAR-TASS