Amerykanie skarżą się na Europejczyków. "Zapewniamy im narzędzia. Oni ich nie używają"


Europejskie kraje mogłyby zrobić więcej, by skuteczniej śledzić terrorystów - twierdzi szef jednej z amerykańskich służb antyterrorystycznych w rozmowie z CNN. Wyjaśnił, że Europa nie korzysta w pełni z narzędzi oferowanych przez USA.

- Martwiące jest to, że nasi partnerzy nie korzystają ze wszystkich naszych danych - oświadczył w rozmowie z CNN Christopher Piehota, dyrektor Centrum Wykrywania Terrorystów (TSC), jednostki FBI odpowiedzialnej za identyfikowanie potencjalnych terrorystów i osób podejrzanych.

- Zapewniamy im narzędzia. Zapewniamy im wsparcie i martwi to, że oni nie używają tych narzędzi, które pomagają zapewniać bezpieczeństwo w lotnictwie, bezpieczeństwo morskie, prześwietlanie na granicach, wizy, dokumenty umożliwiające podróż - dodał.

Każdy kraj z własną listą terrorystów

Piehota oświadczył, że Stany Zjednoczone dzielą się swoimi "czarnymi listami" z państwami UE, ale one nie korzystają z nich systematycznie, by identyfikować podejrzanych terrorystów lub prześwietlać napływających migrantów.

Wyjaśnił, że Unia Europejska nie korzysta z centralnego rejestru terrorystów, a w zamian każdy kraj korzysta z własnej "czarnej listy", tworzonej na podstawie swoich własnych standardów śledzenia terrorystów. Kolejną komplikacją - jak wskazał - jest to, że kraje UE nie prowadzą rutynowych kontroli granicznych wewnętrz strefy Schengen.

Piehota wyjaśnił, że każdy z europejskich krajów współpracuje z USA w innym zakresie, ale wymiana informacji znacznie poprawiła się z powodu zagrożenia terroryzmem ze strony tzw. Państwa Islamskiego.

"Musimy się upewnić, że wiemy tak dużo, jak tylko się da"

Dyrektor TSC zasugerował także, że niedostateczne wysiłki służb europejskich mogą umożliwić zamachowcom atak w USA. Wyjaśnił, że możliwe jest to w przypadków krajów, wobec obywateli których USA nie wymagają wizy. Tacy ludzie - jak stwierdził - mogą niezauważeni prześlizgnąć się do Syrii, potem wrócić do Europy i wyjechać do Stanów Zjednoczonych, nie wzbudzając żadnych podejrzeń w Europie ani w USA. - Jest wielu, o których coś wiemy. Ale niestety są też tacy, o których nie wiemy niczego - dodał.

Piehota jest zaniepokojony tym, że terroryści przebywający w Europie mogą planować kolejne ataki. Wymienił przy tej okazji tzw. mężczyznę w kapeluszu, czyli zamachowca z Zaventem, który uciekł z lotniska. - To wysoce niepokojące - oświadczył. - Musimy się upewnić, że wiemy tak dużo, jak tylko się da. I że wykorzystujemy te informacje w najlepszy sposób, by zminimalizować zagrożenie dla naszego kraju. Ale nie wiemy wszystkiego przez cały czas - dodał.

Piehota poparł szefa FBI Jamesa Comeya, który sceptycznie wypowiedział się o planie osiedlenia 100 tys. uchodźców w USA do 2017 roku ze względy na brak danych wywiadowczych o Syryjczykach.

Dyrektor uznał za nieuzasadnione słowa kandydatów na prezydenta Stanów Zjednoczonych, którzy zarzucają, że "czarna lista" USA zbyt bardzo się rozrosła i znajdują się na niej niewinni Amerykanie. Podkreślił, że znajduje się na nich mniej niż 0,5 proc. ludności USA. - Bardzo mała, kontrolowana populacja - oświadczył.

Autor: pk\mtom / Źródło: CNN

Tagi:
Raporty: