Uderzył kangura, by ratować psa. Twórca nagrania zdradza szczegóły

Walka z kangurem w obronie psa
Walka z kangurem w obronie psa
Bloom Brothers / ViralHog.com
Starcie z kangurem mogło się skończyć tragicznieBloom Brothers / ViralHog.com

Nagranie mężczyzny, który podczas polowania w Australii uderzył kangura bije rekordy popularności w sieci. Część internautów wyraża oburzenie. Twórca nagrania broni jednak zachowania myśliwego, twierdząc, że ratował on i duszonego psa, i kangura. Tymczasem zoo, w którym pracuje mężczyzna przekazało, że nie planuje jego zwolnienia.

W czasie jednego z polowań w Australii, w stanie Nowa Południowa Walia, kangur zaczął dusić psa. Jego właściciel ruszył na ratunek. Mężczyzna bez zastanowienia uderzył kangura. Zwierzę było wyraźnie zaskoczone i przez kilka sekund stało w miejscu, po czym uciekło.

Ukarać, nie wychwalać?

Nagranie zdobyło błyskawiczną popularność w internecie. Wideo wzbudziło jednak mieszane uczucia wśród użytkowników sieci. Część internautów krytykowała mężczyznę, którego australijski "Daily Mail" zidentyfikował jako pracownika zoo Greiga Tonkinsa, za uderzenie kangura.

Obrońcy praw zwierząt domagają się ukarania mężczyzny. Obrończyni praw człowieka z organizacji People for the Ethical Treatment of Animals, Claire Fryer powiedziała w jednym z wywiadów, że uderzenie kangura w twarz nie jest ani zabawne, ani też nie jest "wyrazem odwagi".

- Mężczyzna na tym wideo powinien zostać ukarany, a nie być kreowany na bohatera narodowego - podkreśliła.

Wyprawa dla chorego na raka

Nagranie pochodzi z czerwca, ale dopiero teraz trafiło do mediów. Wyprawa, podczas której doszło do zajścia została zorganizowana dla mężczyzny, który chorował na raka. Matthew Amor, który odpowiadał za wyjazd powiedział w rozmowie z portalem news.au, że chory - osoba przedstawiana w mediach jak Kailem - zmarł przed tygodniem. - Kailen chciał po prostu upolować dzika. Dlatego w kilka osób zebraliśmy się, aby zabrać go na polowanie. Jeden ze znajomych nagrywał podróż, aby podarować film Kailenowi i jego rodzinie - tłumaczył. Brytyjski "Telegraph" dotarł do twórcy nagrania. Ten w rozmowie z dziennikiem wyjaśnił, że mężczyzna, który uderzył kangura, musiał wkroczyć do akcji, bo bał się, że sytuacja może się pogorszyć. - Właściciel był przerażony tym, że pies lub kangur zostaną zranieni i ruszył, aby ratować obu - argumentował. Twierdził, że kangur był gotów do ataku na właściciela psa, kiedy ten się zbliżył. - Kangur kopnięciem mógł łatwo skrzywdzić człowieka, więc ten wycofał się, dając kangurowi miejsce i uderzył go, gdy ten zaczął podchodzić do przodu - mówił. - Uderzenie zaskoczyło kangura, co dało właścicielowi i psu czas na wycofanie się - podkreślił twórca nagrania.

Zoo o zachowaniu pracownika

Tonkinsa, który uderzył kangura, broni także dyrekcja zoo w mieście Dubbo (Nowa Południowa Walia). Przekazano, że nie zostanie on zwolniony.

"Pan Tonkins to doświadczony pracownik, który podczas swoich sześciu lat pracy w Taronga Western Plains Zoo zawsze podchodził w najlepszy sposób do opieki i zdrowia zwierząt" - czytamy w oświadczeniu zoo.

Jednocześnie zoo stwierdziło, że wyraźnie sprzeciwia się uderzeniu zwierząt przez ludzi, a także zabieraniu psów na polowania.

Autor: kło/adso / Źródło: tvn24.pl, Guardian, Telegraph