Szpieg z Nowego Jorku to typowy NOC. Jego wspólnik to syn generała FSB

Burjakow jako jedyny z siatki trafił do aresztuReuters TV

Oskarżony przez amerykańskie władze o szpiegostwo Rosjanin Jewgienij Burjakow może na wiele lat trafić do więzienia. W przeciwieństwie do dwóch jego rzekomych wspólników, nie ma osłony immunitetu. Pracował jako zwykły bankowiec, podczas gdy koledzy byli dyplomatami. Jak się okazuje, jeden z nich to syn generała FSB. On sam - według FBI - pracował dla SWR.

FBI poinformowało w poniedziałek o aresztowaniu domniemanego rosyjskiego szpiega, który według policji federalnej był członkiem siatki próbującej zebrać dane gospodarcze i werbować mieszkańców Nowego Jorku.

O działalność szpiegowską na rzecz Rosji oskarżono trzech mężczyzn: zatrzymanego Jewgienija Buriakowa, który był pracownikiem rosyjskiego banku oraz dwóch rosyjskich dyplomatów: Igora Sporyszewa i Wiktora Podobnyja. Dwaj ostatni, chronieni immunitetem dyplomatycznym, opuścili USA.

Syn generała

Sporyszew był tym z rzekomych agentów SWR (Służba Wywiadu Zagranicznego), który w podsłuchanej przez FBI rozmowie mówił, że aby zwerbować kobiety "potrzebujesz albo je przelecieć, albo użyć innych narzędzi wpływu na nie".

Okazuje się, że jego ojciec Michaił był generałem-majorem FSB. Zginął w wypadku samochodowym w 2008 roku. Sporyszew senior, który miał wtedy 57 lat, służył w Wojskach Pogranicznych, które wchodzą w skład struktur FSB. Był więc oficerem kontrwywiadu, podczas gdy syn ma być oficerem wywiadu.

Burjakow był NOC

W przeciwieństwie do Sporyszewa i Podobnyja, Burjakow wjechał do USA jako prywatna osoba, bez immunitetu dyplomatycznego. Takich agentów w terminologii wywiadowczej określa się jako "osoby bez oficjalnego przykrycia". Wobec takich osób używa się zazwyczaj skrótu NOC ("non-official cover").

NOC różni się od klasycznego "nielegała" tym, że na terenie szpiegowanego państwa nie używa fałszywej tożsamości, nie jest "legendowany". Występuje pod własnym nazwiskiem, ale praca, jaką wykonuje, służy mu za przykrycie działalności agenturalnej.

Większe ryzyko

Tacy agenci mogą być dużo większym zagrożeniem dla kraju, który szpiegują, niż agenci pod oficjalnym przykryciem - mający dyplomatyczny immunitet. Ci drudzy niejako z urzędu są obejmowani przez kontrwywiad państwa, w którym urzędują, "opieką". Dlatego, jak napisały w komunikacie o zatrzymaniu Burjakowa amerykańskie władze, "NOC jest nadzwyczaj wartościowym aktywem wywiadowczym dla SWR".

Zarazem jednak NOC ryzykuje o wiele więcej, niż agent z immunitetem. Jeśli wpadnie w ręce kontrwywiadu szpiegowanego kraju nie może liczyć, że cała sprawa zakończy się co najwyżej wydaleniem. Grozi mu wiele lat więzienia, chyba, że jego kraj zdecyduje się na wymianę (tak było w przypadku tzw. siatki Chapman"), lub on sam pójdzie na współpracę.

Burjakow ryzykował więc o wiele więcej, niż jego koledzy, którzy narzekali, że ich praca w niczym nie przypomina wyczynów Jamesa Bonda.

Autor: //gak / Źródło: CNN, Daily Mail, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Reuters TV