"Byliśmy biczowani, bici, głodzeni, rażeni prądem"

[object Object]
Więzienie Sajdnaja w Syrii
wideo 2/23

Przez 10 miesięcy byłem rażony prądem we wrażliwe części ciała, podwieszany pod sufitem, torturowany z wykorzystaniem brutalnych metod - pisze w brytyjskim dzienniku "Guardian" nastolatek, któremu udało się uciec z reżimowego więzienia i wydostać z Syrii. "Teraz jestem wolny, ale moje myśli nigdy takie nie będą" - dodaje.

Dziennik "Guardian", z okazji przypadającego na 26 czerwca Międzynarodowego Dnia Pomocy Ofiarom Tortur, zamieścił relację młodego Syryjczyka z Aleppo, który niemal rok spędził w rządowym więzieniu. Redakcja nie podaje, kim jest autor ani gdzie teraz mieszka.

"Kiedy miałem 15 lat, zostałem aresztowany i miesiącami byłem poddawany fizycznym i psychicznym torturom" - napisał. "Jestem szczęściarzem, że przeżyłem. Były momenty, kiedy życzyłem sobie śmierci" - dodał.

"To reżim, który może aresztować 15-latka i poddać go miesiącom tortur i głodzenia"

Mężczyzna wspominał, że w 2013 roku musiał uciekać z Aleppo. Razem z matką i rodzeństwem znalazł się w Libanie. Miał wówczas 14 lat, rzucił szkołę, żeby zarabiać na rodzinę. Pod koniec 2014 roku - jak pisze - musieli wracać do Syrii, bo nie stać ich było na życie w Libanie.

W drodze powrotnej nastolatek został aresztowany przez siły bezpieczeństwa w Damaszku. Został oskarżony o udział w demonstracjach przeciwko prezydentowi Baszarowi el-Asadowi na początku "arabskiej wiosny" w Syrii.

"To reżim znany ze swojej opresyjności, swojej tyranii i swojej korupcji. Ale to także reżim, który staje przeciwko człowieczeństwu" - napisał Syryjczyk. "To reżim, który może aresztować 15-latka i poddać go miesiącom tortur, głodzenia i psychologicznej traumy" - dodał.

Nastolatek wspomina, że po zatrzymaniu został zabrany do Damaszku, gdzie był torturowany przez 58 dni. Potem przyznaje, że nie miał innego wyboru, jak "podpisać fałszywe zeznania", które stworzył prokurator.

"Podpisałem się pod przestępstwami, których nigdy nie popełniłem, pod zeznaniami wobec osób, których nigdy nie spotkałem. Zmuszono mnie nawet do podpisania dokumentu, w którym oskarżałem swojego brata o bycie bojownikiem" - przyznaje się.

"Zapach śmierci był wszędzie"

Potem Syryjczyk trafił do innego więzienia w Damaszku, gdzie stosowano wobec niego jeszcze bardziej wymyślne tortury: "Rażono mnie prądem we wrażliwe części ciała, podwieszano pod sufitem, torturowano z wykorzystaniem brutalnych metod".

Po trzech miesiącach trafił do więzienia wojskowego Sajdnaja, uznawanego za jedno z najgorszych w Syrii. "Przeżyliśmy na ochłapach. Byliśmy tak zagłodzeni, że nasze ciała przestały przypominać ludzkie. Byliśmy biczowani, bici, głodzeni, rażeni prądem. Widzieliśmy masowo wieszanych ludzi. Krążą historie o tym, że więźniowie byli zmuszani do wzajemnego gwałcenia się, że strażnicy gwałcili więźniów. Są opowieści, że strażnicy zmuszali więźniów do zabijania przyjaciół lub członków rodziny. Sajdnaja to piekło na ziemi" - mówił.

"Każdego dnia czekaliśmy na karę. Nie wiesz niczego, nie wiesz, kiedy będziesz torturowany lub zabity. Sajdnaja nie jest miejscem, gdzie idziesz na tortury dla informacji. Sajdnaja jest miejscem, gdzie idziesz umrzeć" - dodał.

Po miesiącu brutalnych tortur Syryjczyk trafił do "szpitala" wojskowego, gdzie ranni nigdy nie spotykają się z lekarzem. "Nie byłem karmiony przez dwa dni. Umieszczono mnie w małym pokoju wielkości trzy na trzy metry, gdzie jedno na drugim rzucano ciała martwych" - wspominał. W pokoju było trzech gruźlików, chorzy byli zmuszani do noszenia ciał. "Zapach śmierci był wszędzie".

"Nie mam przyszłości. Nie mam nadziei"

Syryjczyk wrócił potem znów do więzienia Sajdnaja. Po miesiącu odzyskał wolność - nie mówi jednak, w jaki sposób. "Mój umysł nigdy nie będzie wolny. Jestem wolny, ale jestem zakładnikiem płaczu moich współwięźniów, jęków z powodu ich ran, krzyków ich tortur, ich sekretnych modlitw, ich wygłodzonych ciał, ich śmierci".

Syryjczyk we wspomnieniach pisze, że jego historia nie jest wyjątkowa, to opowieść setek tysięcy ludzi. "Uniknąłem więzienia, uciekłem z Syrii, ale nie mam przyszłości. Nie mam nadziei. Asad zniszczył życia setek tysiącom ludzi. Żeby nasze dzieci i dzieci naszych dzieci miały jakąkolwiek nadzieję w Syrii, Asad nie może zostać. Tak długo jak rządzi, jego siły będą miażdżyć ducha każdego, kto odważy się zawalczyć o wolność" - napisał Syryjczyk.

Autor: pk\mtom / Źródło: Guardian

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia- cc-by-4.0

Tagi:
Raporty: