Strefa Fukushima. Miasto widmo na zdjęciach Polaka

30.08.2015 | Strefa Fukushima z lotu ptaka. Skażone miasto widmo na zdjęciach Polaka
30.08.2015 | Strefa Fukushima z lotu ptaka. Skażone miasto widmo na zdjęciach Polaka
Fakty TVN
Do prefektury Fukushima mieszkańcy będą mogli wrócić we wrześniuFakty TVN

Polski fotograf Arkadiusz Podniesiński dostał się tam, gdzie mało kto był i po czterech latach od jądrowej katastrofy w Fukushimie sfilmował porzucone w pośpiechu samochody, pieniądze i domy. Japończycy odkażają to, co mogą, radioaktywną ziemię pakują w worki i za kilka dni wpuszczą do miasta tych, którzy chcą do niego wrócić. Materiał "Faktów" TVN.

Arkadiusz Podniesiński, fotograf, który przez osiem lat 34 razy odwiedził Czarnobyl, właśnie wrócił z kolejnej wyprawy. Tym razem dokumentował opuszczone miasta wokół japońskiej elektrowni jądrowej w Fukushimie. - Widać że ludzie w pośpiechu opuszczali te miejsca i widać brak przywiązania do pieniędzy, bo one dalej tam leżą - mówi Podniesiński.

Większość nie chce wracać

Tam, gdzie jest to możliwe, strefa wciąż jest odkażana. To kosztowny i żmudny proces. Tysiące robotników czyszczą dachy i ulice, zrywają 20-cm warstwę skażonej ziemi, którą następnie pakują do worków, składowanych w magazynach. - Tej ziemi jest dużo. To są gigantyczne ilości, miliony worków, z którymi nie ma co zrobić - zaznacza fotograf. Worki gromadzone są nieopodal domów, na podmokłych terenach. Budzą niepokój ewakuowanych mieszkańców, z którymi rozmawiał polski fotograf. - Bardzo często wyrastają z nich już rośliny, już coś tam rośnie. Korzenie tych roślin prawdopodobnie prędzej czy później te worki rozsadzą - dodaje Podniesiński. Mieszkańcy boją się też, że po ulewie radioaktywne skażenie spłynie z gór. Dlatego większość z nich nie chce tu wracać. Wyjątkiem jest pewien rolnik, który łamiąc nakaz ewakuacji wciąż mieszka w strefie. - Opiekuje się zwierzętami. Głównie trzodą chlewną, krowami, ponieważ nie mógł patrzeć jak one giną z głodu - tłumaczy fotograf.

Kolejna podróż

Katastrofa w Fukushimie, do której doszło cztery lata temu, była skutkiem silnego trzęsienia ziemi. Choć reaktory zostały wyłączone, wysoka fala odcięła elektrownię od zasilania, co uniemożliwiło chłodzenie doprowadzając do przegrzania reaktorów. - Sama elektrownia też potrzebuje energii elektrycznej, żeby działały zawory, pompy i cała pełna obsługa bezpieczeństwa reaktorów - wyjaśnia dr Krzysztof Kozak z Instytutu Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk. Zapora z zamrożonej gleby wokół elektrowni ma zatrzymać przepływ wód gruntowych i ograniczyć wyciek z elektrowni. - Ilość pieniędzy, jaką trzeba włożyć w to, żeby taką zaporę utrzymać, wydaje mi się nie do przeprowadzenia na dłuższą metę - dodaje fizyk, dr Tomasz Rożek. Za kilka tygodni, Arkadiusz Podniesiński chce wrócić do Fukushimy. - Chcę poznać tych nowych ludzi, porozmawiać z nimi. Chcę poznać tę historię nie od strony statystyk, nie od strony przedstawianej przez rząd, tylko od strony mieszkańców - mówi.

Pierwsi osadnicy mają zamieszkać na odkażonych obszarach we wrześniu.

ZOBACZ WIĘCEJ NA STRONIE "FAKTÓW" TVN.

Autor: ToL/tr / Źródło: Fakty TVN

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA