Eric Cantona skrytykował Didiera Deschampsa. Legendarnemu Francuzowi nie spodobało się, że selekcjoner Trójkolorowych nie powołał na mistrzostwa Europy Karima Benzemy i Hatema Ben Arffy. Cantona zarzucił mu, że przy wyborze kadry szkoleniowiec sugerował się pochodzeniem piłkarzy.
Ben Arfa urodził się w Tunezji, Benzema we Francji, ale jego rodzice przybyli tam z Algierii. Pierwszy - gracz Nicei - ma za sobą dobry sezon we francuskiej ekstraklasie. Sportowo podobnie wygląda sytuacja snajpera Realu Madryt, którego pogrążyła jednak słynna na całą Europę afera z sekstaśmą. Znany ze swoich kontrowersyjnych poglądów Cantona uważa, że za brakiem powołania dla obu zawodników stoi ich pochodzenie. Swoimi spostrzeżeniami były zawodnik Manchesteru United podzielił się z angielskim "Guardianem".
"Mam prawo myśleć, co chcę"
- Benzema jest wielkim graczem, Ben Arfa jest wielkim graczem. Ale Deschamps to typowe francuskie nazwisko. W ogóle może to jedyna osoba w naszym kraju z prawdziwym francuskim nazwiskiem. Tylko jego rodzina jest czystej krwi. Wiecie, coś jak Mormoni w Ameryce - ironizuje były gracz Manchesteru United.
Dostało się nie tylko Deschampsowi. Jednym z przeciwników powołania Benzemy był premier Manuel Valls. Cantona nazwał go hipokrytą, przypominając, że na tamtejszej scenie polltycznej także dochodzi do skandali. - Sytuacja z Benzemą była Deschampsowi na rękę. Zwłaszcza po tym, co powiedział Valls. A Ben Arfa? To w tej chwili być może najlepszy francuski zawodnik naszej ligi. Obaj mają jednak jakieś korzenie, pochodząc z północy Afryki. Mam prawo myśleć, co chcę. Debata jest otwarta - mówi Cantona.
Kibicuje Anglikom
Trudno nie odnieść wrażenia, że Cantona nie przepada za Deschamspem. Swojego byłego kolegę z reprezentacji krytykuje nie po raz pierwszy. Niedawno przyznał, że podczas Euro będzie trzymać kciuki za... reprezentację Anglii.
Autor: TG / Źródło: guardian.co.uk
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA, Wikipedia