Rosyjskie wojsko podnosi się z kolan. Miliardy od Putina, ćwiczenia jak za zimnej wojny

Rosyjskie wojsko ruszyło z miejscamil.ru

Rosyjskie wojsko zrobiło w ostatnich pięciu latach wielki krok naprzód. Władimir Putin i generałowie wyciągnęli wnioski z wygranej dużym kosztem wojny z Gruzją. Reformy, które po niej zaczęto realizować, są najgłębsze od przeszło stu lat. Dzięki nim Rosja szybko nadrabia dystans do sił zbrojnych swoich przeciwników z NATO.

2006 rok. Prezydent Władimir Putin w parlamencie. Przypomina, jak w 1999 r., jeszcze jako premier, planował wojnę z Czeczenią: - Naczelnik Sztabu Generalnego zameldował, że armia może wystawić w polu tylko 55 tys. ludzi i to sięgając do jednostek w całym kraju. Mieliśmy wtedy siły zbrojne liczące 1,4 mln ludzi, a nie było prawie nikogo gotowego do walki!

Zdemoralizowani szeregowcy, skorumpowani oficerowie, wszechobecna "diedowszczina" (tzw. fala w bardziej brutalnej rosyjskiej wersji), starzejący się sprzęt i ciągnące się w nieskończoność prace nad nowym. Do tego tragiczne wypadki. Tak przez wiele lat po upadku ZSRR wyglądało rosyjskie wojsko. Wojsko tak naprawdę wciąż sowieckie. Bo choć zmieniono częściowo nazwy i symbolikę, system szkolenia, struktura organizacyjno-dowódcza czy koncepcje prowadzenia działań, miały więcej wspólnego z Armią Czerwoną niż Siłami Zbrojnymi Federacji Rosyjskiej.

Gruziński impuls

Punktem zwrotnym była wojna z Gruzją w 2008 r. Pierwszy konwencjonalny konflikt w okresie władzy Putina (choć formalnie prezydentem był wówczas Dmitrij Miedwiediew) obnażył boleśnie braki i pokazał, że dotychczasowe próby reform dały bardzo ograniczone rezultaty. Choć Rosja militarnie wtedy zwyciężyła, to pomimo olbrzymiej przewagi nad przeciwnikiem, poniosła znaczące straty. Co najważniejsze, z całą mocą ujawniły się słabości rosyjskiego systemu dowodzenia, który praktycznie nie zmienił się od czasów ZSRR i był skrajnie niewydolny w realiach XXI wieku.

Wojna w Gruzji boleśnie obnażyła braki. Skostniały i nieefektywny system dowodzenia, słabe rozpoznanie i sprzęt nieznacznie zmieniony od czasów ZSRRJana Amelina | Wikipedia (CC BY-SA 3.0)

Już kilka tygodni później prezydent Dmitrij Miedwiediew podpisał nowe wytyczne w rozwoju sił zbrojnych do 2020 r. A dwa tygodnie później minister obrony Anatolij Sierdiukow ujawnił założenia reformy, która miała być najbardziej rewolucyjną od XIX w. Przewidywano:

- przebudowę struktury organizacyjnej i rozmieszczenia wojsk;

- doprowadzenie wszystkich jednostek do poziomu stałej gotowości;

- poprawę efektywności systemów dowodzenia i kontroli;

- modernizację systemu edukacji wojskowej i szkolenia;

- modernizację uzbrojenia i sprzętu;

- poprawę sytuacji socjalnej wojskowych.

Celem zmian było przekształcenie rosyjskiej armii w nowoczesną i mobilną siłę, zdolną do prowadzenia działań w wymiarze globalnym, ale skupiającą się przede wszystkim na działaniach regionalnych.

Cywilem w wojskowych

Jedną z najbardziej brzemiennych w skutki decyzji było danie wolnej ręki ministrowi obrony, Anatolijowi Sierdukowowi, który zasiadał na swoim stanowisku od nieco ponad roku. Samo jego mianowanie w 2007 roku było rewolucją, bowiem był cywilem bez związków z wojskiem. Znał się natomiast na biznesie. Miał tą wiedzę zastosować do wstrząśnięcia rosyjskim wojskiem.

W przyspieszonym tempie zaczęto odrzucać dotychczas "święte" dziedzictwo Armii Czerwonej. Rosyjska armia przeszła od systemu dywizyjno-pułkowego do brygadowego, co zapewnia jej większą mobilność, a dowódcom daje większą samodzielność na polu walki.

Jak tłumaczył jesienią 2008 r. ówczesny szef Sztabu Generalnego, gen. Nikołaj Makarow, "dwa szczeble dowodzenia zostaną wyeliminowane: pułków i dywizji, bo jak pokazały ostatnie wydarzenia - dwie kampanie czeczeńskie i sierpniowa wojna na Kaukazie - nasz system dowodzenia, stworzony w lata­­­­ch 60. – armii, dywizji, pułku i batalionu - jest zbyt rozbudowany i ociężały".

Dlatego strukturę czteropoziomową (okręg wojskowy - armia - dywizja - pułk) zastąpiła trzypoziomowa: okręg wojskowy - dowództwo operacyjne - brygada. Wzorowano się na wojskach krajów członkowskich NATO.

Zamiast sześciu okręgów wojskowych powstały cztery. Liczebność wojska zredukowano z ok. 1,13 mln do 1 mln, choć z braku odpowiednich kandydatów i unikania poboru faktycznie jest ich jeszcze mniej. Według państwowego audytu z końca 2013 roku wojsko ma na liście płac 766 tysięcy osób.

Rozpoczęto też inwestowanie w jakość kadr. Najważniejszym procesem jest częściowe przestawienie wojska na służbę zawodową i ograniczenie poboru, który i tak od wielu lat mocno kulał. Młodzi Rosjanie nauczyli się świetnie unikać "wzięcia w kamasze", na dodatek jest ich po prostu coraz mniej. Rozpoczęto redukować korpus oficerski - docelowo ma być mniej oficerów, a więcej sierżantów i szeregowych.

Wojna z kompleksem zbrojeniowym

Poza reformowaniem samych sił zbrojnych Sierdiukow ruszył na równie ważny, jeśli nie jeszcze ważniejszy, front. Mianowicie spróbował wymusić przyspieszenie przemian w potężnym rosyjskim przemyśle zbrojeniowym, który ciągle nie był w stanie oderwać się od spuścizny po ZSRR i wyjść z dramatycznej zapaści lat 90. Przedstawiciele ministerstwa obrony i wojska zaczęli otwarcie krytykować przemysł zbrojeniowy, co było wcześniej nie do pomyślenia. Uprzednio uparcie trzymano się zasady, że "rosyjskie uzbrojenie jest najlepsze na świecie", a wszelkie problemy należy zamiatać pod dywan.

Rosyjski przemysł zbrojeniowy nie jest w stanie rozpocząć seryjnej produkcji własnych dronów. Wobec tego odpowiednie licencje zakupiono z Izraela. Pierwsze izraelskie maszyny wchodzą do służbymil.ru

W rzeczywistości rosyjskie biura konstrukcyjne i fabryki nie były w stanie dostarczyć ani sprzętu naprawdę nowoczesnego, ani choćby starszego, ale w zadowalającej jakości i cenie. Z braku pieniędzy na badania i braku wykwalifikowanych kadr modyfikowano jedynie w nieskończoność uzbrojenie radzieckie. Natomiast wojsko z braku przemyślanej wizji rozwoju nie wiedziało czego chce i prowadziło chaotyczne zakupy. Prowadziło to do konfliktów i przerzucania się oskarżeniami o nieudolność.

Sierdiukow uznał, że wymusi na przemyśle zmiany, przede wszystkim obniżenie cen uzbrojenia, wprowadzając namiastkę konkurencji. Otwarcie zaczęto komplementować zalety zachodniego sprzętu, co dla starszej kadry było bluźnierstwem. Wręcz trzęsienie ziemi wywołały wypowiedzi szefa Sztabu Generalnego gen. Nikołaja Makarowa, który w 2011 roku stwierdził między innymi, że najnowszy rosyjski czołg T-90 zostaje w tyle za analogicznymi maszynami z Zachodu. Przemysł zbrojeniowy był zwłaszcza ostro atakowany za kolejne fiaska prób nowej rakiety strategicznej Buława.

Równocześnie Moskwa zaczęła nawiązywać kontakty z zachodnimi dostawcami uzbrojenia. To właśnie za Sierdiukowa podpisano kontrakty na dostawę francuskich okrętów typu Mistral, czy budowę centrum szkoleniowego w Mulino. Od Izraelczyków zakupiono drony, od Włochów terenowe wozy opancerzone a od Francuzów dodatkowo zaawansowaną elektronikę. Wszystko to miało zmusić do działania rodzime firmy i dać im zastrzyk importowanych nowoczesnych zachodnich technologii.

Korekta Szojgu

Minister obrony przysporzył sobie swoim nieortodoksyjnym postępowaniem mnóstwa wrogów. Na dodatek wszystko wskazuje na to, że nie omieszkał się dorobić na stanowisku państwowym. Wreszcie na jesieni 2012 stracił stanowisko. Pewien emerytowany oficer tak opisał reakcję wojskowych: - Na korytarzach i w gabinetach ministerstwa obrony informację o rezygnacji Sierdiukowa przyjęto tak, jak za czasów naszych ojców przyjęto wieści o zwycięstwie nad nazistowskimi Niemcami.

Choć za czasów Sierdiukowa oficerowie dostali duże podwyżki (nawet o 200-300 proc.) i dziesiątki tysięcy z nich dostało mieszkania, to w generalicji go nie cierpiano. Wobec nowego ministra, Siergieja Szojgu, były duże oczekiwania zmiany większości decyzji poprzednika. Dowódca Wojsk Powietrzno-Desantowych (WDW) gen. Władimir Szamanow (nazywany "rzeźnikiem Czeczenii") podkreślał, że kadra jest już zmęczona "nowinkami".

Jednym z traktowanych priorytetowo rodzajów wojsk jest piechota morska. Ma jednak niższą rangę niż wojska powietrznodesantowe, które już od czasów ZSRR mają bardzo silną pozycjęmil.ru

Szojgu wprowadził korekty: ograniczono import zachodnich technologii i koncepcji, a do kierownictwa wojskowego wracają "jastrzębie", usunięci przez Sierdiukowa po wojnie 2008. W wypowiedziach Szojgu na temat planowania obronnego przewijają się stale dwa rzeczy: rozwój lekko uzbrojonych mobilnych sił powietrzno-desantowych oraz zwiększenie liczby żołnierzy kontraktowych.

Kreml chce zwiększyć zawodowy komponent armii do 425 tys. do 2017 r. Chce się też zwiększyć liczebność sił zbrojnych - po raz pierwszy od 1991 r., gdy ciągle były zmniejszane. Skrócono wymóg szkolenia przed wysłaniem do boju żołnierza poborowego z 6 do 4 miesięcy. Pojawiły się apele o wydłużenie obowiązkowej służby wojskowej, skróconej w czasie reform Sierdiukowa do roku.

Zamiast onucy nowe buty

Ostatecznym elementem układanki, który ma dać Putinowi do dyspozycji prawdziwą militarną potęgę, jest ścisła realizacja gigantycznego programu modernizacji uzbrojenia. W jego ramach do 2020 r. ma być wydane ponad 650 mld dolarów na nowe uzbrojenie. - Już w 2015 r. udział sprzętu bojowego nowej generacji w uzbrojeniu armii powinien osiągnąć 30 proc., a w 2020 r. - 70-100 proc. - zażądał Putin. W styczniu 2013 naczelnik Sztabu Generalnego gen. Walerij Gierasimow informował, że w latach 2008-2013 udział nowoczesnego uzbrojenia w siłach zbrojnych Rosji wzrósł z 6 do 16 proc.

Zakupy nowego bombowca taktycznego Su-34 to jeden z większych obecnych programów modernizacyjnych rosyjskiego wojska. Obecnie w jednostkach jest około 40. Do 2020 ma być sto więcejmil.ru

Pomimo ostrej krytyki Sierdiukowa przez "starą gwardię", prawdą jest, że to za jego rządów po raz pierwszy od ponad dekady pojawił się szerszy plan rozwoju i zakupów uzbrojenia. Poza rezygnacją z flirtu z zachodnimi dostawcami uzbrojenia, nie wprowadzono do niego większych zmian i jest on kontynuowany.

Najważniejsze programy zbrojeniowe to przede wszystkim program PAK-FA, czyli budowa myśliwca piątej generacji. Pod koniec stycznia rozpoczęto pierwsze próby państwowe, czyli ostatni krok przed przyjęciem do służby. Maszyna ma wejść do służby i produkcji w 2016 roku, ale program nieustannie zalicza opóźnienia, więc jest to termin optymistyczny. Kolejny ważne programy to budowa nowego czołgu Armata, wozów bojowych Kurganiec i transporterów opancerzonych Bumerang. Ich seryjna produkcja również ma się rozpocząć w 2016 roku. Nowe maszyny mają wreszcie pozwolić na wymianę ciężkiego sprzętu wojsk lądowych, który cały korzeniami tkwi w ZSRR.

Modele nowego czołgu Armata i pojazdów Kurganiec oraz Bumerang (w różnych odmianach specjalistycznych). Zdjęcie wykonano ukradkiem podczas prezentacji dla oficjeli. Nie wiadomo, czy to ostateczny kształt pojazdówInternet

Modernizuje się też flota, choć w znacznie mniejszym wymiarze niż lotnictwo czy wojska lądowe. Budowane są nowe atomowe okręty podwodne z rakietami międzykontynentalnymi oraz atomowe i klasyczne podwodne okręty uderzeniowe. Powoli rozkręca się program budowy nowych okrętów nawodnych, głównie fregat, które mają być podstawą nowej floty.

Wyjątkowo dynamicznie jest modernizowany arsenał lądowych rakiet międzykontynentalnych. Nie dorównuje to oczywiście czasom ZSRR, jednak obecnie żadne inne państwo nie rozwija i nie buduje takiej ilości tego uzbrojenia. Najważniejszym elementem tego programu jest seryjna produkcja rakiet Jars, których rocznie powstaje około 24.

Co wyjątkowe w historii rosyjskich sił zbrojnych, zaczęto kłaść większy nacisk na osobiste wyposażenie żołnierzy. Ma to związek między innymi z tym, że coraz liczniejsi zawodowi żołnierze są znacznie bardziej cenni niż poborowi. Poza tym, Rosja w tej dziedzinie pozostaje bardzo daleko w tyle za państwami zachodnimi. Wobec tego zaczęto rozwijać nowe mundury, nowe hełmy czy dodatkowe oporządzenie. Najnowsze wzory tego sprzętu widać na "ochotnikach" wyzwalających Krym.

Zwiększanie gotowości bojowej

Wraz z reformami wojskowymi trwał proces zwiększania gotowości bojowej i przygotowywania sił zbrojnych do potencjalnego dużego konfliktu.

30 października 2009 prezydent Dmitrij Miedwiediew wprowadził poprawki do 10. Rozdziału federalnej doktryny obrony. Na ich mocy siły zbrojne mogą być użyte do operacji poza terytorium rosyjskim w czterech przypadkach:

- odparcie ataku na siły zbrojne FR za granicą;

- odparcie lub wyprzedzenie agresji na inny kraj (jeśli ten kraj o to poprosi);

- ochrona obywateli FR za granicą;

- walka z piractwem

Na poszerzonym kolegium ministerstwa obrony w lutym 2013 r. Putin polecił, by siły zbrojne osiągnęły "nowy poziom" zdolności bojowej w ciągu 5 lat, w związku z "dynamiką sytuacji geopolitycznej".

Rok 2013 przyniósł aktywność wojskową niespotykaną od lat 80. XX w. Przejawem tego był szereg niezapowiedzianych wcześniej ćwiczeń, które udowodniły, że Rosja posiada na tyle dużo różnego rodzaju jednostek wojskowych zdolnych działać nawet kilkaset kilometrów od baz, by w każdej chwili przeprowadzić operację na skalę co najmniej wojny z Gruzją w 2008 r.

Na przykład w marcu 2013 w rejon ćwiczeń nad Morzem Czarnym sprawnie przerzucono spadochroniarzy z Moskwy, Riazania i Tuły - a więc na dystans pół tysiąca kilometrów (podobny schemat zastosowano podczas aneksji Krymu). Testowano wprowadzone w toku reformy armii prowadzenie wspólnych operacji różnych rodzajów broni przez jedno centrum dowodzenia i kontroli. Ważnym elementem ćwiczeń była operacja desantu na północnokaukaskim wybrzeżu Rosji. Putin pokazał, że Moskwa może w każdej chwili zaatakować bez ostrzeżenia Gruzją czy Ukrainę.

Na osiem największych niezapowiedzianych sprawdzianów gotowości bojowej przeprowadzonych w lutym-maju 2013 r. zaledwie dwa miały miejsce na Syberii i Dalekim Wschodzie. Reszta w europejskiej części Rosji. Może to wskazywać, gdzie Kreml widzi najbliższą możliwą konfrontację zbrojną (warto pamiętać o budowie bazy powietrznej na Białorusi).

Ta niezwykła intensyfikacja ćwiczeń w 2013 r. przekonała Kreml, że co najmniej część wojska osiągnęła jeden z najważniejszych celów, jakie przyświecały podjętym po 2008 r. reformom: poziom tzw. stałej gotowości. Dotyczy to przede wszystkim Wojsk Powietrzno-Desantowych, lotnictwa transportowego, piechoty morskiej i specnazu GRU. To te formacje przeprowadziły operację na Krymie.

Globalna obecność militarna

Jednocześnie stopniowo przywracano obecność wojskową z dala od terytorium Rosji.

Powrót okrętów na Morze Śródziemne można było początkowo wiązać z kryzysem w Syrii. Ale na wiosnę 2013 r. dowództwo marynarki wojennej przystąpiło do formowania sztabu zgrupowania okrętów w tym regionie - co oznacza powrót do stałej obecności na M. Śródziemnym, jak w czasach ZSRR.

Innym krokiem w stronę globalizacji obecności wojskowej Rosji było wznowienie - jeszcze w 2007 roku - stałych dyżurów bombowców strategicznych (z bronią atomową). Wznowiono także patrole podwodnych okrętów atomowych na Morzu Śródziemnym.

Powolne nadrabianie zaległości

To wszystko nie oznacza jednak, że Putin już dysponuje nowoczesnymi siłami zbrojnymi. W ostatnich latach Rosjanom po latach zapaści udało się zapoczątkować prawdziwe zmiany. Te wymagają jednak czasu. Samo skokowe zwiększenie nakładów na wojsko nie rozwiąże wszystkich problemów.

Pomimo reform, realia w większości jednostek nie zmieniły się znacznie. Nowoczesna łączność czy skomputeryzowane systemy dowodzenia to rzadkośćmil.ru

Przemysł zbrojeniowy nie został gruntownie zmodernizowany, a jedynie mocno scentralizowany. Powstało kilka dużych korporacji kontrolowanych przez państwo. Wszystkie programy zbrojeniowe zaliczają znaczne opóźnienia, pomimo zwiększenia nakładów. Na przykład nowe konwencjonalne okręty podwodne typu Łada okazały się taką klapą, że po cichu w ogóle zarzucono ich rozwój po próbach prototypu. W zamian w środę ogłoszono budowę jeszcze nowszego okrętu "nowej generacji", który ma być oparty o projekt Łada. Owiany tajemnicą owy czołg Armata miał zostać zaprezentowany oficjelom latem zeszłego roku, ale nic z tego nie wyszło, chociaż pierwotnie zakładano, że w 2013 roku ma już być testowany przez wojsko. Przykłady można mnożyć. Zakupy naprawdę nowoczesnego uzbrojenia pozostają ograniczone, bowiem większość sprzętu, który ma rzekomo być podstawą rosyjskich sił zbrojnych w 2020 roku, nadal pozostaje w fazie prototypu.

Problemy są też z podniesieniem jakości samych żołnierzy. Zapowiadana masowa profesjonalizacja idzie powolnie, bo w tak dużym wojsku jest to proces trudny i bardzo kosztowny. Największą bolączką jest brak dobrych podoficerów, którzy stanowią jeden z filarów wojsk zachodnich. Po prostu nie ma dość dobrych kandydatów. Poważnym problemem jest kryzys demograficzny, który ograniczył ilość młodych poborowych. Na dodatek masowo uciekają oni przed poborem. Corocznie średnio 250 tysięcy mężczyzn unika zaciągnięcia do służby. Według danych z 2012 roku, jednostki nie traktowane priorytetowo mają tylko połowę przewidzianych regulaminem ludzi.

Nie można ulec ułudzie propagandy roztaczanej przez Kreml, iż rosyjskie wojsko stało się nagle nowoczesne. Nadal ma ono szereg problemów. Profesjonalni i dobrze wyposażeni żołnierze widoczni na Krymie to elita rosyjskiego wojska, celowo dobrana tak, aby dobrze prezentować się przed kamerami.

Nie można jednak zaprzeczyć, że po zapaści wywołanej rozpadem ZSRR udało się powstrzymać tracenie siły względem Zachodu. Rosyjskie wojsko powoli zaczyna nadrabiać zaległości. Zwłaszcza wobec wyraźnego spadku wydatków na zbrojenia na Zachodzie. Jeśli problemy gospodarcze nie spowodują ograniczenia finansowania wojska, rosyjskie siły zbrojne w drugiej dekadzie XXI wieku ostatecznie zerwą z sowiecką przeszłością.

Autor: Maciej Kucharczyk, Grzegorz Kuczyński / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: mil.ru

Tagi:
Raporty: