Rodzina imigrantów rozsadza budżet szwajcarskiej wioski

Hagenbuch to mała, typowo szwajcarska miejscowośćWikipedia (CC BY-SA 3.0) | Dietrich Michael Weidmann

Licząca nieco ponad tysiąc mieszkańców cicha szwajcarska wioska Hagenbuch ma poważny problem ze swoim budżetem. Jedną trzecią miesięcznych wydatków pochłania liczna rodzina emigrantów z Erytrei. Z powodu obfitego szwajcarskiego "socjalu" wioska będzie musiała albo podnieść podatki, albo zaciągnąć kredyt - donosi dziennika "Blick".

Trzy lata temu w Hagenbuch osiedliła się rodzina imigrantów z Erytrei licząca dziewięć osób - dwoje dorosłych i siedmioro dzieci. Przyznano im prawo do pobytu i otrzymywania pomocy społecznej. Rodzina dostała darmowe lokum (władze płacą około tysiąca euro czynszu) i 2,1 tys. euro miesięcznie na utrzymanie. Z czasem jednak koszty utrzymania rodziny imigrantów zaczęły rosnąć. Jak pisze szwajcarski tabloid "Blick", matka nie dawała sobie rady z siódemką dzieci. Teraz trójka z nich mieszka w sierocińcu, a reszcie rodziny nieustannie pomagają pracownicy opieki socjalnej. Sześć godzin dziennie 25 dni w miesiącu. Pomagają przy dzieciach, sprzątaniu czy zakupach. Początkowo niskie koszty pobytu rodziny z Hagenbuch wzrosły do gigantycznych rozmiarów głównie ze względu na wydatki związane z opieką socjalną. Miesiąc pobytu czwórki dzieci w sierocińcu to około 30 tys. euro. Koszty związane z opieką nad resztą rodziny to około 16,5 tys. euro.

Sytuacja bez wyjścia

Zsumowane miesięczne obciążenie budżetu Hagenbuch z tytułu pobytu zaledwie jednej rodziny imigrantów to niemal 50 tys. euro. To około jedna trzecia budżetu wioski. Lokalne władze nie mogą wiele z tym zrobić, ponieważ obowiązek opieki nakłada na nich prawo. Pieniądze muszą pochodzić z budżetu samorządowego. Szefowa władz wioski Therese Schlaepfer przyznała, że nie wie, co ma zrobić. - Nie mam gdzie się zwrócić o pomoc. Jedynym wyjściem będzie podwyżka podatków - stwierdziła. Podwyżka może wynieść pięć procent. Głosowanie w tej sprawie odbędzie się w grudniu. Jeśli nie uda się podnieść podatków, wioska będzie musiała zaciągnąć kredyt na zasypanie dziury w budżecie. Cała sytuacja wywołuje wielkie emocje w zazwyczaj flegmatycznej miejscowości. Największa złość kierowana jest ku władzom wyższego szczebla, które nałożyły na władze lokalne daleko idące obowiązki, ale nie dały na ich wypełnienie pieniędzy. - To jest szaleństwo. Nie może być tak, że takie rodziny mają tylko przywileje i prawa, a żadnych obowiązków - dodaje Shlaepfer. Według burmistrz smutnym efektem tej sytuacji jest złość i brak zrozumienia mieszkańców dla imigrantów.

Autor: mk\mtom / Źródło: blick.ch

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY-SA 3.0) | Dietrich Michael Weidmann