Rocznica "wypędzenia polskich najeźdźców". Putin: Rosja potrafi bronić swoich interesów

Aktualizacja:

Ulicami wielu rosyjskich miast przeszły dziś tzw. rosyjskie marsze z okazji obchodów Dnia Jedności Narodowej - rocznicy "wyzwolenia Moskwy od polskich najeźdźców" w XVII wieku. - W tym roku Rosja udowodniła, że potrafi bronić swoich interesów narodowych. Żadne pogróżki nie zmuszą nas do wyrzeczenia się wartości i ideałów - powiedział podczas przyjęcia wydanego na Kremlu prezydent Rosji Władimir Putin.

- Stanęliśmy w obliczu niełatwych wyzwań i Rosja udowodniła, że potrafi bronić swoich interesów narodowych. Jak niejednokrotnie w przeszłości na wyzwania historii nasz naród odpowiedział konsolidacją i moralnym, duchowym uniesieniem. Żadne pogróżki nie zmuszą nas do wyrzeczenia się swoich wartości i ideałów - oświadczył rosyjski prezydent.

Putin zauważył, że "nieprzypadkowo święto poświęcone jest kluczowemu wydarzeniu w historii Rosji, kiedy to naród położył kres tragicznej smucie". - Ból z powodu sytuacji kraju, wewnętrznej wrogości, bezwolnych władz i zdrady ojczyzny połączył wtedy ludzi różnych narodowości i wyznań - wskazał.

Prezydent oznajmił, że "dramatyczne wydarzenia tamtych czasów stanowią wieczną lekcję historii". - Przypominają wszystkim pokoleniom, że trzeba święcie strzec i bronić swoich interesów narodowych, że zapominanie o nich może doprowadzić do rozpadu i krachu państwa, że suwerenność ma taką samą fundamentalną wartość, jak wolność i demokracja - powiedział.

Podczas przyjęcia na Kremlu prezydent Putin ma wręczyć odznaczenia cudzoziemcom "za szczególne zasługi w umocnieniu pokoju, przyjaźni, współpracy i wzajemnego zrozumienia pomiędzy narodami, za wkład w dziedzinie kultury, sztuki, oświaty, nauk humanitarnych i literatury, oraz badanie dziedzictwa kulturowego" - jak informuje służba prasowa Kremla.

"Jesteśmy jednością"

Kilkadziesiąt tysięcy osób uczciło Dzień Jedności Narodowej, uczestnicząc w pochodzie w Moskwie mającym zademonstrować poparcie dla Putina i jego polityki. Manifestację pod hasłem "Jesteśmy jednością" zorganizował Ogólnorosyjski Front Narodowy (ONF), któremu przewodzi Putin. Do akcji przyłączyły się wszystkie cztery partie reprezentowane w Dumie Państwowej: putinowska Jedna Rosja, Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej (KPRF), nacjonalistyczna Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji (LDPR) i socjalistyczna Sprawiedliwa Rosja. W marszu szli także artyści, działacze kultury i sportowcy.

Manifestacja zakończyła się wiecem połączonym z koncertem na placu Łubiańskim.

- W Dniu Jedności Narodowej sama jego nazwa wyjaśnia sens obchodów tego święta - powiedział agencji TASS Aleksandr Karelin, deputowany Dumy Państwowej, dawny mistrz olimpijski. - Trzeba dobrze rozumieć, że nie powinniśmy dawać żadnego powodu do spekulacji: jednocząc się, powinniśmy pokazać, że jesteśmy dumni z pozycji Rosji w historii, że dążymy do zajęcia przynależnego nam zgodnie z prawem miejsca we współczesnym świecie, pokazać, że popieramy wysiłki państwa i głowy państwa zmierzające do stworzenia tej świadomości narodu - powiedział Karelin.

Inicjatorzy akcji twierdzą, że miała ona zademonstrować "zjednoczenie narodu wobec wyzwań z zewnątrz".

Marsz wywołał wiele kontrowersji po tym, jak udział w nim zapowiedziała znana działaczka społeczna Jelizawieta Glinka, znana jako Doktor Liza. Lekarka, wyrażająca dotąd opozycyjne wobec Kremla poglądy, od lat pomaga chorym dzieciom.

Ostatnio często jeździ do Donbasu, wywożąc do Rosji tamtejsze sieroty z domów dziecka. Glinka powiedziała w wywiadzie, że w Donbasie nie ma rosyjskich żołnierzy, a w organizowanym przez zwolenników Putina marszu idzie, by pokazać "potrzebę zjednoczenia narodu rosyjskiego".

Nacjonaliści też świętują

Tymczasem w podmoskiewskiej miejscowości Lublino odbył się zorganizowany przez rosyjskich nacjonalistów tzw. "Russkij Marsz". Przeważnie szli w nim młodzi ludzie z czarno-żółto-białymi flagami carskiej Rosji, flagami tzw. Noworosji (tak nazywają obszar separatystycznych "republik" na wschodzie Ukrainy) oraz współczesnej Rosji. Nie brakowało też symboli Związku Radzieckiego i czerwonych flag z sierpem i młotem.

Akcje te były jednak mniej liczne niż w poprzednich latach. W jednej wzięło udział około 2,5 tys. osób, a w drugiej - około 300. Obyło się bez poważniejszych incydentów. W ubiegłych latach tego typu marsze często kończyły się bijatykami i pogromami przyjezdnych z Kaukazu i Kazachstanu czy Tadżykistanu.

Nowe święto, dawna data

Rosja po raz 9. świętuje Dzień Jedności Narodowej - święto państwowe ustanowione z inicjatywy Władimira Putina. Po raz pierwszy obchodzone było w 2005 roku. Ma ono upamiętniać wypędzenie z Kremla w 1612 roku Polaków i Litwinów, którzy opanowali Moskwę w czasach tzw. Wielkiej Smuty i panowania tzw. Dmitrija Samozwańca - zbiegłego mnicha, który podawał się za zmarłego syna Iwana Groźnego i prawowitego następcę carskiego tronu.

22 listopada (4 listopada wg tzw. nowego stylu, czyli kalendarza gregoriańskiego) armia powstańcza dowodzona przez kniazia Dmitrija Pożarskiego i Kuźmę Minina zaatakowała Kreml i częściowo wyparła z niego Polaków, którzy przybyli do Moskwy dwa lata wcześniej wraz z Dmitrijem Samozwańcem. Cztery dni później siły polskie i litewskie wycofały się z Moskwy.

[object Object]
Rosja została pozbawiona prawa głosu w Zgromadzeniu Parlamentarnym po aneksji Krymu. Nagranie archiwalne: podpisanie umowy o przyłączeniu półwyspu do Federacji Rosyjskiej Reuters Archive
wideo 2/25

Autor: asz,kło//gak,rzw / Źródło: RIA Novosti, TASS, NTV, kremlin.ru, PAP