Ambasador wstrząśnięty zbrodnią. Miejscowi Polacy planują marsz

MSZ: deklarujemy rodzinie zabitego w Harlow Polaka wszelką pomoc
MSZ: deklarujemy rodzinie zabitego w Harlow Polaka wszelką pomoc
tvn24
Ambasador Polski w Londynie złożył kwiaty na miejscu zabójstwa w Harlowtvn24

Jesteśmy wstrząśnięci zabójstwem polskiego obywatela w Harlow - napisał w oświadczeniu ambasador Polski w Londynie. W środę złożył on kwiaty na miejscu zbrodni, zaś polska konsul rozmawiała z miejscową policją o możliwym "ksenofobicznym podłożu ataku". W sobotę w leżącym na północny-wschód od Londynu Harlow 40-letni Polak został skatowany przez grupę nastolatków, inny Polak trafił do szpitala.

Ambasador Polski w Londynie Arkady Rzegocki w środę w towarzystwie przedstawicieli brytyjskiego rządu oraz lokalnych władz złożył kwiaty w Harlow, w miejscu, w którym pobity na śmierć został polski obywatel. Podziękował jednocześnie za okazane przez lokalnych mieszkańców wyrazy solidarności. - Będziemy wspierać polską społeczność (w Wielkiej Brytanii) - dodał.

We wtorek do Harlow udała się także polska konsul, która spotkała się z przedstawicielami miejscowej policji. - Jeśli chodzi o motywy, strona brytyjska nie wyklucza, że jednym z nich były motywy ksenofobiczne - podkreślił Rafał Sobczak, rzecznik MSZ.

- Dzisiaj również planowane jest spotkanie pana ambasadora i pani konsul z rodziną zmarłego Polaka. Deklarujemy ze swojej strony wszelką pomoc, zarówno dla rodziny zamordowanego Polaka, jak też rodziny rannego - dodał.

"To był spokojny chłopak"

Polska społeczność planuje zorganizowanie w sobotę marszu milczenia ku pamięci 40-letniego Arkadiusza J., który zmarł w poniedziałek w szpitalu w wyniku pobicia przez lokalny gang nastolatków.

Marsz ma się rozpocząć na placu The Stow, gdzie doszło do pobicia Polaka, o godz. 16 czasu miejscowego (godz. 17 w Polsce). Wieczorem społeczność chrześcijańska planuje zorganizowanie czuwania w miejscowym kościele.

- Znałem Arka, znam jego brata i ich mamę. To był spokojny chłopak - wspomina Eric Hind, jeden z organizatorów sobotniego marszu. - Ten marsz organizujemy po to, aby oddać mu hołd i powiedzieć głośno o problemach, które istnieją w Harlow. To, co się stało z Arkiem, to wynik tego, że zbyt długo nikt nic nie mówił, trzymaliśmy to w sobie - podkreślił.

- Chcę, żebyśmy pokazali, że problem jest realny, i nie dotyczy tylko Polaków. Równie dobrze mogłoby chodzić o Rumunów, homoseksualistów, czarnoskórych. Rasizm, dyskryminacja nadal istnieją. Jesteśmy regularnie poniżani żartami i komentarzami - tłumaczył Hind.

Jak zaznaczył, liczy na to, że marsz odbędzie się w kompletnej ciszy. - Już słyszeliśmy pomysły o flagach, racach. Nie chcę tego - wolę, żeby to był cichy marsz, który pokaże naszą siłę i solidarność. Mieszkam tu 14 lat, mam córkę, która jest Brytyjką i nie zamierzam się stąd ruszać - powiedział stanowczo.

"To szokujące, jestem przygnębiona, bo sama jestem imigrantką"
"To szokujące, jestem przygnębiona, bo sama jestem imigrantką"tvn24

Polacy tchnęli nowe życie w okolicę

Oświadczenie, w którym opisał znaczenie polskiej społeczności w Harlow, wydał również poseł Partii Konserwatywnej z Harlow i wiceminister edukacji w rządzie Theresy May, Robert Halfon.

"Jestem głęboko zasmucony tragiczną śmiercią Arkadiusza J. w wyniku straszliwego ataku, do którego doszło w sobotę. Przekazuję wyrazy współczucia, nie tylko rodzinie i przyjaciołom ofiar, ale też całej wspaniałej polskiej społeczności Harlow" - napisał.

Halfon podkreślił, że jest dumny z polskiej społeczności, która tchnęła nowe życie w okolice, gdzie biznes wcześniej upadał. Przypomniał również swoją wizytę w lokalnej polskiej szkole sobotniej, chwaląc pracę wolontariuszy i rodziców dbających o związki kulturalne dzieci z Polską.

"Nie możemy się jednak zatrzymać tylko na przerażeniu tym wydarzeniem. Musimy aktywnie wypowiadać się przeciwko rasizmowi w każdej postaci, witając polskie i inne społeczności tak, jak byśmy witali najbliższych przyjaciół. Musimy razem pracować, aby Harlow pozostało dobrym i tolerancyjnym miejscem do życia" - podkreślił poseł.

Brutalny atak na Polaków

Harlow to 80-tysięczne miasto w południowo-wschodniej Anglii w hrabstwie Essex. Polacy stanowią tam największą, ok. 1,5-tysięczną mniejszość narodową. Do ataku doszło w sobotę wieczorem - grupa lokalnych nastolatków zaatakowała Polaków przed lokalami sprzedającymi jedzenie na wynos.

Patrol policji przyjechał na miejsce o 23.35 czasu lokalnego, gdzie znalazł dwóch nieprzytomnych mężczyzn, którzy natychmiast zostali przewiezieni do szpitali. 40-letni Polak zmarł w poniedziałek wieczorem w szpitalu Addenbrooke Hospital w Cambridge. Jego 43-letni kolega został wypisany ze szpitala, odniósł jedynie lekkie obrażenia.

Dyrektor biura prasowego polskiego MSZ poinformował, że polski urząd konsularny wysłał pismo do lokalnych władz z prośbą o wsparcie w sprawie incydentów ksenofobicznych w Essex. Według MSZ największa liczba takich incydentów została odnotowana w pierwszych tygodniach po ogłoszeniu wyników referendum z 23 czerwca, w którym Brytyjczycy opowiedzieli się za opuszczeniem Unii Europejskiej.

Atak na Polaków najpoważniejszy od Brexitu
Atak na Polaków najpoważniejszy od Brexitutvn24

Autor: mm\mtom / Źródło: tvn24.pl, PAP

Źródło zdjęcia głównego: Twitter/@PolishEmbassyUK