600 polskich poprawek i słowacka armata. Nowe Rosomaki mają iść w świat

Rosomak - polski wóz opancerzony
Rosomak - polski wóz opancerzony
PAP
Rosomaki - dzięki prawie 10 latom walki w Afganistanie - przeszły ponad 600 zmianPAP

W 2002 r. był fińską konstrukcją i Polska zamówiła kilkaset takich wozów. W ciągu ostatnich kilkunastu lat Rosomak - dzięki doświadczeniu wojny w Afganistanie - został jednak zupełnie zmodyfikowany, a Polska wywalczyła prawo do jego sprzedaży za granicę. Teraz wraz ze Słowacją stworzy wóz bojowy Scipio oparty na konstrukcji tworzonej w Siemianowicach Śląskich. Z nowym wozem opancerzonym zamierza ruszyć w świat.

Gdy w 2002 r. polska armia wybrała wóz fińskiej Patrii, towarzyszyły temu protesty pokonanych konkurentów i obawy o to, jak sprawdzi się nowa konstrukcja. Dziś jednak Rosomak (nazwa wybrana w plebiscycie zorganizowanym w Polsce) jest uważany za świetny wybór - również dzięki temu, że poprawki do niego wprowadzili sami Polacy.

Zakup z Finlandii, dziś produkt polski

Polacy w 2013 r. wywalczyli sobie prawo do sprzedaży produktu za granicą jako własnego, zwalniając w zamian Finów z potrzeby dopełnienia kontraktu, który zakładał potrzebę wykonania przez Helsinki serii inwestycji offsetowych nad Wisłą.

Dzięki temu polska armia ma dzisiaj wóz bojowy produkowany w Siemianowicach Śląskich, który przeszedł tak znacznie zmiany, że z fińskim pierwowzorem nie ma już wiele wspólnego.

Punktem zwrotnym w procesie tworzenia obecnego Rosomaka była misja w Afganistanie. W sumie Polska wysłała tam 128 tych wozów. Kilkadziesiąt z nich zostało uszkodzonych w czasie prawie 10 lat misji w tym kraju, zwykle jednak ratując życie załogom. Bezpowrotnie utracono zaledwie osiem wozów.

Wraz z doświadczeniami Afganistanu, Rosmak się zmieniał. Dostał o wiele lepszą niż początkowo osłonę balistyczną otrzymując dodatkowe opancerzenie. Oprócz pancernych płyt zamontowano także siatki przeciw granatom przeciwpancernym. Ponadto pojazdy wyposażono m. in. w kamery umożliwiające obserwację pola walki po bokach i system akustycznej lokalizacji źródła ostrzału, umożliwiający załodze szybką reakcję na zagrożenie, a zarazem szybszy atak w terenie.

W sumie polscy konstruktorzy dokonali w Rosomaku w ciągu dekady (pierwsza konstrukcja trafiła do wojska w czerwcu 2004 r.) ponad 600 zmian, a więc średnio ponad 60 rocznie.

Scipio - następca Rosomaka

Powstał zupełnie nowy pojazd opancerzony AMV. Konstrukcja jest na tyle udana, że wóz wrócił m.in. do Finlandii, która kupiła kilkadziesiąt sztuk. Rosomaki powędrowały w ostatnich latach również do Szwecji, Chorwacji, Słowenii, RPA i Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Polska ma w tej chwili około 670 Rosomaków, w tym 350 w wersji bojowej z armatą kalibru 30 mm. Pozostałe wersje to wozy z karabinem na obrotnicy, pojazdy ewakuacji medycznej i inne wozy specjalistyczne.

Teraz - co ogłoszono w piątek Siemianowicach Śląskich - przyszedł czas na otwarcie kolejnego rozdziału budowy Rosomaka.

Polska i Słowacja negocjują właśnie kontrakt na budowę nowego, wspólnego pojazdu opancerzonego w wersji bojowej z podwoziem polskiej konstrukcji i słowacką wieżą i armatą.

Pierwszym kupcem 30 wozów o nazwie Scipio będzie sama Słowacja jednak oba kraje uważają, że następcy Rosomaków odniosą sukces za granicą. Słowacja chce docelowo kupić 100 tych pojazdów.

Polska armia zamówiła w 2013 r. kolejne 300 Rosomaków. Dzięki temu w 2019 r. będzie ich miała ponad 900.

Rosomak może przewozić oprócz kierowcy, dowódcy i działonowego (w wersjach z uzbrojeniem) także ośmiu żołnierzy desantu. Jest napędzany blisko 12-litrowym silnikiem wysokoprężnym i musi wytrzymać eksplozję 6 kg ładunku pod dowolnym z jego ośmiu kół. Potrafi też pływać. W wodzie porusza się z prędkością 10 km/h.

Autor: adso / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: US Navy/Wikimedia Commons