PiS i "kundel polskiego nacjonalizmu" rodem z PRL. "Foreign Policy" o programie partii rządzącej

Przegląd zagranicznej prasy o PolsceForeign Policy, Neue Zuercher Zeitung, Le Monde, TASS, RT

- Jest gorzką ironią, że kluczowe elementy programu politycznego PiS wywodzą się z wizji świata powojennego reżimu komunistycznego, którego ta partia oficjalnie tak nienawidzi - pisze w artykule dla "Foreign Policy" Adam Zamoyski. Z innych światowych mediów można się jeszcze dowiedzieć, że Grzegorz Schetyna ma przed sobą trudne zadanie, a Wrocław chce być twarzą Polski innej niż ta reprezentowana przez PiS.

Temat Polski w zagranicznych mediach ogólnie przygasł w ostatnich dniach. Działania nowego rządu śledzą jednak pilnie agencje zajmujące się tematami gospodarczymi, dostarczając informacji o tym, jak ma wyglądać pomoc "frankowiczom" czy o tym, jakie są perspektywy Polski według agencji ratingowych.

O Polsce donosiły też dość dużo rosyjskie media. Głównie z powodu wizyty w naszym kraju ministra kultury Władimira Medińskiego.

Polski nacjonalizm w krzywym zwierciadle

Najobszerniejszy i najważniejszy materiał poświęcony Polsce został zamieszczony na stronie internetowej "Foreign Policy", dwumiesięcznika poświęconego sprawom międzynarodowym. Autorem tekstu jest Adam Zamoyski, który od lat mieszka w Wielkiej Brytanii. Członek polskiego rodu arystokratycznego przybliżył czytelnikom "FP" swój pogląd na historię polskiego nacjonalizmu i to, jaką jego zdaniem wizję świata prezentuje PiS.

- Jednym z największych nieszczęść wynikających z wybrania PiS do rządzenia Polską jest to, że przez niego polski nacjonalizm zyskał znaczenie pejoratywne. "Nacjonalistyczny" dołączył do epitetów używanych przez zachodnich komentatorów do opisywania PiS, wraz z "ksenofobiczny" i "populistyczny" - pisze Zamoyski. Według niego obecna partia rządząca, "kreująca się na obrońcę polskiej niepodległości", nadużywa i zniekształca ideę polskiego nacjonalizmu.

Zdaniem Zamoyskiego w długiej i trudnej historii Polski nacjonalizm miał pozytywne znaczenie. Pomagał przetrwać trudne okresy, zachować polskość i ukształtować świadomość Polaków. Elementem polskiego nacjonalizmu była niegdyś - pisze komentator - duma z bycia otwartym, wielowyznaniowym i wielokulturowym społeczeństwem, unikatowym w Europie; duma z walki o wolność i utrzymanie własnej tożsamości.

PiS oparte o komunistyczną wizję nacjonalizmu

Wszystko miało się zmienić po II wojnie światowej, kiedy komuniści "stworzyli kundla polskiego nacjonalizmu" wykorzystując różne strzępki przeszłości. Musieli to zrobić - pisze Zamoyski - aby odwrócić wrogość i niechęć od nowego "sojusznika", czyli ZSRR. Kultywowano więc wrogość do Niemiec, nie tylko przy pomocy nawiązywania do II wojny światowej, ale też do czasów Piastów. Podsycano też niechęć do całego Zachodu, jako tego, który "zawiódł i zdradził" Polaków.

Efekty działań komunistów są zdaniem Zamoyskiego widoczne do dzisiaj. Polskie społeczeństwo - w jego ocenie - jest podzielone na tych, którzy chcą zostawić przeszłość za sobą i patrzą w przyszłość, oraz na tych "którzy nie mogą, lub nie chcą, odrzucić poczucia, że Polsce stała się krzywda". - Którzy czują, że bycie ofiarą oznacza wyższość moralną - stwierdza autor.

Ten podział ma przekładać się na scenę polityczną. Zdaniem Zamoyskiego w PO dominują ludzie, którzy "czują się niekomfortowo z polską przeszłością" i aspirują nade wszystko do bycia "dobrymi Europejczykami".

- Z drugiej strony PiS przyciąga ludzi, którzy nie chcą albo nie mogą zapomnieć win z okresu II wojny światowej. Ludzi, którzy postrzegają zachodni, świecki świat jako zbyt trudny i szukają oparcia w prowincjonalizmie pełnym sloganów patriotycznych i religijnych. Ludzi, którzy po prostu nie mogą znieść PO i jej ostentacyjnie proeuropejskiego i kosmopolitycznego nastawienia - pisze Zamoyski. To dla nich polski rząd ma się odwoływać do symboli i sloganów pełnych "misji, męczeństwa i niezależności". Jego zdaniem PiS będzie dalej grać kartą nacjonalizmu, aby utrzymać swoje poparcie.

- Trzeba jednak rozumieć, jak bardzo naciągane jest roszczenie rządu do prawdziwego polskiego nacjonalizmu. Jest gorzką ironią, że kluczowe elementy programu politycznego PiS wywodzą się z wizji świata powojennego reżimu komunistycznego, którego ta partia oficjalnie tak nienawidzi - kończy Zamoyski.

Trudne zadanie Schetyny

Tekst zamieszczony w "FP" jest jedynym, który w środowych zachodnich mediach oferował analizę i komentarz do sytuacji w Polsce. Pozostałe są relacją wydarzeń. Szwajcarski dziennik "Neue Zuercher Zeitung" informuje czytelników o wybraniu na przewodniczącego partii Grzegorza Schetyny. Szwajcarzy przybliżają historię wzlotu i upadku PO, zaznaczając, że "ostatnio dramatycznie straciła na poparciu". Kluczowym powodem takiej sytuacji ma być to, że "nie była wolna od arogancji władzy".

- Schetyna przejął władzę w partii przechodzącej głęboki kryzys, która musi się wręcz bać o swoje istnienie - stwierdza szwajcarski dziennikarz. Głównym wyzwaniem dla nowego przewodniczącego ma być Nowoczesna Ryszarda Petru, którą wielu specjalistów ma określać jako "nowocześniejszą PO". Schetyna musi więc - pisze gazeta - powalczyć o przywództwo po stronie opozycyjnej z nowo wyrosłym liderem.

O Polsce w zupełnie innym kontekście pisze francuski dziennik "Le Monde". W artykule pod tytułem: "Wrocław 2016 chce kultywować wartości tej innej Polski" polski korespondent gazety pisze o wielkich planach miasta w sferze kultury. - Od dojścia do władzy ultrakonserwatywnego PiS Polska ma kiepską prasę w Europie, ale w 2016 roku Wrocław ma nadzieję na wzmocnienie wartości nowoczesnych i tolerancyjnych, drogich "tej innej Polsce" - można przeczytać w "Le Monde", która następnie przedstawia ambitne plany kulturalne stolicy Dolnego Śląska na ten rok, związane z otrzymaniem tytułu Europejskiej Stolicy Kultury.

Głos rosyjskiej kultury

Temat Polski pojawił się również w rosyjskich mediach w związku z wizytą ministra kultury Władimira Medińskiego, który przyjechał do byłego obozu koncentracyjnego Sobibór i wziął udział w obchodach Międzynarodowego Dnia Pamięci o Holokauście. Rosyjska agencja TASS przytacza między innymi jego słowa na temat pomnika katastrofy prezydenckiego Tu-154M, który ma stanąć w Smoleńsku. Rosjanin wyjaśniał, że dotychczasowe projekty monumentu przedstawione przez Polaków są sześciokrotnie za duże i nie mogą stanąć na zaplanowanym miejscu, bo rzekomo uniemożliwiłyby działanie lotniska. Rosjanie czekają więc na poprawienie koncepcji. - Piłka jest po stronie Polski - stwierdził.

Mediński wyraził ubolewanie z powodu ataków wandali na pomniki poświęcone pamięci radzieckich żołnierzy w Polsce. Jego zdaniem gdyby nie ofiara 600 tysięcy czerwonoarmistów, którzy zginęli na polskim terytorium, "dzisiaj nie byłoby ani Polski, ani Polaków". Sugestię, że ZSRR przyczynił się do wybuchu II wojny światowej poprzez pakt Ribbentrop-Mołotow zbył stwierdzeniem, że jest to "nieprawda", bo Hitler planował atak na Polskę przed podpisaniem dokumentu.

Państwowa telewizja RT przytoczyła też słowa Medińskiego na temat postawienia w Polsce pomnika poświęconego czerwonoarmistom, którzy zmarli w polskiej niewoli po wojnie w latach 1920-21. Według ministra, władze w Warszawie "szukają tysięcy powodów", aby uniemożliwić jego powstanie, bo "po prostu się wstydzą tego, co zrobili". Wezwał przy tym Polaków, aby się "nie wstydzili". - Historia jest po to, aby wyciągać z niej wnioski - stwierdził Rosjanin.

[object Object]
Komisja Europejska chce zawieszenia Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższegotvn24
wideo 2/35

Autor: mk//rzw / Źródło: Foreign Policy, Neue Zuercher Zeitung, Le Monde, TASS, RT

Źródło zdjęcia głównego: Foreign Policy, Neue Zuercher Zeitung, Le Monde, TASS, RT

Raporty: