Przecieki, tortury i Kadyrow w tle. Śledztwo w sprawie Niemcowa ofiarą wojny klanów


Śledztwo w sprawie zabójstwa Borysa Niemcowa stało się frontem walki w otoczeniu Władimira Putina. Wszystko wskazuje na to, że zamach zlecił Ramzan Kadyrow. Chcą to teraz wykorzystać jego wrogowie w Moskwie.

Siedem tygodni po zabójstwie Borysa Niemcowa władze wciąż nie przedstawiły przekonującej wersji zdarzeń. Jeśli przyjąć, że zbrodnia miała trzy poziomy, to dziś można mówić tylko o ustaleniu najniższego i średniego. Ale w areszcie siedzą jedynie bezpośredni wykonawcy. Prawdopodobny organizator też jest znany, ale znajduje się poza zasięgiem śledczych.

Najważniejsze ogniwo – zleceniodawca – pozostaje w ukryciu. Wątpliwe, żeby w ogóle go ujawniono. A bez tego nawet skazanie podejrzanych o zabójstwo nie rozwieje wątpliwości, czy to prawdziwi zamachowcy. Sondaż Centrum Lewady z połowy marca wskazuje, że tylko 33 proc. Rosjan wierzy, iż zabójcy zostaną ustaleni, podczas gdy 44 proc. że nie.

Obserwując przebieg śledztwa trudno oprzeć się wrażeniu, że na każdym etapie jest ono zależne od politycznych decyzji zapadających gdzieś dużo wyżej. Śledczy muszą kluczyć między potężnymi klanami i koteriami, a elita wciąż nie doszło do porozumienia, czy i kogo obciążyć oficjalnie winą za śmierć Niemcowa.

Dziś wszystko wskazuje na to, że śledztwo faktycznie zostało zamrożone. I czeka na kolejne przesunięcia na tzw. górze. Zresztą właśnie z tą sprawą może wiązać się „marcowa choroba” Władimira Putina. Prezydent zniknął z przestrzeni publicznej sześć dni po zamachu, trzy dni przed postawieniem zarzutów głównemu podejrzanemu. I to w tym okresie śledztwo bardzo szybko toczyło się w kierunku groźnym dla Putina.

Kadyrowcy za kratkami

Borys Niemcow został zastrzelony wieczorem 27 lutego. Pod murami Kremla, w miejscu naszpikowanym kamerami i tajniakami. Do tego sam Niemcow musiał być inwigilowany, a samochód zamachowców powinien być błyskawicznie namierzony dzięki specjalnemu systemowi monitoringu, który obejmuje całą Moskwę. Gdyby wszystko działało, jak trzeba, zabójcy nie mieli prawa nawet dojechać do rogatek stolicy.

Do pierwszych zatrzymań podejrzanych doszło jednak dopiero 7 marca. Daleko od miejsca przestępstwa, bo w Inguszetii na Północnym Kaukazie. 8 marca doszło do postawienia zarzutów. Wtedy było to dokonanie zabójstwa motywowane islamskim fundamentalizmem. Sąd w Moskwie orzekł areszt wobec pięciu osób.

Wszyscy są Czeczenami. To Zaur Dadajew (to on miał oddać strzały), bracia Anzor i Szagid Gubaszewowie, Tamerlan Eskerchanow, Chazmat Bachajew. Czterej z nich mieli być na miejscu zbrodni, piąty miał im pomagać. Był też szósty podejrzany, ale jako jedynego z grupy usiłowano zatrzymać go w Czeczenii, a nie Inguszetii. Według oficjalnej wersji Biesłan Szawanow wysadził się granatem. Trzej z podejrzanych byli związani ze służbami MSW, jeden był pracownikiem ochrony supermarketu, a jeden kierowcą ciężarówki. Zabójcy mieli dostać za zadanie 80 tys. dolarów.

Na pierwszym posiedzeniu sądu Dadajew przyznał się do winy, inni nie. Ale potem także on wycofał zeznania, twierdząc, że nie dawano mu jeść przez dwa dni po zatrzymaniu i traktowano elektrowstrząsami. Bracia Gubaszewowie twierdzą, że też byli bici i torturowani. Eskerchanow mówi, że oficerowie którzy zabrali go do sądu, fotografowali go nago i podpalili brodę.

O zatrzymaniu podejrzanych poinformował publicznie 7 marca sam dyrektor FSB Aleksandr Bortnikow. Choć bezpośrednich zatrzymań w Inguszetii dokonali funkcjonariusze… agencji antynarkotykowej (FSKN). Tylko, że podejrzanych natychmiast przejęła FSB.

Osobiste zaangażowanie szefa tej służby było czymś niespotykanym. Jak mówił znany dziennikarz i polityczny komentator Oleg Kaszyn, „dotychczas Bortnikow nie był publiczną osobą, która ogłasza, że kogoś zatrzymano”. Zwykle robił to rzecznik Komitetu Śledczego Władimir Markin. Skąd więc ta zmiana? Wytłumaczenie jest tylko jedno: zaczynała się ostra rozgrywka. Z jednej strony ludzi z Łubianki i ich sojuszników, a z drugiej strony Ramzana Kadyrowa. Wygląda na to, że moskiewscy wrogowie prezydenta Czeczenii postanowili wykorzystać sprawę zabójstwa Niemcowa, by uderzyć w człowieka, który uznawał nad sobą tylko Putina i który zmienił Czeczenię w udzielne księstwo, na które federalni nie mieli wstępu bez jego zgody. Zatrzymanie Dadajewa i spółki było bezpośrednim uderzeniem w Kadyrowa – wszak byli to ludzie od lat mu wierni.

Kontratak Ramzana

Choć w tym momencie Putin gdzieś zniknął, jego wasal nie zamierzał się poddawać. Już 8 marca nazwał Dadajewa „prawdziwym patriotą”. Kadyrow publicznie pochwalił Dadajewa, postrzelał na strzelnicy (wrzucając wideo do sieci) i jednocześnie powtórzył deklarację pełnej lojalności wobec prezydenta. Wpis czeczeńskiego satrapy na Instagramie był ciekawy też z innego powodu: „Zawsze będzie wdzięczny Władimirowi Władimirowiczowi za wszystko, co zrobił dla mnie i dla mojego narodu. Zawsze będę oddanym towarzyszem, niezależnie do tego, czy on będzie prezydentem czy nie. Oddać życie za taką osobę jest prostym zadaniem”. Wszystko tworzyło spójny przekaz: Ja, Kadyrow, stoję u boku Putina na śmierć i życie, i z jego przeciwnikami będę walczył na śmierć i życie. A wszystko to w momencie, gdy kraj nie wiedział, co się dzieje z przywódcą.

Nazajutrz, 9 marca Kreml ogłosił, że Kadyrow otrzymał wysokie odznaczenie. Tu ciekawostka, Czeczen dostał w tym okresie w sumie trzy różne państwowe ordery w ciągu raptem dziewięciu dni. 10 marca, znów na Instagramie Kadyrow podziękował za order zapewniając Putina, że jest gotowy za niego zginąć. Ruszył kontratak Ramzana w śledztwie. 11 marca „Moskowskij Komsomolec” – tabloid uważany za wierny Putinowi - cytuje Dadajewa, że do przyznania się do winy zmuszono go torturami i obietnicą zwolnienia jego kolegi także zatrzymanego w sprawie. Miano mu też grozić śmiercią.

Historia tej publikacji odsłania walkę FSB z Kadyrowem. Otóż członek kremlowskiej rady praw człowieka Andriej Babuszkin i dziennikarz „MK” zostali wpuszczeni do celi, w której siedzi Dadajew. Kadyrow i jego poplecznicy w Moskwie mieli na tyle wpływów, by to załatwić. Po tej wizycie Babuszkin powiedział, że „są powody które, pozwalają nam myśleć, że Dadajew zeznał pod wpływem tortur”. Babuszkin powiedział, że widział „liczne rany” na ciele Dadajewa. Według tej wersji Czeczen miał być torturowany przez tych, co go zatrzymali, a następnie dostarczony do Komitetu Śledczego, gdzie „był zmuszony do zeznań”. Dadajew przyznał się śledczym, ale potem na sali sądowej już nie.

Te rewelacje podważały wersję śledczych (i FSB) i pośrednio osłaniały Kadyrowa. Dwa dni później Komitet Śledczy oświadczył, że Babuszkin i dziennikarz „MK” dostali prawo obejrzenia celi Dadajewa w Lefortowie (centralne więzienie śledcze FSB), ale złamali prawo, upubliczniając szczegóły sprawy.

Po dwóch kolejnych dniach obóz siłowików odpowiedział Kadyrowowi tym samym, czyli prasowym przeciekiem.

Nowa teoria

13 marca „Komsomolskaja Prawda” opublikowała wywiad z „członkiem zespołu FSB prowadzącego śledztwo ws. morderstwa Niemcowa”. Według niego opozycjonista został zabity na zlecenie spiskujących z Kijowem antymoskiewskich Czeczenów, aby skompromitować Rosję i jej prezydenta. Krótszą wersję tej teorii tego samego dnia opublikowały „Izwiestia” pod znaczącym tytułem „Dowód na ukraińskie powiązania z morderstwem Niemcowa”.

W ten sposób „teorię islamistyczną” (zabójstwo z motywów religijnych – bo Niemcow miał rzekomo być antyislamski, m.in. komentując atak na redakcję "Charlie Hebdo”) zastąpiono „teorią czeczeńsko-ukraińską”. Ciekawym jej szczegółem było twierdzenie, że choć Dadajew służył w antyukraińskim i zwalczającym islamskich rebeliantów na Kaukazie batalionie MSW Siewier, to potajemnie pracował dla Adama Osmajewa. Osmajew to Czeczen zatrzymany w 2012 r. w Odessie i oskarżony o zamiar zabicia Putina. Reżim Janukowycza, choć spełnił życzenie Rosjan i Czeczena zatrzymał, to jednak – krytykowany przez opozycję i instytucje zachodnie – nie wydał go Moskwie. Brakowało zresztą dowodów. Osmajew pozostał na Ukrainie, a dziś dowodzi walczącym w Donbasie po stronie Kijowa batalionem im. Dżohara Dudajewa (zastąpił gen. Isę Munajewa, zabitego pod Debalcewem).

Jeśli jednak wierzyć przeciekom z 13 marca, to Osmajew w porozumieniu ze służbami ukraińskimi zasugerował zamordowanie Niemcowa właśnie pod Kremlem, aby skompromitować Rosję. W tej teorii uderzono więc w Ukrainę i antyrosyjskich Czeczenów, ale cień padł też na Kadyrowa. Musiałby się bowiem tłumaczyć, dlaczego jego podwładni pracują dla wroga. A skoro oni są zdrajcami, to może jego lojalność też jest wątpliwa? Sam Osmajew zaprzeczył stanowczo rewelacjom gazet realizujących linię FSB, a rzeczniczka partii Niemcowa PARNAS nazwała „wątek ukraiński” w śledztwie „zupełnym nonsensem”.

Co ciekawe, w kampanię wymierzoną w Kadyrowa włączyły się też rosyjskie media niezależne. Nie wiadomo, czy świadomie, czy manipulowane przez FSB. Faktem jest, że podane przez nie informacje wyglądają wiarygodnie. Ale zarazem wykluczają trop ukraiński.

„Nowaja Gazieta” cytowała anonimowych siłowików, mówiących, że prawdziwym organizatorem zabójstwa Niemcowa był czeczeński oficer bezpieczeństwa, blisko związany z Kadyrowem „major Rusłan”. Najprawdopodobniej chodzi o Rusłana Geremiejewa, siostrzeńca Adama Delimchanowa, który jest z kolei kuzynem Kadyrowa i jednym z jego najbliższych współpracowników. Inne niezależne pismo „RBK” napisało 17 marca – też powołując się na anonimowe źródła – że Dadajew i Geremiejew planowali zabójstwo Niemcowa w kawiarni. Geremiejew miał tam zapłacić Dadajewowi 5 mln rubli (83 000 dolarów) i dać broń. Potem jeszcze „Nowaja Gazeta” napisała, że specsłużby odkryły spisek, którego celem miało być zamordowanie szeregu innych opozycyjnych postaci życia publicznego w Rosji: redaktora naczelnego Radia Echo Moskwy Aleksieja Wenediktowa, Michała Chodorkowskiego czy Kseni Sobczak. Ta informacja stawiała w korzystnym świetle FSB, a wręcz przeciwnie – choć nie napisano tego wprost – Kadyrowa.

Powrót Putina

Wydawało się, że grunt pod nogami prezydenta Czeczenii zaczyna się palić. Na dodatek wciąż nie było wiadomo, co z Putinem, jego protektorem. Zwrot nastąpił 16 marca.

W dniu, w którym prezydent Rosji pojawił się publicznie po 10-dniowej przerwie, agencja Interfax cytowała anonimowego urzędnika struktur siłowych, mówiącego, że zabójstwo Niemcowa zostało podobno przekwalifikowane z „zabójstwa na zlecenie” na „zbrodnię z nienawiści” (w ramach art. 105 kodeksu karnego ograniczono się tylko do punkt „l”, czyli zabójstwa „z motywów nienawiści politycznej, ideologicznej, rasowej, narodowej lub religijnej”).

A skoro nie ma zlecenia, to nie ma zleceniodawcy. Tego samego dnia również adwokat Dadajewa poinformował, że jego klient mówi, że ma alibi, że przebywał gdzie indziej, gdy padały strzały do Niemcowa. Wrócono więc do pierwszej wersji śledztwa – że zamachowcy działali na własną rękę. To oczyszczało Kadyrowa z wszelkich podejrzeń. Co więcej, teraz to służby miały się tłumaczyć, dlaczego nie zapobiegły pod nosem Putin akcji działającej na własną rękę Czeczenów.

Wraz z powrotem Putina „do żywych” górę znów wziął Kadyrow.

"WIOSENNE PRZESILENIE" W ROSJI - II WOJNA SIŁOWIKÓW?

"WIOSENNE PRZESILENIE" NA KREMLU - PRETORIANIE PUTINA

"WIOSENNE PRZESILENIE" NA KREMLU - ROSZADY NA KREMLU

"WIOSENNE PRZESILENIE" NA KREMLU - ZMIERZCH SIECZINA

Ale na tym wymiana ciosów się nie kończyła.

24 marca pojawia się jednak kolejny przeciek ze śledztwa. Tym razem to „Kommiersant”. Pisze, że zdaniem śledczych podejrzani dokonali przestępstwa jednak nie z motywów osobistych, ale na zlecenie nieznanej osoby, poprzez łańcuch pośredników. Ta publikacja mogła sugerować, że gazeta należąca do Gazpromu sprzyja siłowikom. Zaskoczeniem było więc to, co „Kommiersant” napisał trzy dni później, 27 marca. Otóż w sprawie miała się pojawić nowy świadek, niejaki Jewgienij, który feralnego wieczora szedł z Niemcowem. Z jego opisu zabójcy wynikać miało, że nie mógł to być Dadajew. To by wywracało całe śledztwo do góry nogami – i było korzystne dla Kadyrowa rzecz jasna.

Tyle że, jak mówił potem w wywiadzie dla Radia Swoboda adwokat rodziny Niemcowa, była to jedna z wielu „wrzutek” tej gazety, nie mająca wiele wspólnego z prawdą.- To nie jest nowy świadek – on był już przesłuchany w pierwszych dniach. I jego opis prawdopodobnego wykonawcy zabójstwa pasuje do opisu Dadajewa i żadnych różnic między jego przesłuchaniem a oficjalną wersją nie było – powiedział adwokat.

Ostatecznie siłowicy okazali się na tyle silni (a Putin po „marcowej chorobie” słaby), że ostatecznie przyjęta oficjalna wersja śledztwa mówi o zabójstwie na zlecenie. Jak poinformował 6 kwietnia Komitet Śledczy, obecnie trwa poszukiwanie zleceniodawcy i organizatora zabójstwa. Choć nie mówi się tego głośno, o organizację podejrzewa się wspomnianego Rusłana Geremiejewa, który podobno przebywa w Czeczenii pod ochroną Kadyrowa. Co w naturalny sposób rzuca podejrzenie zlecenia mordu jeśli nie na samego prezydenta Czeczenii, to na jego prawą rękę Delimchanowa, od lat człowieka „od mokrej roboty” Ramzana.

Gdzie były służby?

Nie mniej jednak ważne od intrygi wokół zatrzymanych i ich związków z Kadyrowem, są niewyjaśnione wciąż pewne szczegóły zabójstwa. Być może tak jest, bo odpowiedź na parę „technicznych” pytań mogłaby się okazać bardzo kłopotliwa nie dla Kadyrowa i czeczeńskich zamachowców, ale dla drugiej strony – rosyjskich służb bezpieczeństwa.

Wciąż zagadką pozostaje, dlaczego niemal od razu nie zatrzymano samochodu zamachowców. Wokół mostu, na którym dokonano zabójstwa, jest zainstalowanych 19 różnych kamer, w tym kamery systemu Potok. System ten działa od 2008 roku. Pozwala błyskawicznie zidentyfikować auto, jego numery rejestracyjne, dane techniczne itd. Kamery są podłączone do wszelkich możliwych baz danych i można ustalić dane pojazdu w czasie rzeczywistym. Inna rzecz, że nie wszystkie kamery wtedy działały. Pytanie, dlaczego?

Dadajew i Eskerchanow mieli dokumenty tożsamości z MSW. Nie wiadomo, czy oryginał czy dobre podróbki. Nie wiadomo, czy Dadajew był w momencie zabójstwa jeszcze na służbie w pułku Siewier, czy nie? Podobnych pytań bez odpowiedzi jest więcej, ale najważniejsze brzmi: dlaczego FSB pozwoliła na zabójstwo?

W związku z planowanym na 1 marca marszem opozycji, można być pewnym, że Niemcowa śledziła ekipa FSB. W takich sytuacjach jest to grupa od 4 do 10 osób. Musieli nie tylko zauważyć, że polityk jest śledzony przez kogoś, nie tylko zarejestrować zabójstwo, ale też mogli zatrzymać zamachowców. Chyba że tego dnia ktoś wydał rozkaz zdjęcia obserwacji. Wtedy jednak, w pobliżu Kremla, Niemcow i tak znajdował się w zasięgu innej służby: Federalnej Służby Ochrony (FSO). A tu mamy już do czynienia z nieco inną sytuacją. O ile bowiem FSB ma na pieńku z kadyrowcami, to FSO niekoniecznie. Jej szefem jest nominat poprzedniego wieloletniego szefa Wiktora Zołotowa, jednego z najbardziej zaufanych ludzi Putina, a zarazem – wszystko na to wskazuje – sprzymierzeńca Kadyrowa. I jeszcze jedno. Pułk Siewier, w którym służył Dadajew, wchodzi w skład Wojsk Wewnętrznych MSW. A nimi dowodzi Zołotow.

Kozły ofiarne?

Początkowo sąd rejonowy w Moskwie zatwierdził aresztowanie pięciu podejrzanych o zabójstwo lub związek z zabójstwem Niemcowa: Zaura Dadajewa, Anzora i Szagida Gubaszewów, Chamzata Bachajewa i Tamerlana Eskerchanowa. Następnie jednak, 1 kwietnia sąd wyższej instancji uchylił areszt dla trzech podejrzanych, Bachajewa, Szagida Gubaszewa i Eskerchanowa i skierował do sądu rejonowego wniosek o ponowne ustanowienie dla nich środka zapobiegawczego. Materiały śledztwa zostały zwrócone do poprawki. Główna baza dowodowa śledczych opiera się bowiem na zeznaniach Dadajewa, który już odwołał wcześniejsze zeznania. 6 kwietnia sąd rejonowy zdecydował jednak o areszcie wspomnianej trójki. Teraz cała piątka jest zatrzymana do 28 kwietnia.

Bachajew nie przyznaje się do udziału w zbrodni, a jego adwokat utrzymuje, że oskarżony ma alibi. To samo utrzymuje Eskerchanow – oskarżany o śledzenie Niemcowa - który w dodatku twierdzi, że nazwisko Niemcowa usłyszał po raz pierwszy w dniu, gdy go aresztowano - 8 marca. Szadid Gubaszew też twierdzi, że jest niewinny. To samo główny podejrzany. Niedawno Dadajew oświadczył po raz kolejny, że obciążające go i innych zeznania składał pod presją i pod dyktando i że grożono mu śmiercią.

Za kilka dni zapewne znów zostanie im przedłużony areszt tymczasowy. A potem będzie proces i wyroki skazujące. Wątpliwe, by śledczy dosięgli organizatora zamachu, nie mówiąc już o zleceniodawcy. To można sobie wyobrazić tylko w sytuacji, w której Putin albo traci władzę, albo staje się ona tak słaba, że nie jest już w stanie chronić Kadyrowa.

[object Object]
16.04.2015 | Putin: najbliżsi sąsiedzi nie muszą się bać Rosji, ale powinni ją szanowaćFakty TVN
wideo 2/4

Autor: Grzegorz Kuczyński / Źródło: tvn24.pl

Tagi:
Raporty: