– Straż pożarna to nie tylko gaszenie pożarów, ale przede wszystkim niesienie pomocy dla drugiego człowieka - przekonuje ks. Lech Klejmont, który na własną rękę postanowił stworzyć pierwszą w regionie parafialną straż pożarną. Na ochotnika zgłaszają się zarówno starsi jak i młodzież. Mimo, że parafialni strażacy nie mają jeszcze profesjonalnych "sikawek" założyli już własną orkiestrę.
Pierwsza parafialna OSP w Malborku liczy na razie około 30 osób.
– Chętnych nie brakuje, mamy około 20 strażaków i druhów. Część to ludzie starsi, byli strażacy, zgłaszają się, bo porywa ich coś nowego. Młodzież ciągnie też mundur, bo w końcu za mundurem wiadomo co... – mówi ks. Lech Klejmont.
Jak dodaje proboszcz, który ma już doświadczenie w pracy ze strażakami, ta nietypowa straż powstała przede wszystkim po to, żeby zaktywizować parafian.
– Straż pożarna to nie tylko gaszenie pożarów, ale przede wszystkim niesienie pomocy dla drugiego człowieka. Straż zawsze była potrzebna – mówi ks. Klejmont.
Strażacy bez sikawek
Ks. proboszcz zapewnia, że inicjatywa się rozkręca, nabór cały czas trwa, a ochotnicy przechodzą szkolenie. – Musimy się najpierw przeszkolić, poza tym nie mamy jeszcze typowo gaśniczego wyposażenia, ale zamówiliśmy już mundury, powołaliśmy zarząd, tworzy się też zespół werblistek i orkiestra – opowiada ks. Proboszcz.
- I bez sikawek strażacy to wciąż potrzebna instytucja. Będziemy uczestniczyć w życiu społecznym i pomagać w organizowaniu imprez – wyjaśnia.
Parafialna Ochotnicza Straż Pożarna działająca przy kościele na ulicy Nogatowej zadebiutuje już 4 maja w dzień Św. Floriana patrona straży pożarnej. – Organizujemy pokazy, koncert naszej orkiestry, na pewno warto będzie nas zobaczyć – zaprasza ks. Klejmont.
Tu znajduje się siedziba parafialnej straży pożarnej:
Autor: ws//ec / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24