"Policzek" dla Polaków i cmentarz pomników sowieckich. #PisząoPolsce

[object Object]
#PisząoPolscetvn24
wideo 2/27

Zwolennicy Brexitu osiągnęli jeden ze swoich celów. Wielu Polaków, których na Wyspach Brytyjskich przebywa około 800 tys., zastanawia się nad ich opuszczeniem. Nie do końca wiadomo, czy Polska poradziłaby sobie z taką grupą powracających rodaków, czy nie – pisze szwajcarski "Neue Zuercher Zeitung". Magazyn Politico pisze zaś krajach Grupy Wyszehradzkiej, które chciałyby dymisji w Brukseli, a Reuters zauważa pomysł IPN-u, by wszystkie pomniki żołnierzy radzieckich w Polsce zwieźć w jedno miejsce i stworzyć z nich muzeum. Tak zachodnie media #PisząoPolsce.

Konserwatywny rząd PiS, który od ubiegłego roku "ochłodził kontakty z Berlinem, wybierając sojusz z Londynem, podobnie jak Warszawa przeciwnym dalszej integracji Unii", teraz jest samotny. W perspektywie Brexitu dla PiS-u rysuje się trudna przyszłość, bo polityka Wielkiej Brytanii jest powiązana bezpośrednio z "polityką wewnętrzną" partii Jarosława Kaczyńskiego – pisze szwajcarski "Neue Zuercher Zeitung". "Dbanie o interesy około miliona polskich imigrantów na Wyspach" jest niezwykle ważne, bo "powrót tysięcy z nich doprowadziłby do przepełnienia polskiego rynku pracy".

Nie wiadomo, co przyniesie przyszłość, choć "z drugiej strony, w Polsce z przerażeniem obserwowano po decyzji o Brexicie w ostatnich dniach, liczne ksenofobiczne incydenty" na Wyspach. W tej sytuacji rząd w Warszawie będzie więc zachęcał ludzi do powrotu do kraju, choć chciałby też wymóc na Wielkiej Brytanii utrzymanie świadczeń dla tej grupy imigrantów. Tak czy inaczej, "stracił już sojusznika", bo tego za moment w Unii już nie będzie – pisze "NZZ".

W drugim komentarzu ten sam szwajcarski dziennik pisze o "zwolennikach Brexitu, którzy osiągnęli swój cel", a jednym z nich było "zasugerowanie" Polakom tego, że "jest ich na Wyspach zbyt wielu". "Brexit to policzek dla około 800 tys. polskich imigrantów w Zjednoczonym Królestwie, którym nie wprost, ale dano do zrozumienia, że powinni wrócić do domu" – pisze "NZZ".

Teraz "wielu Polaków rzeczywiście zaczyna się martwić, czy jest na Wyspach mile widziana. Dla samej Polski ich powrót do kraju wiązałby się jednak z korzyściami" – stwierdza gazeta wydawana w Zurychu. Jej zdaniem powrót imigrantów nad Wisłę poprawiłby demograficzne wskaźniki Polski. "Od wejścia Polski do UE z kraju wyjechały dwa miliony ludzi. Emigranci to głównie młodzi ludzie w najlepszym okresie wieku produkcyjnego, zakładający rodziny. (...) Na Wyspach drugą grupą najczęściej rodzących się dzieci po samych Brytyjczykach są Polacy" – wskazuje dziennik.

Polska się starzeje i ze średnią 1,3 dziecka na parę, powrót młodych małżeństw bardzo by jej pomógł. "Inną kwestią jest jednak to, czy Polacy otwarci na świat mają potrzebę powrotu do kraju ze swego zaadoptowanego domu, bo konserwatywny rząd wybrany w ubiegłym roku nie jest najłatwiejszy we współżyciu, opierając swoją politykę na przeciwstawianiu się międzynarodowym wpływom, zwłaszcza w sferze gospodarczej" – konkluduje "NZZ".

Ostre słowa tylko w domu

Grupa Wyszehradzka "żąda głów najważniejszych europejskich urzędników" po głosowaniu ws. Brexitu i nawołuje "do ochrony interesów Unii w czasie rozmów rozwodowych z Wielką Brytanią, tak by obywatele europejskich krajów i europejskie firmy nie wyszły na tym gorzej niż Brytyjczycy i ich interesy" – pisze w swej analizie ostatniego tygodnia na kontynencie Politico.

Jarosław Kaczyński w Polsce "bezpośrednią winą za Brexit obarczył Donalda Tuska, który (...) nie zagwarantował w lutowych rozmowach z Davidem Cameronem takich ustępstw, by zapewnić mu zwycięstwo w referendum".

"Wsparcie dla unijnych liderów, którzy pozwolili na wyjście z UE piątej największej gospodarki świata, powinno się dzisiaj skończyć" – zacytowało dalej szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego Politico. Inne kraje regionu – zauważa portal – są "tak samo ostre" w ocenie Brukseli. Premier Węgier Wiktor Orban stwierdził np., że europejscy liderzy, "nie potrafiąc powstrzymać fali migracyjnej [z Bliskiego Wschodu -red.], pomogli wypchnąć Wielką Brytanię z Unii".

Mimo jednak "ostrej retoryki wypowiedzi w domu", nikt w Brukseli w czasie unijnego szczytu "nie zażąda oficjalnie głowy Junckera" – powiedział Politico anonimowy polski dyplomata.

Emigracja z Europy Wschodniej zmaleje?

Agencja Reutera rozmawia z kolei z dyrektorem organizacji non profit zajmującej się tworzeniem globalnego rankingu krajów dokonujących postępów w sferze społecznej. Michael Green nadzorujący powstawanie tzw. Social Progress Index twierdzi, że kraje Europy Wschodniej "podniosły standardy życia obywateli" w ostatnim latach i wyniki badań jego grupy "sugerują, że może nastąpić zatrzymanie w liczbie imigrantów z tej części Europy szukających za granicą lepszej pracy i miejsc do życia".

Green twierdzi, że głosowanie ws. Brexitu zakończyło się takim a nie innym wynikiem, bo w Brytyjczykom tłumaczono, że "migracja jeszcze będzie przybierała na sile", kiedy wiele wskazuje na to, że sytuacja w biedniejszych europejskich krajach właśnie się zmienia. Jego zdaniem, sytuacja przypomina tę z lat 60. XX wieku, gdy z południa Europy do Niemiec i krajów Beneluksu emigrowało wielu ludzi, potem jednak sytuacja się uspokoiła.

Badanie pokazuje, że Polska, inne kraje Grupy Wyszehradzkiej, kraje bałtyckie, Słowenia i Chorwacja "osiągnęły wysoki poziom rozwoju społecznego, co pozwala je zakwalifikować do tej samej kategorii z USA, Niemcami, Włochami i Francją" – wskazuje badacz.

Borne Sulinowo. Cmentarz sowieckich pomników

"Polska ryzykuje gniewem Moskwy", przedstawiając plany wywiezienia z miast całego kraju ponad 200 pomników czczących pamięć żołnierzy Armii Czerwonej – pisze też Reuters, odbiegając w innej swej depeszy od tematów okołounijnych.

Chodzi o plan ogłoszony przez IPN, który zakłada przewiezienie pomników do Bornego Sulinowa w woj. zachodniopomorskim. Tam, na terenie dawnej sowieckiej bazy wojskowej, ustawione zostałyby wszystkie te pomniki. "Plan jest dyplomatycznie bardzo drażliwy, bo Moskwa mocno protestowała przy demontażu tylko jednego pomnika w Pieniężnie w ubiegłym roku" – zauważa Reuters. Agencja przypomina słowa rzeczniczki rosyjskiego ambasadora w Warszawie, Jekateriny Głazowej, która powołała się na porozumienie z Rosją z 1994 r. zakładające "ochronę wszystkich pomników wojennych". "Polska uważa jednak, że porozumienie dotyczy tylko cmentarzy" – wyjaśnia Reuters.

Dla Rosji te pomniki są "świadkami poświęceń, jakich dokonał Związek Radziecki, wyzwalając Europę spod władzy nazistów" – pisze agencja, zaznaczając jednak, że "w wielu Polakach pamięć o tym budzi gniew, bo przypomina wspólną inwazję Stalina i Hitlera na ich kraj w 1939 roku i kojarzy się z sowiecką dominacją w kolejnych czterech dekadach" po wojnie.

IPN ma listę 229 takich pomników. Ostateczną decyzję w przypadku demontażu każdego z nich podejmą lokalne władze. Pomniki w Bornem Sulinowie mają stworzyć swego rodzaju "park wspomnień" pokazujący "w odpowiednim kontekście historycznym" to, dlaczego zostały stworzone i co miały przedstawiać – kończy Reuters, zauważając, że podobne miejsca funkcjonują na Litwie, na Węgrzech, a nawet w samej Rosji.

Autor: adso/mtom / Źródło: "Neue Zuercher Zeitung", Politico, Reuters

Raporty: