Na środku ulicy w Pruszkowie w samochodzie spał kierowca z butelką wódki. Nie reagował na stukanie w szybę i pytania. Obudzili go dopiero policjanci. - Mężczyzna się ocknął, po czym ruszył do przodu, ale po przejechaniu kilkunastu metrów zatrzymał się. Samochód mu zgasł, policjanci go już wtedy wyciągnęli z auta - opowiadał asp. szt. Tomasz Oleszczuk.
W piątek kierowca stanął swoim autem na środku drogi w Pruszkowie i przestał się poruszać. Jeden z przechodniów postanowił sprawdzić, co się stało.
- Na początku pomyśleliśmy, że zwyczajnie ktoś zasłabł albo może być na przykład cukrzykiem i ma spadek cukru. Po prostu chcieliśmy w jakiś sposób pomóc - powiedział świadek tego zdarzenia.
Kierowca po prostu zasnął z do połowy wypitą butelką wódki w ręku. Dopiero po kilku minutach obudzili go wezwani na miejsce policjanci.
"Ocknął się i odjechał"
- Próbują go dobudzić, stukają w auto. Mężczyzna się ocknął, po czym ruszył do przodu, ale po przejechaniu kilkunastu metrów zatrzymał się. Samochód mu zgasł, policjanci go już wtedy wyciągnęli z auta - powiedział asp. szt. Tomasz Oleszczuk z Komendy Stołecznej Policji.
Według toksykologów pruszkowski kierowca był w typowym stadium upojenia alkoholowego.
- Dochodzi do spowolnienia organizmu, kiedy zwiększa się senność, pogarsza się jakość widzenia, to widzenie staje się zamazane, gorsza koordynacja ruchów, aż wreszcie dochodzi do zaśnięcia - wyjaśnił toksykolog Eryk Matusiewicz.
Na komisariacie kierowca wydmuchał dwa promile alkoholu. Nie wiadomo, ile kilometrów przejechał, bo był w takim stanie, że policjanci nie potrafili się z nim porozumieć.
- Jeśli ktoś spożywa alkohol i jeździ samochodem, wszystko jest tylko kwestią czasu, na pewno będzie zatrzymany - powiedział mł. insp. Józef Klimczewski z Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu.
Pomoc kierowców
Najbardziej w eliminowaniu pijanych z dróg pomagają inni kierowcy, którzy widząc podejrzane zachowanie, dzwonią na policję.
- My walczymy w tym momencie o swoje życie. Powinniśmy z tym po prostu wszyscy walczyć - skomentował Mariusz Podkalicki z Akademii Bezpiecznej Jazdy w Szczecinie
- Trzeba było coś z tym zrobić, a nie wiadomo było, czy człowiek nie ocknie się za chwilę i nie odjedzie. Sytuacja wymagała natychmiastowej reakcji - dodał świadek zdarzenia.
Dzięki obywatelskiej postawie ten kierowca już nigdzie nie pojedzie. Stracił prawo jazdy i grozi mu kara do 2 lat więzienia.
Autor: KB/kk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24