"Nigdy nie wrócą do domu. Umrą w Syrii lub Iraku"


- Były bardzo szczęśliwe, że są w Syrii - powiedziała o trzech brytyjskich nastolatkach, które kilka miesięcy temu uciekły z domu, by dołączyć do Państwa Islamskiego, była bojowniczka tej organizacji. W wywiadzie dla Sky News przyznała, że pomagała dziewczynkom tuż po ich przyjeździe do Syrii. Jak dodała, nie wydaje jej się, by kiedykolwiek mogły opuścić szeregi IS. - Myślę, że umrą w Syrii lub Iraku - stwierdziła.

15-latki Shamima Begum, Amira Abase i 16-letnia Kadiza Sultana uciekły z domów w marcu. Nastolatki chodziły do jednej szkoły. Z lotniska Gatwick wyleciały do Turcji, a stamtąd najprawdopodobniej przedostały się do Syrii. Ostatni ślad to nagranie z monitoringu, na którym widać dziewczynki czekające na autobus w Istambule.

Dziennikarz brytyjskiej telewizji Sky News dotarł do byłej wojowniczki Państwa Islamskiego, która twierdzi, że była pierwszą osobą, która miała kontakt z dziewczynkami po tym, jak przekroczyły one syryjską granicę.

Jej zadaniem było pokazanie nastolatkom, jak wygląda życie w Państwie Islamskim. Jak zdradziła dziennikarzowi, zaskoczyła ją ich naiwność.

Wyjaśniła też, że problemem było dla nich pilnowanie, by przez cały czas miały zasłoniętą twarz. Jak relacjonowała, jedna z dziewczynek pokazała kiedyś przez przypadek twarz kierowcy. Dostała reprymendę i natychmiast wyjaśniono jej, jakie panują zasady.

Przygotowanie do "misji specjalnych"

Kobieta - która prosi, by nazywać ją Um Amsah - opowiedziała, że tuż po przybyciu do Syrii dziewczynki trafiły do Rakki, gdzie rozpoczęły czteromiesięczne trening przygotowujący do "misji specjalnych".

Zagraniczni bojownicy są szkoleni przez Państwo Islamskie do walk w Iraku i Syrii, jednak - jak zdradziła Um Amsah - to nie wszystko. Są też bowiem przygotowywani do przeprowadzania ataków po powrocie do Europy.

Um Amsah twierdzi, że nie wie, gdzie obecnie znajdują się trzy Brytyjki. Nie sądzi jednak, by zostały wydane za bojowników Państwa Islamskiego, "chyba że same tego chciały".

Zapytana o to, czy będą mogły wrócić do domu, odpowiedziała, że nie sądzi, by kiedykolwiek to nastąpiło. Jej zdaniem, bardziej prawdopodobne jest, że "umrą w Iraku lub Syrii".

Kobieta opowiadała również Sky News, w jaki sposób w mediach społecznościowych odbywa się werbowanie obcokrajowców w szeregi Państwa Islamskiego. Jak podkreśliła, jest to szczególnie łatwe w przypadku młodych osób, o nieodpornej psychice. Dodała, że Państwu Islamskiemu udało się wytrenować specjalistów, którzy wiedzą, w jaki sposób manipulować ludźmi i wpływać na ich zachowanie.

Rodzice Um Amsah są wysokimi rangą dowódcami Państwa Islamskiego. Ona sama niedawno opuściła organizację. Kobieta przyznała, że bardzo obawia się o swoje życie. Wie, że zostanie zabita, jeśli wróci.

- Jestem zdrajczynią. Boję się każdego dnia. Jestem młodą dziewczyną. Chcę mieć zwykłe życie, Chcę podróżować, chodzić do kawiarni, spotykać się ze znajomymi jak każda normalna dziewczyna - podkreśliła.

Autor: kg//gak / Źródło: Sky News