Niemieccy populiści wzywają do sojuszu NATO z Rosją


Prawicowo-populistyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD) podczas zakończonego w niedzielę zjazdu w Hanowerze wezwała NATO do zawarcia sojuszu z Moskwą i zakończenia sankcji przeciwko Rosji. Kryzys migracyjny spowodował, że AfD cieszy się rosnącym poparciem.

"Widzimy w Rosji pełnoprawnego współgracza w koncercie mocarstw i ważnego partnera we wspólnej walce przeciwko terroryzmowi islamskiemu" - czytamy w uchwale zarządu AfD przyjętej w niedzielę przez delegatów zjazdu.

Nawiązać do czasów Bismarcka

"Nie można w Europie prowadzić polityki przeciwko Rosji. Trzeba z tym skończyć" - powiedział szef AfD w Brandenburgii Alexander Gauland. Jak dodał, wszystkie antyrosyjskie działania osłabiają koalicję przeciwko terroryzmowi. AfD domaga się zniesienia wszystkich sankcji wobec Rosji oraz przywrócenia przez NATO i UE normalnych relacji z Moskwą. Aneksja Krymu nie powinna jego zdaniem stanowić w tym przeszkody. Gauland jest zwolennikiem sojuszu Niemiec z Rosją, traktując jako wzór relacje niemiecko-rosyjskie w czasach, gdy kanclerzem Rzeszy był Otto von Bismarck (1871-90).

Delegaci wypowiedzieli się przeciwko udziałowi Bundeswehry w walce przeciwko Państwu Islamskiemu (IS). Zobowiązali władze partii do rozważenia możliwości złożenia skargi do Trybunału Konstytucyjnego przeciwko decyzji rządu o wsparciu Francji w walce z tą dżihadystyczną organizacją. W czasie dyskusji padały propozycje zobowiązania syryjskich mężczyzn w wieku poborowym, którzy uciekli do Niemiec, do powrotu do ojczyzny i walki z dżihadystami.

Szefowa AfD Frauke Petry zaapelowała w sobotę, w pierwszym dniu zjazdu partii, do kanclerz Angeli Merkel, by podała się do dymisji, ponieważ "straciła kontrolę nad kryzysem migracyjnym". - (Pani kanclerz,) proszę ustąpić, da pani radę - powiedziała Petry, czyniąc aluzję do hasła głoszonego przez szefową rządu w sprawie uchodźców.

"Mamy potencjał na 20 proc."

Współprzewodniczący Afd Joerg Meuthen ocenił, że jego ugrupowanie ma szansę na dwucyfrowy wynik w najbliższych wyborach parlamentarnych, które zgodnie z wyborczym kalendarzem powinny odbyć się w 2017 roku. - Mamy potencjał wyborczy, który może zapewnić nam wynik do 20 proc. - powiedział. Podkreślił, że AfD nie jest partią prawicy. - Popieramy dobry, tolerancyjny patriotyzm i chcemy tu nadal żyć z naszymi dziećmi i wnukami - dodał Meuthen.

Utrzymujący się od miesięcy kryzys migracyjny sprawił, że populistyczna AfD, domagająca się natychmiastowego wstrzymania przyjmowania imigrantów, bardzo zyskała na popularności. W jednym z przeprowadzonych w połowie listopada sondaży ugrupowanie to uzyskało poparcie 10,5 proc. respondentów; gdyby wówczas odbyły się wybory do Bundestagu, AfD stałaby się trzecią siłą w kraju. Z kolei według badania przeprowadzonego na zlecenie telewizji ZDF, gdyby wybory odbyły się w niedzielę, AfD zdobyłaby 9 proc.

AfD powstała na wiosnę 2013 roku jako ugrupowanie eurosceptyczne, domagające się usunięcia Grecji i innych krajów południowoeuropejskich ze strefy euro. Od tego czasu partia odniosła szereg sukcesów w wyborach lokalnych, nie zdołała jednak przekroczyć progu wyborczego w ostatnich wyborach do Bundestagu. Partia, która pozbyła się w lecie liberalnych działaczy gospodarczych, skręciła w stronę prawicowego populizmu.

Autor: iwan/ja / Źródło: PAP