Ta historia elektryzuje Niemców. "Pogodny saksofonista" przez lata mordował prostytutki

Niemcy. Policja ustaliła tożsamość seryjnego zabójcy z Frankfurtu
Niemcy. Policja ustaliła tożsamość seryjnego zabójcy z Frankfurtu
ENEX
Manfred S. podejrzewany jest o serię zabójstwENEX

Podana w czwartek informacja o ustaleniu tożsamości seryjnego zabójcy, który przez w bestialski sposób zabijał kobiety w okolicach Frankfurtu nad Menem, zelektryzowała niemiecką prasę. "Bild" donosi o ekshumacji ciała Manfreda S., a internetowe wydanie gazety "Rheinische Post" sugeruje, że "niemiecki Kuba Rozpruwacz" - jak ochrzciły mężczyznę media - mógł mieć wspólnika.

RP-online cytuje Franka Herrmanna, jednego ze śledczych zajmujących się sprawą Manfreda S., którego zdaniem ślady znalezione na jednym z ciał ofiar "niemieckiego Kuby Rozpruwacza" zdają się sugerować, że mężczyzna mógł mieć wspólnika.

Z kolei "Bild" donosi, że niemiecka policja ekshumowała ciało Manfreda S., które leży na cmentarzu w Schwalbach. Sensacji bulwarówki nie potwierdzają jednak na razie ani policja, ani inne media.

Opinię publiczną interesuje szczególnie to, jak to się stało, że zabójca, którego sąsiedzi i rodzina opisują jako towarzyskiego, pogodnego mężczyznę lubiącego grać na saksofonie, przez tyle lat pozostawał w ukryciu.

Myśleli, że to narkotyki

Historia działalności Manfreda S. sięga początków lat 70. W okolicach Frankfurtu co kilka miesięcy znikała jakaś prostytutka. Początkowo władze myślały, że kobiety opuściły miasto albo zmarły z przedawkowania.

W 1971 roku w szopie w okolicach Frankfurtu znaleziono ciało 19-letniej Gudrun Ebel. Zwłoki były rozcięte. Choć policja miała świadomość, że mierzy się z wyjątkowym przypadkiem, śledztwo szybko utknęło w martwym punkcie.

"Zupełnie normalny, rodzinny człowiek"

45 lat później Federalna Policja Kryminalna Niemiec (Bundeskriminalamt) ogłosiła przełom. Na konferencji prasowej 19 maja w jej głównej siedzibie w Wiesbaden poinformowano, że wiadomo, kto stał za zbrodnią sprzed lat. Dodano, że ta sama osoba zabiła jeszcze nawet 10 innych kobiet. Głównym podejrzanym jest Manfred S., opisywany przez śledczych jako "zupełnie normalny, rodzinny człowiek". Mężczyzna nigdy nie miał żadnych zatargów z prawem. Jednak nawet jeśli Manfred S. zostanie uznany za winnego zbrodni, nie spędzi w więzieniu ani jednego dnia. Od dwóch lat nie żyje. S. zmarł na raka w 2014 roku. Po jego śmierci znaleziono w wynajmowanym przez niego garażu dwa pojemniki, w których znajdowały się szczątki kobiety - najprawdopodobniej jego ofiary.

Nawet 10 ofiar

Znalezione fragmenty ciała należały do Britty D., prostytutki z Frankfurtu, która nie żyła od 10 lat. - Ze względu na rodzaj obrażeń, jakie znajdowały się na ciele, wydaje się prawdopodobne, że to nie pierwszy raz, kiedy ten mężczyzna zabił - powiedział na konferencji prasowej Urban Egert, który nadzoruje śledztwo. Wcześniej przez rok policjanci z wydziału śledczego badali nierozwiązane sprawy z okolic Frankfurtu, które nosiły znamiona podobieństwa do dowodów znalezionych w garażu S. Ostatecznie wytypowali nawet 10 spraw, w których głównym podejrzanym jest Manfred S. Wszystkie są ze sobą powiązane makabrycznymi czynnikami wspólnymi. Jako przykład można podać fakt, że każdej z ofiar został wycięty jakiś wewnętrzny narząd. Podczas śledztwa policja znalazła w domowym komputerze Manfreda S. brutalną pornografię oraz zdjęcia obrażeń podobnych do tych, jakie były na ciałach ofiar. Niektóre, zdaniem policji, były "prawie identyczne".

Autor: dln/ja / Źródło: FAZ, thelocal.de, bild.de, rp-online.de