Najczystsza kampania wyborcza w historii Ukrainy

W wyborach do ukraińskiego parlamentu startują tak egzotyczni kandydaci jak Darth VaderPAP / EPA

Tocząca się obecnie na Ukrainie kampania przed zaplanowanymi na nadchodzącą niedzielę wcześniejszymi wyborami parlamentarnymi jest o wiele bardziej demokratyczna niż poprzednie – oceniają ukraińskie organizacje monitorujące proces wyborczy.

W walce o mandaty w Radzie Najwyższej w Kijowie praktycznie nie stosuje się tzw. adminresursu, czyli korzystania przez kandydatów ze wsparcia instytucji państwowych, a w kampanii, po stronie przedstawicieli władz, nie widać zaangażowania milicji.

- W porównaniu z kampanią przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi, które odbyły się w 2012 r. obecna jest bez porównania bardziej otwarta. Przy wszystkich problemach, które są w niej widoczne, jest ona o niebo lepsza – powiedział Witalij Tesłenko z Komitetu Wyborców Ukrainy (KWU).

O wiele mniej widoczne są też przypadki korumpowania wyborców, co było bardzo częstym zjawiskiem w poprzednich wyborach w tym kraju. W ich ujawnianiu pomaga m.in. milicja.

- Współpracuje ona dziś z organizacjami pozarządowymi, w tym z naszą, prawdopodobnie po raz pierwszy w historii ukraińskich wyborów. Przeprowadziliśmy w tym celu specjalne szkolenia dla milicjantów, którzy będą pracowali w lokalach wyborczych i przygotowaliśmy dla nich szczegółowe instrukcje, które pomogą im zapewnić bezpieczeństwo głosowania i podliczania głosów – podkreślił przedstawiciel KWU.

Próby przekupienia wyborców

O tym, jakie wyniki przynosi ta współpraca, świadczą dane ukraińskiego MSW. Doradca szefa tego resortu Anton Heraszczenko ogłosił na kilka dni przed zakończeniem kampanii, że w skali 45-milionowego państwa wszczętych zostało 178 śledztw, związanych z naruszeniami ordynacji wyborczej, w tym 71 spraw dotyczących przekupywania wyborców.

- Tak, wiadomości o dokonywanych przez kandydatach próbach przekupienia wyborców, wciąż są faktem; informacje o tym nadchodzą z 35-40 procent okręgów wyborczych, ale powtarzam: jest to o wiele mniej niż było w 2012 r., gdy mówiono o tym w prawie 80 proc. okręgów – mówi Tesłenko.

Szef Komitetu Wyborców Ukrainy wskazał, że nieporównywalna z poprzednią kampanią jest sprawa dostępu kandydatów na posłów do mediów. - Kandydaci mają większą możliwość przekazania swego stanowiska odbiorcom w mediach. W 2012 r. ten dostęp był o wiele mniejszy. Wolność słowa jest w tej kampanii obecna i widoczna – podkreślił.

Zamachy i dywersanci

Największe zagrożenie dla kampanii i samych niedzielnych wyborów do ukraińskiego parlamentu stanowi niebezpieczeństwo aktów terrorystycznych i zamachów, których władze spodziewają się w tym okresie.

W poniedziałek wieczorem w podkijowskim miasteczku Browary doszło do ataku na Wołodymyra Borysenkę, kandydata na posła z ramienia partii Front Ludowy premiera Arsenija Jaceniuka. Strzelano do niego z broni palnej i rzucono w jego kierunku granatem. Polityk przeżył dzięki kamizelce kuloodpornej, którą nosił od jakiegoś czasu w związku z pogróżkami.

Także w poniedziałek Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) poinformowała o ujęciu grupy dywersantów, którzy przygotowywali akty terrorystyczne w dniu wyborów. SBU nie wykluczyła, że działali oni na zlecenie rosyjskich służb specjalnych i przedstawiła dowody, mogące świadczyć o tym, że wśród planów aresztowanych było wysadzenie samolotu na jednym z kijowskich lotnisk.

- Akty terrorystyczne w dniu wyborów stanowią poważne zagrożenie. Wiadomo, że istnieją siły, które są żywo zainteresowane dyskredytacją wyborów, właśnie to może być jednym z największych problemów tej kampanii i samych wyborów – podsumował Tesłenko.

Autor: asz//gak / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: PAP / EPA

Raporty: