Pokazowy start mógł być katastrofą. Pokazali kilka klatek filmu za dużo


Amerykańscy eksperci podają w wątpliwość, czy pokazane niedawno przez północnokoreańskie media nagranie testu nowej rakiety balistycznej rzeczywiście pokazuje udany start. Ich zdaniem jest wręcz przeciwnie. Na nagraniu ma być widać nie zapłon silnika, a jego eksplozję. Lot miał się skończyć w kuli ognia, zanim się właściwie zaczął.

Korea Północna opublikowała film z próby w minionym tygodniu, równolegle z informacją o przeprowadzeniu czwartej eksplozji jądrowej. Nagranie rzekomo udanego testu rakiety miało wzmacniać przesłanie, według którego Pjongjang dysponuje groźnym arsenałem jądrowym i środkami do jego przenoszenia.

Start wspomagany montażem

Film z odpalenia rakiety szybko trafił pod lupę ekspertów śledzących rozwój północnokoreańskiego uzbrojenia. Od razu pojawiły się wątpliwości co do jego autentyczności. Oczywistą manipulacją było pokazanie w drugiej części nagrania rakiety szybko wznoszącej się w niebo. To lekko zmodyfikowane ujęcie pokazane w 2014 roku i opisane wówczas jako test prostej rakiety balistycznej krótkiego zasięgu opartej o radziecką konstrukcję SCUD.

Pozostała część nagrania pokazująca sam rzekomy udany test rakiety balistycznej K-11 odpalanej z okrętu podwodnego, również wzbudza wątpliwości. Po pierwsze pokazano to samo wydarzenie z trzech różnych stron i jeszcze dodatkowo lustrzane odbicie jednego z ujęć, próbując stworzyć wrażenie, że przeprowadzono całą serię odpaleń. Podłożono też dźwięk z odpalenia innego pocisku. Tego rodzaju zagranie może służyć oszukaniu obywateli Korei Północnej i przekonaniu ich o rzekomej potędze sił zbrojnych reżimu.

Proste manipulacje nie uchodzą jednak uwadze za granicą. Eksperci z Monterey Institute of International Studies przeanalizowali nagranie odpalenia klatka po klatce i doszli do wniosku, że widać na nim nie udany zapłon silnika po wyrzuceniu pocisku spod wody przy pomocy sprężonych gazów, ale jego eksplozję. Jedno ujęcie startu ucięto niecałą sekundę za późno. Ma być na nim widać słabo wyraźne fragmenty rakiety wyrzucane w różne strony. W ocenie ekspertów silnik nie uruchomił się prawidłowo, ale doszło do jakiejś awarii, która skończyła się eksplozjami.

Wersję o porażce potwierdza to, że nie zarejestrowano żadnego lotu rakiety balistycznej z Korei Północnej około świąt Bożego Narodzenia, kiedy miało dojść do próby. Start tak dużego pocisku na pewno zostałby zarejestrowany przez Koreę Południową, Japonię i USA. W rozmowach z prasą anonimowi amerykańscy wojskowi mówili jedynie o zarejestrowanym wyrzuceniu pocisku z pod wody, ale nie chcieli potwierdzić, czy doszło do zapłonu silników i dalszego lotu.

Więcej o nowej północnokoreańskiej rakiecie pisaliśmy w maju 2015 roku, po jej pierwszym teście.

Z problemami, powoli, ale z determinacją

Ponadto zdaniem Johna Schillinga z Uniwersytetu Johns Hopkins, monitorującego działalność Korei Płn., wygląda na to, iż pocisk został odpalony nie z okrętu podwodnego (ten miał zostać uszkodzony podczas wcześniejszej próby), lecz z zanurzonej barki. Na jednym ujęciu widać fragment holującego ją statku. Potwierdzają to też zdjęcia satelitarne bazy Sinpo, gdzie mieści się centrum północnokoreańskiego morskiego programu rakietowego.

- Nieudane odpalenie pocisku oraz fakt, że próbę tę przeprowadzono z barki wskazują, że Korea Północna jest jeszcze daleko od rozwinięcia działającego systemu - ocenił Schilling. Zdaniem ekspertów ewidentne problemy występujące podczas prac nad K-11 wskazują, że północnokoreańscy inżynierowie potrzebują jeszcze wielu lat. Schilling szacuje, że niezawodny system odpalania rakiet dalekiego zasięgu spod wody może być dostępny dla Korei Północnej dopiero po 2020 roku.

Nie ma jednak wątpliwości, że reżim Kim Dzong Una jest zdeterminowany, aby pozyskać takie uzbrojenie, przy pomocy którego mógłby realnie zagrozić Japonii czy USA. Co więcej, w stoczni Sinpo rozbudowano hale produkcyjne, co może wskazywać na prace nad większym okrętem podwodnym do odpalania rakiet, niż ten, który już istnieje i jest raczej jednostką eksperymentalną.

Marzeniem północnokoreańskiego reżimu najpewniej jest średniej wielkości okręt podwodny z rakietami balistycznymi przenoszącymi głowice jądrowe.

Autor: mk//gak / Źródło: armscontrolwonk.com, 38north.org, Reuters, PAP