"Coś, czego do tej pory brakowało". Moskwa liczy na Trumpa w walce z terroryzmem


Moskwa z zadowoleniem przyjmuje wypowiedzi Donalda Trumpa o tym, że jego priorytetem w polityce zagranicznej będzie walka z terroryzmem - oświadczył szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow. Podkreślił, że liczy na skuteczniejszą współpracę z USA niż za rządów Baracka Obamy.

Siergiej Ławrow ocenił w poniedziałek, na swojej dorocznej konferencji prasowej w Moskwie, że w dotychczasowych wypowiedziach Donald Trump deklarował, iż walka z terroryzmem będzie jednym z jego priorytetów. - Jest to coś, czego do tej pory brakowało naszym amerykańskim partnerom - podkreślił.

Szef MSZ Rosji zarzucił ekipie Baracka Obamy, że nie spełniła obietnic dotyczących rozgraniczenia w Syrii umiarkowanej opozycji od grup terrorystycznych.

- Słowa Trumpa i osób z jego otoczenia świadczą o tym, że mają oni inne podejście i nie będą uciekać się do podwójnych standardów po to, by walkę z terroryzmem wykorzystać również dla osiągnięcia jakichś celów niezwiązanych z tym zadaniem - ocenił Ławrow.

Wznowienie dialogu

Minister wyraził nadzieję, że nowa administracja USA przyjmie zaproszenie na przyszłotygodniowe rozmowy w Astanie na temat Syrii. Samo spotkanie określił jako zaangażowanie do rozmów nie tylko opozycji politycznej, ale i komendantów polowych. Chodzi o ludzi, którzy walczą ze sobą i kontrolują w Syrii konkretne terytoria - mówił Ławrow.

Szef MSZ Rosji oświadczył, że nie dopatrzył się w niedawnych wypowiedziach Trumpa, który mówił o potrzebie rozbrojenia nuklearnego, oferty rozbrojenia w zamian za uchylenie sankcji wobec Moskwy. Ławrow ocenił, że uwagi Trumpa na te dwa tematy stanowiły dwie odrębne części jego wypowiedzi.

- Temat broni nuklearnej i stabilności strategicznej, parytetu jądrowego (...) jest jednym z kluczowych w stosunkach między Rosją i USA. Jest dla mnie całkowicie zrozumiałe, że prezydent elekt mówiąc o Rosji wspomniał o potencjałach jądrowych. Jestem przekonany, że i dla nas jednym z priorytetowych zdań będzie wznowienie dialogu z Waszyngtonem na temat stabilności strategicznej - mówił Ławrow.

Zastrzegł przy tym, że w rozmowach na temat bezpieczeństwa międzynarodowego należy uwzględnić wszystkie czynniki wpływające na stabilność strategiczną. Wymienił w tym kontekście m.in. amerykański program obrony przeciwrakietowej, który - jak dodał - "zmienia równowagę strategiczną".

Zbieżne ze stanowiskiem Rosji

Ławrow skrytykował obecność sił NATO w Estonii. Odpowiadając na pytanie dziennikarza z tego kraju o obecność sił NATO w rejonie granicy z Rosją oświadczył, że jest to "złe" i "nikomu niepotrzebne". - Jeśli struktury siłowe NATO nie widzą dla siebie innego zastosowania, niż w Estonii u granic Rosji, to oznacza to, że ich wywiad źle działa i nie mają wyobrażenia, co dzieje się w innych rejonach odpowiedzialności Sojuszu - ocenił.

Wielokrotnie pytany o perspektywy stosunków rosyjsko-amerykańskich za rządów Trumpa Ławrow zastrzegał, że dopiero wtedy, gdy nowa administracja przystąpi do pracy, stanie się jasne, jak będą kształtować się relacje USA ze światem zewnętrznym.

Zarazem, ocenił, że "Trump chce, by każdy kraj przede wszystkim sam odpowiadał za swój własny rozwój" i podkreślił, że jest to zbieżne ze stanowiskiem Rosji.

Ławrow zwrócił też uwagę na wypowiedź kandydata na sekretarza stanu USA Rexa Tillersona, który powiedział, iż Rosja jest zagrożeniem, ale nie jest nieprzewidywalna w promowaniu swych interesów. Podkreślając drugą część tej wypowiedzi, szef MSZ oświadczył: - Mamy do czynienia z ludźmi, którzy będą dążyć do zrozumienia interesów swoich partnerów w takiej mierze, w jakiej chcą też w sposób jasny przedstawiać własne interesy.

"Eksportowanie demokracji"

Szef rosyjskiej dyplomacji wielokrotnie krytykował politykę Obamy, a także Zachodu, określając ją jako "eksportowanie demokracji" i "eksportowanie wartości". Przeciwstawiał jej podejście Rosji, które według niego opiera się na pragmatyzmie, braku ideologii i szukaniu zbieżnych interesów.

Odrzucił zarzuty wobec Rosji o szykanowanie w ostatnich latach przedstawicieli ambasady USA w Moskwie, określając je jako nieuzasadnione. Oświadczył, że było kilka przypadków, które Amerykanie próbowali przedstawić jako polowanie na dyplomatów USA", jednak "w istocie przerywana była działalność wywiadowcza przedstawicieli USA, którzy pracują jako dyplomaci".

Autor: tas\mtom / Źródło: PAP