Przez eliminacje giganci reprezentacyjnej piłki ostatnich lat przeszli jak burza. Niczego nie przegrali i tylko w dwóch meczach pozwolili sobie na stratę punktów. Więc co takiego się stało, że drużyna, która od 2008 r. wygrała wszystkie wielkie turnieje, nie jest głównym faworytem mundialu?
Po pierwsze, już eliminacje pokazały, że mistrzowie grają na oparach. Niby na papierze są potęgą jak mało kto, ale na boisku grają chimerycznie. Jednego dnia potrafili zdeklasować (jak na wyjeździe Białoruś 4:0), by innym razem wygrać lub zremisować po wielkich męczarniach (z Gruzją 1:0, u siebie z Białorusią 2:1, z Finlandią 1:1).
Po drugie, z Brazylią i jej piłkarzami mają złe wspomnienia – w finale ubiegłorocznego Pucharu Konfederacji aktualni mistrzowie świata i podwójni mistrzowie Europy polegli 0:3.
Po trzecie, hiszpańska drużyna jest wyraźnie naruszona zębem czasu. Niby Del Bosque dokonał transfuzji krwi w reprezentacyjnym organizmie, wpuścił świeżą (Koke, Costa), ale ciągle o sile jego zespołu decydują piłkarze Barcelony. W optymalnej "11" powinno występować nawet sześciu Katalończyków. A przecież wszyscy pamiętamy, jak obecna Barca skończyła.
Hiszpanie nie słuchają proroków wieszczących koniec hegemonii tiki-taki. Liczą na taktyczny zmysł Del Bosque, mając nadzieję, że duma Salamanki i całego kraju wyprowadzi w pole konkurencję kolejnym genialnym posunięciem. Na Euro 2012 VdB zagrał wszystkim na nosie strategią z fałszywą "9". Czym zaskoczy w Brazylii? I czy to wystarczy do obrony tytułu?
NAJWIĘKSZE GWIAZDY
Andres Iniesta
Dla Hiszpanów już na zawsze będzie Don Andresem. To z szacunku za finał poprzedniego mundialu i gola, którym ozłocił siebie i swoją reprezentację. Piłkarz od zadań specjalnych, który wznosi się ponad przeciętność, gdy akurat inni zawodzą. Z Xavim stanowią dwie półkole mózgowe Barcelony i drużyny narodowej. W klubie ostatnio przeżywają rozczarowania za rozczarowaniem, a jak będzie w reprezentacji? Iniesta ma 30 lat, MŚ w Brazylii pewnie będą jego ostatnimi w karierze. Wiemy, jak chciałby je zapamiętać. Poza boiskiem odbiega od stereotypu typowego piłkarza. Nie żeluje włosów, nie nosi kolczyków w uszach, nie tatuuje kolejnych części ciała. Jest skryty, skromny, unika blasku fleszy. Lubią go nawet kibice Realu.
Iker Casillas
Wrócił z piłkarskich zaświatów (ławki rezerwowych), do których wysłał go Jose Mourinho. Wprawdzie w Realu wciąż musi się dzielić czasem spędzanym na boisku (w ostatnim sezonie bronił w Lidze Mistrzów i Pucharze Króla, podczas gdy Diego Lopez w hiszpańskiej ekstraklasie), to jednak w reprezentacji ma niepodważalną pozycję, zwłaszcza po kontuzji Victora Valdesa. – Iker jest idealnym kapitanem. Za to, czego dokonał, mogę mu wystawić najwyższą notę z możliwych: 10 – chwalił go były selekcjoner Hiszpanów, zmarły na początku roku Luis Aragones.
CZYNNIK X – CZY IM SIĘ JESZCZE CHCE?
Od sześciu lat niepodzielnie rządzą w Europie i na świecie, stąd zasadne jest pytanie, czy Casillas, Ramos, Xavi i Iniesta potrafią jeszcze raz wykrzesać z siebie pokłady mistrzowskiej energii. O to, by piłkarzom Del Bosque nie zabrakło motywacji, zatroszczyła się Hiszpańska Federacja Piłkarska (RFEF), która obiecała rekordowe 720 tys. euro na głowę za tytuł. Skoro są problemy z wyzwoleniem głodu złota, to może uda się działaczom wzbudzić ochotę łatwego (?) i szybkiego (maksymalnie siedem meczów) zarobku.
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP