Marsz Kobiet przeciwko prezydenturze Trumpa

Aktualizacja:

W sobotnim Marszu Kobiet, który odbył się w największych miastach USA wzięło udział od 1,5 do 2 mln osób. W Waszyngtonie w marszu wokół Białego Domu uczestniczyło w ocenie policji 200 tys. osób, ale mogło ich być znacznie więcej, bo pochód zajął aż 1,6 km.

Uczestnicy demonstrowali w obronie różnorodności, równości i praw kobiet, które - ich zdaniem - będą zagrożone za prezydentury Donalda Trumpa. Organizatorzy demonstracji w Waszyngtonie szacują, że w Marszu Kobiet uczestniczyło 1,5 raza lub 2 razy więcej ludzi niż podaje policja, według której było ponad 200 tys. osób. Powołują się m.in. na dane opublikowane przez dyrekcję waszyngtońskiego metro, zgodnie z którymi w sobotę do godz. 11.00 do południa skorzystało zeń o 82 tys. pasażerów więcej (w sumie 275 tys. przejazdów) niż w piątek o tej samej porze (193 tys. przejazdów). Wielu demonstrantów, którzy przybyli do stolicy USA, by zamanifestować swój sprzeciw wobec planowanej polityki Trumpa, przyjechało specjalnymi autobusami m.in. z Nowego Jorku, z Chicago, z Filadelfii i z Bostonu.

Marsze Kobiet w innych miastach

W Los Angeles sobotni Marsz Kobiet był największym zgromadzeniem publicznym od 30 lat. Zdaniem policji liczba manifestantów demonstrujących przekroczyła 500 tys., organizatorzy twierdzą, że wyniosła nawet 750 tys.

- Na pewno na ulice wyszło więcej ludzi niż w 2006 r., gdy odbyła się półmilionowa manifestacja w obronie praw imigrantów - powiedziała agencji AFP rzecznik policji Andrew Neiman, który pozostaje na służbie już od 30 lat. W Nowym Jorku uczestnicy Marszu Kobiet sformowali pochód, w którym szło do 500 tys. jak podają organizatorzy. Nowojorska policja nie opublikowała jeszcze swych szacunków. W Chicago manifestowało według policji co najmniej 125 tys. osób. Zdaniem organizatorów liczebność była dwukrotnie wyższa i sięgała nawet 250 tys. Obecność tak wielkiego tłumu uniemożliwiła przemarsz ulicami miasta i ostatecznie manifestacja przybrała formę wiecu – pisze AFP. W Bostonie manifestowało zdaniem organizatorów 100 tys. osób. Według policji całkowita liczba manifestantów była zgodna z przewidywaniami podanymi przy rejestracji marszu i wyniosła 80 tys.

Marsze przebiegały w pokojowej atmosferze.

Jak pisze w komentarzu Reuters: "ostateczna liczba uczestników Marszu Kobiet była z całą pewnością wyższa niż tłum osób uczestniczących w inauguracji prezydenta w przeddzień".

Gwiazdy zachęcały

Do wzięcia udziału w demonstracji, której celem było wyrażenie sprzeciwu wobec zapowiadanej w trakcie kampanii wyborczej polityki Trumpa, zachęcało wiele znanych osobistości, między innymi piosenkarka Katy Perry czy aktorki Scarlett Johansson, Julianne Moore i America Ferrera, która jest córką imigrantów z Hondurasu. To właśnie Ferrera jako pierwsza przemawiała na wiecu nieopodal Kapitolu, gdzie od rana zabierali się ludzie i skąd po godz. 13 czasu lokalnego (godz. 19 w Polsce) wyruszył marsz. Jak oceniła aktorka, to przykry czas dla kobiet oraz imigrantów w USA. - Ale prezydent to nie Ameryka. Jego gabinet to nie Ameryka. Kongres to nie Ameryka. Ameryką jesteśmy my i tutaj zostaniemy - mówiła do zgromadzonych.

Madonna na marszu

Na marszu pojawiła się wokalistka Madonna, która zaapelowała o "rewolucję miłości" i przeciwstawienie się nowej erze tyranii, kiedy zagrożone są nie tylko kobiety, lecz i inni "zmarginalizowani ludzie". Madonna użyła kilku wulgaryzmów w swej wypowiedzi, w której podkreśliła swój sprzeciw wobec nowego prezydenta USA Donalda Trumpa. Oświadczyła, że sobotni marsz oznacza, że to dopiero początek rewolucji o prawo kobiet do bycia traktowanymi jako równe. Madonna zaśpiewała dwie piosenki dla setek tysięcy ludzi, którzy przybyli w sobotę na Marsz Kobiet do amerykańskiej stolicy.

Clinton dziękuje

Za zaangażowanie uczestnikom protestu podziękowała rywalka Trumpa w wyborach prezydenckich Hillary Clinton. "Dziękuję za to, że trwacie, wypowiadacie się i demonstrujecie w imię naszych wartości" - napisała na Twitterze.

Równoległe manifestacje odbywały się tego samego w wielu innych miastach na całym świecie, m.in. w Londynie, Paryżu, Berlinie, Barcelonie, Kopenhadze, Tokio, Sydney czy Buenos Aires. Według szacunków organizatorów w sumie we wszystkich demonstracjach bierze udział ok. 3 mln ludzi.

Autor: mw//rzw / Źródło: PAP

Raporty: