Nękali je, "żeby zrozumiały". Andżelikę, że z Sebastianem są dla siebie stworzeni. Beatę, że potrafi i powinna być miła dla… swojego prześladowcy. Dentystkę stalker najpierw prześladował, potem obłapiał, w końcu zaatakował. Agentkę nieruchomości dręczył telefonami. On i mężczyźni, którzy dzwonili do niej po seks. Bo zdjęcie ze strony firmy, w której pracowała, Thomas wrzucił na strony z porno.
Bohaterki tego tekstu przeżyły koszmar. Dziś prześladowanie mają już za sobą. Wcale nie dlatego, że od początku spotykały się z empatią funkcjonariuszy, którzy nie zwlekali z ujęciem tzw. stalkerów, lecz dlatego, że oni "zniknęli" – jeden umarł, drugi, po wpłaceniu kaucji, "rozpłynął się w powietrzu".
Andżelika, dentystka
Młody, normalny chłopak. Takie było pierwsze moje wrażenie, kiedy wszedł do gabinetu. Usiadł na fotelu, dałam znieczulenie i wyrwałam chory ząb. Wstał, uśmiechnął się i wyszedł.
Następnego dnia przyszedł znów. Wystraszyłam się. Ale nie dlatego, że miałam przeczucie o tym, co wydarzy się w przyszłości. Na pewno coś go boli. Może zrobiłam błąd przy wyrywaniu? – do dziś pamiętam te myśli. Powiedział, że się we mnie zakochał i chce się ze mną umówić.
Czy można zakochać się w dentystce, którą widziało się przez chwilę? I to jeszcze przy wyrywaniu zęba?
Koleżanki z gabinetu chichotały w kącie. Ten śmiech potem słyszałam jeszcze kilka razy. Na przykład na policji, kiedy błagałam o pomoc. "Na takiego romantyka chce pani donosy robić? Lepiej go na kawę zaprosić! Taki chłopak to skarb!" – mówił dyżurny na komendzie. A koledzy policjanci z miejsca mieli lepszy humor. Bo przyszła wariatka i na miłość się żali…
Ale wtedy nie bałam się go. Bardziej było mi go szkoda, że muszę mu odmówić. Gdy koleżanki wyszły, złapał mnie mocno za ręce i powiedział, że musi mieć mój numer. To był pierwszy dzwonek ostrzegawczy. Podałam mu wymyślony numer. Puścił mnie i wyszedł. "Zobaczy, że numer jest nieprawdziwy, da sobie spokój" – pomyślałam.
To miał być koniec tej historii, a był dopiero początek. Następnego dnia rano zobaczyłam go przed gabinetem. Trzymał transparent z napisem: "Kocham cię!". Prosiłam, żeby nie robił mi wstydu. Przeprosiłam, że podałam fałszywy numer. Tłumaczyłam, że nie szukam chłopaka. Co on na to? Powiedział, że prawdziwej miłości nie można tak po prostu zignorować. "Będę tu stał tak długo, aż nie pojmiesz, że jesteśmy dla siebie stworzeni" – oznajmił.
O 15:20 wyszłaś na balkon i jadłaś zupę. Pamiętasz? To tylko przykłady. Ja cię naprawdę kocham!!!
list Sebastiana do Andżeliki
I stał. Cały mój dyżur. "Ależ Romeo" – koleżanki były zachwycone. Ja – zażenowana. Ale następnego dnia już po tych emocjach nie było śladu. Bo im dłużej on tam stał, tym bardziej rósł w nas niepokój. Zwłaszcza we mnie.
Jak ktoś próbuje cię osaczać, to szukasz bezpiecznych miejsc. Cieszysz się, że nie wie, gdzie mieszkasz, nie zna twoich znajomych. Że kojarzy cię tylko z pracą. I nic cię nie niszczy tak jak świadomość, że twoja sfera bezpieczeństwa się kurczy.
Do pracy jeździłam autobusem. Któregoś dnia czekałam na przystanku obok domu. Autobus podjechał, drzwi się otworzyły. I nagle zobaczyłam, że on wsiada do środka razem ze mną. Patrzy na mnie pewnie, podchodzi. Pyta, czy już zrozumiałam, że "jest dla mnie stworzony".
Co jeszcze może o mnie wiedzieć? Od jak dawna mnie śledzi? Oszołomiona tymi myślami nawet nie rejestrowałam, co się dzieje. A on złapał mnie, przytulił i próbował szeptać coś na ucho. Wyrwałam się. Rzucił do mnie, żebym "nie robiła scen". "Jesteś moja, tylko jeszcze o tym nie wiesz" – powtarzał.
Przestał stać z transparentem. Po kilku dniach znał już na wyrywki mój grafik - kiedy przychodzę na rano, kiedy wychodzę po południu. Za każdym razem pytał, czy już go kocham. Zachowywał się, jakbyśmy byli parą.
Już nie czułam niepokoju, byłam przerażona. Poprosiłam rodzinę o pomoc. Odwozili i przywozili mnie z pracy. Sebastian szybko się zorientował, że nie spotka mnie na przystanku.
Któregoś dnia odwoził mnie kolega. Staliśmy na światłach. Wtedy przybiegł on. Zaczął walić rękoma w dach samochodu. Całował szybę, przy której siedziałam. Groził koledze, że go zabije. Kiedy ruszyliśmy, próbował za nami biec.
Od tego momentu każdy mężczyzna w moim otoczeniu stawał się jego wrogiem. Każdy, kto pojawił się w pobliżu mojego domu (wyśledził niedługo potem mój adres), był bacznie przez niego obserwowany. Prawie tak uważnie jak ja.
Angeliko, czy moje pocztówki Cię nudzą? Więc dla odmiany "coś" innego. Obawiam się, że Twój przyjaciel ma jeszcze jedną przyjaciółkę, którą zna od co najmniej 7 lat.
Przykład 1: Zapytaj go, gdzie spędził noc z 5 na 6 lipca. Wyjechał z domu samochodem ok. 21:00 i już nie wrócił.
Przykład 2: 24 lipca jego stary wrócił do domu ok. 19:10 (jechał wanem) a on opuścił dom ok. 20:00 (samochodem) i na noc do swojego domu już nie wrócił.
Ps. Może Ty nie chcesz za często "współpracować" i on "chodzi" gdzie indziej?list Sebastiana do Andżeliki, pisownia oryginalna
Poszłam na policję miesiąc po tym, jak Sebastian pojawił się w moim życiu. "A to na pewno nie pani narzeczony? A może zamiast przez policję lepiej dogadać się w cztery oczy?" – pytał policjant. Potem usłyszałam, że "facet nie robi niczego karalnego". Bo wtedy jeszcze nie było w kodeksie ani słowa o stalkingu. Dlatego sprawa będzie, jak "da mi w łeb". "Ale takie łażenie, proszenie o odrobinę uwagi? Niech pani nie przesadza" – powiedział policjant.
Potem zaczęłam już przychodzić na komendę regularnie. Sebastian – jak "chcieli tego" policjanci, był coraz bardziej agresywny. Kilka razy psiknęłam mu w twarz gazem. Wściekał się, wyzywał. W końcu złapał mnie na ulicy i wyciągnął szpikulec, przyłożył do szyi. "Albo będziesz moja, albo niczyja. Rozumiesz?" – pytał. Powiedziałam, że rozumiem. Puścił mnie.
Zaczęłam się bać o swoje życie. W końcu przekonałam policjantów, żeby sami zobaczyli, jak wygląda moje życie. Jeden z nich, ubrany po cywilnemu, poszedł ze mną "na spacer" do parku. Nie minęło kilka minut, jak pojawił się Sebastian. Chciał chyba wybadać sytuację, bo był mniej agresywny niż zwykle. Policjant odgonił go krótkim "odwal się od tej pani!".
Potem było jednak drugie podejście. I Sebastian nie wytrzymał, zaatakował. Niedługo potem był już na dołku. Okazało się, że jednak da się coś z nim zrobić. Trafił do aresztu. Potem stanął przed sądem za kilka przestępstw: niszczenie mienia, zakłócenie miru domowego, naruszenie nietykalności osobistej i inne czynności seksualne.
Wiem, że go badali. Przed procesem był w Tworkach. Tam choroby się nie dopatrzyli. Stwierdzili tylko, że Sebastian ma "zaburzone zachowania". W 2011 r. został skazany na trzy miesiące więzienia. Po wyjściu miał zakaz zbliżania się do mnie przez 15 lat.
Teraz już wiem, że po wyroku w mojej sprawie wyprowadził się do rodziny. Tam poznał inną dentystkę, której życie zaczął zmieniać w koszmar. Tamta sprawa też trafiła do sądu. Któregoś dnia dostałam telefon z policji. Okazało się, że podczas przeszukania znaleźli zeszyt, w którym były informacje o mnie: adres, telefony, godziny pracy, nazwiska znajomych, adres rodziców…
Andżeliko, posłuchaj. Nie chcę, żeby ktoś się we mnie zakochał. Ty masz się zakochać we mnie. Bo ja ciebie kocham i się zakochałem. Rozumiesz to?
fragment rozmowy telefonicznej z Sebastianem nagrany przez Andżelikę
Któregoś dnia zobaczyłam go znowu przed blokiem. Wyjęłam telefon, włączyłam nagrywanie i zaczęłam go gonić. Chciałam mieć dowód, że łamie zakaz zbliżania się do mnie. Sprawa ruszyła w 2014 r. Nigdy się nie skończyła.
"Proces w sprawie oskarżonego zostaje umorzony z uwagi na jego śmierć" – powiedział sędzia. Nie mogłam uwierzyć. Potem się dowiedziałam, że Sebastian nie żyje od 24 grudnia 2014 r. Zmarł w Wigilię. Jak? Nie wiem, nigdy nie dociekałam.
To straszne, co powiem, ale poczułam ogromną ulgę. Przez lata czułam się jak zwierzyna, na którą poluje myśliwy. Dzisiaj myśliwego już nie ma. Znowu mogę bez strachu przejechać przez osiedle, na którym mieszkał. Nawet kupiłam tam mieszkanie. Już nie oglądam się za siebie na ulicy. Nie boję się już o bliskich. Przetrwałam.
Beata, pośrednik nieruchomości
Telefon zadzwonił bardzo późno, tuż przed północą. Na ekranie wyświetliło się "numer zastrzeżony". Wyciszyłam telefon, chciałam wróciłam do łóżka. Ale telefon zaczął znowu wibrować. Potem ktoś zadzwonił po raz trzeci i czwarty. W końcu odebrałam. W słuchawce usłyszałam czyjś ciężki oddech. Po kilku sekundach męski głos powiedział: "kocham cię". Potem się rozłączył.
Tej nocy telefon zadzwonił jeszcze 10 razy. Znowu odebrałam.
– Halo?
– Podobasz mi się, kocham cię – mówił mężczyzna z wyraźnie niemieckim akcentem.
– Kim pan jest?
– Kocham cię.
– Proszę do mnie nie dzwonić!
– Bądź miła. Jeżeli nie będziesz, to uruchomię program komputerowy. On nauczy cię być miłą.telefon od Thomasa
Wtedy się zaczęło. Komórka nie przestawała dzwonić. Po godzinie zaczęłam dostawać SMS-y: "Bądź miła i ja wyłączę ten program. Proste!!!!". "Przekazałam wszystkie Twoje numery na policję. Mam być jeszcze bardziej miła?" – odpisałam. "Ja zram na policje! Czy kapujesz to falszywa piz*a! Ha" – dostałam w odpowiedzi.
W środku nocy dostałam kolejną wiadomość: "Upor do niczego ci nie prowadza! Sama zobaczysz!".
W tym samym momencie usłyszałam trzaski na klatce w bloku. Tego było za wiele. Przerażona zadzwoniłam na policję. Usłyszałam, że mam wyłączyć telefon – żeby móc iść spać. A jeżeli telefony będą się powtarzały, to mam przyjść na komisariat, żeby złożyć zeznania.
Usnęłam około czwartej nad ranem. Budzik zadzwonił o siódmej. Spojrzałam na telefon i nie mogłam uwierzyć. Połączenia nieodebrane: 242.
Zamiast do pracy pojechałam na policję. Usłyszałam, że szanse na dotarcie do sprawcy są małe. Bo pewnie ktoś kupił sporo tanich kart SIM i próbuje mnie straszyć. – Nie ma sensu nawet składać zawiadomienia. To będzie się ciągnęło miesiącami, będzie pani ciągana po komisariatach, a i tak skończy się niczym – tłumaczył mi policjant. Doradził, żeby przyjść później, o ile telefony nie ustaną.
W pracy opowiedziałam o mojej koszmarnej nocy. Jedna z koleżanek nagle się ożywiła. Powiedziała, że ona też była nękana. Zaczęliśmy sprawdzać. Do niej też telefon dzwonił non stop, tylko z innych numerów. Na stronie mojej firmy każdy pracownik ma swoją podstronę. Jest tam podane imię, nazwisko, zdjęcie i numer telefonu. To od strony musiało się zacząć.
Trochę mi ulżyło. – Jak dużo złego można komuś zrobić na odległość? – pytałam samą siebie. Dziś już wiem, że dużo.
Fala telefonów była przerywana falą SMS-ów.
Jesli jestes mila to ja wyl ten program. Proste!!!!!
Z gory ci powiem to: Ja zram na Policje!
Widze ze juz nie odb tel czy masz juz dosc?
Sama tak wybralasSMS-y od Thomasa
Nie mogłam normalnie pracować. Po południu zadzwoniłam na numer, z którego dostawałam wiadomości. Nikt nie odbierał. "To jest nasz numer. Nie jest to numer abonencki, tylko pre-paid" – poinformował mnie operator, do którego zgłosiłam problem. Podobno nic nie dało się zrobić. Po chwili dostałam kolejną wiadomość: "Po co dzwonis? Po prostu odpisz, kapujesz? Jestes mila?". "Nie nudzi ci się ta zabawa? O co ci naprawdę chodzi? – napisałam.
Zamiast odpowiedzi dostałam kolejną falę połączeń. Telefon dzwonił non stop, także w nocy. Dopiero następnego dnia dostałam kolejne wiadomości:
...Nie udawaj głupiej bo do niczego Ci nie prowadza. Uwierz mi!!!!
...Czy mowisz do mnie albo do komputer? Czy naprawde jestes az taka glupia ze nie kapujesz ze to tylko komputer bawi sie toba a nie ja???!!!
… o szybszej sie jak falszywa, arogancka piz*a a nie "mila".
widzisz kobieto trzeba pomyslec wczesniej co piszesz a teraz napewno pozalujesz!
Komputer jest teraz zaprogramowana juz na kilka dni. Milego zabawa!
Jestes arogancka i falszywa!
Moge tylko powtorzyc: Nie udawaj glupiej bo do niczego ci nie prowadza! Kiedy to nareszcie kapujesz?!SMS-y od Thomasa
Odpisałam mu, że chcę z nim porozmawiać. Zapytał, czemu nie proponowałam tego wcześniej. Pisał, że "to wszystko moja wina". Powiedziałam, że nie mogę z nim teraz rozmawiać – że będę odbierać telefony po godz. 21.
Ale pamietaj, chce z Toba rozmawiac dluzej! Nie toleruje zadnego wymowa jak np. "jestem smeczona" albo padla mi baterie i zostawilam ladowarka w prace itp. bo glupia wymowka zawsze sie znajdzie! Zawsze!
Ja tez potrafie byc milej, nawet bardzo! Ale jesli masz zamiar ciagle pytac mnie "dlaczego" i skad mam twoj numer itp to wogole nie ma o czym rozmawiac, rozumiesz? Powtorze: musisz mnie przekonywac ze naprawda potrafisz byc mila, po takiem twojem sms i zachowanie przedwczoraj!!!SMS-y od Thomasa
Po tej wymianie wiadomości wyszłam z pracy i pobiegłam na komisariat. Wszystko działo się jeszcze, zanim w życie weszło prawo o stalkingu. Dlatego funkcjonariusz, który ze mną rozmawiał, wyjaśnił mi, że nie można mi pomóc. – Jeżeli nikt nie grozi pani śmiercią, to tak naprawdę nie ma żadnej sprawy – stwierdził.
Telefony wciąż się urywały. Przychodziły SMS-y: "Ale teraz dopiero dostaniesz kara. zobaczysz!!!! Zadna wymowka mi nie interesuje. Zadna ty falszywa piz*a ty!!!!!".
Następnego dnia znowu poszłam na policję. I znowu to samo – mówiono mi, że to bez sensu. Bo i tak skończy się umorzeniem. – To nie jest przestępstwo, tylko wykroczenie – przekonywał policjant. Tym razem nie dałam się zbyć. Złożyłam donos.
Po kilku dniach zaczęły do mnie wypisywać osoby, pytając o ogłoszenia. Najpierw w sprawie wynajęcia mieszkania, potem oddania roweru.
Na tym się nie skończyło. Na kilku pornostronach pojawiły się "moje" ogłoszenia. Było tam moje zdjęcie (to samo co na firmowej stornie) i kilka zdań o tym, że szukam sponsora. Był też cennik. 100 złotych za godzinę, 1000 za noc: "Obiecuję, że pójdziemy na całość. Nie odpisuję na maile lub sms, tylko telefon".
Oprócz stalkera pisali do mnie już mężczyźni z całego kraju. Telefon blokował się co chwila. Skrzynka pocztowa nie wytrzymywała liczby przychodzących wiadomości. Bateria padała, bo telefon non stop wibrował.
Mój oprawca nie zwalniał. W środku nocy na mój inny numer zadzwoniła siostra. – Dzwoniłaś do mnie kilka razy. Kiedy odbierałam, nie odzywałaś się. Co się dzieje? – pytała.
Chwilę później zadzwonił kolega. Też dzwonił do niego mój telefon. Nad ranem siedziałam załamana z ciągle dzwoniącym telefonem. W końcu zobaczyłam numer stacjonarny. Inny niż wszystkie do tej pory. Policyjny.
– Co się dzieje? Dzwoniła pani na numer alarmowy 20 razy! Gdzie pani jest, czy potrzebuje pani pomocy? – pytał policjant. Kiedy próbowałam mu wytłumaczyć, że jestem ofiarą nękania, stwierdził, że moja wersja jest "nielogiczna". Rozłączyłam się i zobaczyłam kolejną wiadomość:
A czemu Ty ciagle dzwonisz na Policja? Policja i tak slapie twoj numer i chyba wiesz ze to karalnie. Ty naprawde jestes nie normalna
SMS od Thomasa
Po kilku dniach pojawiły się wiadomości od mojego operatora – potwierdzające włączenie dodatkowych, płatnych usług. Nie dawałam za wygraną. Cierpliwie zgłaszałam operatorowi, że niczego nie zamawiałam; że ktoś włamał się na moje konto. Pisałam do administratorów seksportali o usunięcie "moich" ogłoszeń. Ciągle przypominałam się policji.
Ktoś mógłby zapytać, czemu po prostu nie zmieniłam numeru. Zmieniłam, ale to nic nie dawało. Mam pracę, która wymaga, żeby mój numer był widoczny. Kiedy tylko mój nowy numer pojawiał się w sieci, błyskawicznie był "zarażany" falą połączeń i wiadomości.
Po miesiącu od pierwszego telefonu dowiedziałam się, że moją sprawą zajęła się prokuratura. Po kolejnym miesiącu mąk dowiedziałam się, że mój oprawca wpadł. Podobno dręczył tak samo jak mnie co najmniej 200 innych osób. Okazało się, że to Niemiec mieszkający przez jakiś czas w Polsce.
Po kilku dniach dostałam kolejną wiadomość.
24 marca prezydent podpisal ustawe, do 10 lat za nekanie. To mialem szczescie co? A Ty masz zazrane! Bo teraz musisz najpierw udowdnic ze to ja. Za dużo
SMS od Thomasa
Okazało się, że mój oprawca został zatrzymany w Niemczech. Trafił do aresztu, z którego wyszedł po wpłaceniu kaucji. Potem podobno zniknął. Telefony ucichły. Czasem jednak trafia do mnie coś, co jest jak echo tamtych dni: "Jestem z okolic paryza przeczytalem twoje ogloszenie moze masz ochote sie spotkać?".
Nie daj na siebie polować
Stalking to uporczywe nękanie powodujące uzasadnione okolicznościami poczucie zagrożenia lub istotne naruszenie prywatności. Stalker to osoba dopuszczająca się stalkingu. Paragraf 190 pojawił się w Kodeksie karnym 6 czerwca 2011 r. Przewiduje karę do trzech lat pozbawienia wolności dla stalkującego, a w przypadku doprowadzenia do próby samobójczej – do 10 lat.
Stalkerem według polskiego prawa może być każda osoba, która skończyła 17 lat i dopuściła się nękania na terytorium Polski. Nękanie może skończyć się też w sądzie, jeżeli stalker był za granicą, ale atakował osobę będącą w kraju (jak w przypadku Beaty).
Co powinna zrobić osoba, która stała się celem ataku stalkera?
– Pierwszym krokiem musi być jednoznaczna deklaracja, że sobie tego nie życzymy – mówi mec. Piotr Kona, łódzki adwokat zajmujący się nękaniem. Taką prośbę trzeba udokumentować – np. zachowując na przyszłość SMS albo maila, w którym żąda się spokoju. – Jeżeli nie znamy personaliów stalkera, trzeba mu to powiedzieć w towarzystwie świadka – wyjaśnia Kona.
Warto gromadzić SMS-y, maile i listy wysłane przez "myśliwego". Przydadzą się też nagrania przeprowadzonych rozmów. Przyda się również dyktafon albo niewielka kamera. Wszystko może mieć potem znaczenie w sądzie. Trzeba też pamiętać, żeby mieć materiały dokumentujące, że zrobiliśmy wszystko, żeby uniknąć stalkowania.
Tak "wyposażeni" możemy udać się na policję, żeby złożyć zawiadomienie o przestępstwie i zażądać ścigania sprawcy.
Bartosz Żurawicz