Wyobraźcie sobie, że stoicie w pierwszym rzędzie na koncercie wielkiej gwiazdy, siedzicie w pierwszym rzędzie na finale Ligi Mistrzów lub zwiedzacie odległe zakątki świata. A wszystko to robicie, nie wychodząc z domu. Takie wrażenia może zapewnić tylko wirtualna rzeczywistość (VR), która ma szansę stać się najgorętszym trendem technologicznym 2016 r. Co więcej, wielu ekspertów twierdzi, że VR ma potencjał, aby być jedną z najbardziej przełomowych technologii najbliższej dekady.
Szacunki i dane zebrane przez firmy badające rynek nie pozostawiają cienia wątpliwości. Technologia VR to przyszłość. Można to zaobserwować na trwających właśnie targach CES w Las Vegas, gdzie wirtualna rzeczywistość jest najgorętszym trendem.
Ogromne wrażenie robią też liczby, który pojawiają się w prognozach rynkowych. Z danych zebranych przez studio The Farm 51 wynika, że tylko w ciągu pięciu najbliższych lat rynek VR urośnie ponad 30-krotnie, a skokowy wzrost liczby urządzeń VR pociągnie za sobą rosnący popyt na aplikacje tworzone na te platformy. Według prognoz firmy analitycznej Tractica rynek aplikacji VR ma osiągnąć w tym czasie wartość około 15 mld dolarów.
Bank inwestycyjny Piper Jaffray uważa, że dzisiejszy stan wirtualnej rzeczywistości można porównać do stanu rynku telefonów komórkowych 15 lat temu. Według banku rynek potrzebuje dekady na całkowitą komercjalizację urządzeń VR. Piper Jaffray wycenia rynek aplikacji VR na 5,4 mld dolarów w 2025 roku, natomiast prognoza wartości rynku urządzeń sięga kosmicznej wartości 62 mld dolarów, przy założeniu 500 mln sprzedanych urządzeń do 2025 roku.
Jak to działa?
To tyle, jeśli chodzi o liczby. Ale czym tak naprawdę jest VR? By do niej wejść, potrzebujemy specjalnego hełmu lub gogli, które są zasilane przez komputer, konsolę do gier lub smartfon. Po ich założeniu przed naszymi oczami ukazuje się komputerowo generowany obraz 3D. Dzięki czujnikom, które odczytują ruchy naszej głowy, i przestrzennemu dźwiękowi oszukującemu nasze uszy mamy wrażenie, że znajdujemy się w centrum wydarzeń. Bardziej zaawansowane zestawy dają do dyspozycji także specjalne rękawice, które pozwalają nam na manipulowanie obiektami w wirtualnym świecie.
Bez wątpienia wirtualna rzeczywistość to przyszłość elektronicznej rozrywki. VR pozwoli nam na podróże w czasie, zdalne zwiedzanie zabytków, "pójście" na koncert, film czy mecz. Ucieszy też zapewne amatorów erotyki i pornografii, zapewniając doznania bliskie realnym. Jednak aplikacje VR mogą mieć także zastosowanie edukacyjne i biznesowe. Duże korzyści z ich stosowania już teraz odnoszą np. lekarze, którzy mogą się szkolić, przeprowadzając wirtualne operacje, czy architekci, oceniając swoje projekty z punktu wiedzenia ich przyszłych użytkowników.
W VR wpompowano ogromne pieniądze, zainteresowani są nią najwięksi producenci sprzętu i oprogramowania. Nie ma więc szans na to, by nie udało się tej technologii spopularyzować
Paweł Winiarski, AntyWeb
O tym, że to technologia przyszłości, świadczy też zainteresowanie nią największych graczy na rynku: Google, Facebooka, Samsunga, Sony, HTC.
W grudniu 2014 r. odbyła się premiera Samsung Gear VR. Gogle te współpracują ze smartfonami Note 4 i Galaxy S6 i S6 edge. To telefon dostarcza moc obliczeniową, zestaw czujników pozwalających na orientowanie urządzenia w przestrzeni i wyświetlacz, na którym prezentowana jest wirtualna rzeczywistość.
Najtańszym sposobem na wejście do magicznego świata VR są Google Cardboard. To gogle zrobione z kartonu, które kosztują około 30 złotych. Do korzystania z nich wystarczy smartfon (współpracują z większością nowoczesnych modeli).
W 2016 r. na rynku zadebiutują gogle VR od trzech dużych producentów: Oculus Rift, HTC i Sony. Ta pierwsza firma przykuła uwagę rynku w marcu 2014 r., gdy za 2 mld dolarów została przejęta przez Facebooka. Wkrótce potencjał zauważyły inne wielkie koncerny, w tym Samsung, HTC, Sony i Google.
Przestrzeń na rozwój
Jak przyznaje w rozmowie z tvn24bis.pl Paweł Winiarski z serwisu AntyWeb, mimo że to nie jest pierwszy boom na wirtualną rzeczywistość, ta technologia wciąż raczkuje. – Teraz wpompowano w nią ogromne pieniądze, zainteresowani są nią najwięksi producenci sprzętu i oprogramowania. Nie ma więc szans na to, by nie udało się tej technologii spopularyzować – przekonuje.
Przedsprzedaż gogli Oculus Rift ruszyła 6 stycznia. Ich cena na rynku amerykańskim wynosi 599 dolarów. O 100 dolarów więcej będą musieli zapłacić fani wirtualnej rzeczywistości w Europie. W kwietniu zadebiutuje zestaw rzeczywistości wirtualnej HTC Vive, stworzony we współpracy z Valve. Na premierę czekają PlayStation VR, czyli okulary od Sony. Te gogle przeznaczone są przede wszystkim dla graczy i współpracują z konsolą PlayStation 4 oraz kontrolerami PlayStation Move.
To właśnie w świecie gier – według ekspertów – technologia VR będzie miała największe zastosowanie. – Oczywiście trudno całkowicie pominąć inne gałęzie informatyczne, które zyskają na popularyzowaniu się wirtualnej rzeczywistości, ale to właśnie w branży gier zobaczymy największą rewolucję – mówi Winiarski.
Ale nie tylko. Wiele branży zwróciło już uwagę na siłę technologii VR. Sieć hoteli Marriott testuje właśnie nową usługę o nazwie VRoom. Dzięki niej goście mogą zamówić do pokoju zestaw do rzeczywistości wirtualnej Samsung Gear. Usługa jest obecnie testowana w dwóch hotelach sieci (w Nowym Jorku i Londynie).
Marriott uruchomił także nową platformę treści wirtualnych – VR Postcards, umożliwiającą podróże wirtualne w technologii 360 3D przy użyciu urządzeń do wirtualnej rzeczywistości. Użytkownicy będą mogli oglądać wybrane miejsca na świecie i na bieżąco słuchać wrażeń odwiedzających te miejsca turystów.
Z kolei francuski dom mody Dior stworzył urządzenie Dior Eyes w technologii 3D. Za jego pomocą zainteresowani mogą trafić za kulisy pokazu mody i zobaczyć, jak wyglądają przygotowania do niego.
Wycieczka do Czarnobyla
Także firmy w Polsce zaczynają wykorzystywać wirtualną technologię do zdobywania nowych klientów w realnej rzeczywistości. Pierwsza branża, która zaczęła ją masowo stosować, to ta związana z nieruchomościami. Dzięki niej możemy przenieść potencjalnego najemcę do wnętrza budynku, który wciąż jest jeszcze na etapie dziury w ziemi.
Granica między światem cyfrowym a realnym może się niebezpiecznie zatrzeć. No bo po co wracać do nielubianej pracy, psującego się samochodu czy szarego osiedla, skoro w tym samym czasie można żyć w nieistniejącym świecie, który wydaje się być idealny?
Paweł Winiarski, AntyWeb
Jednym z liderów w tworzeniu treści i aplikacji VR w naszym kraju jest gliwickie studio The Farm 51, które stworzyło Chernobyl VR Project. Jest to pierwsza w historii wirtualna wycieczka po Czarnobylu i Prypeci przeznaczona na urządzenia VR, takie jak Oculus i PlayStation VR, HTC Vive oraz mobilne, jak Samsung Gear VR. Przedsięwzięcie ma połączyć świat gier komputerowych ze światem aplikacji edukacyjnych.
Zespół The Farm 51 już kilkukrotnie odwiedził miejsce katastrofy, przygotowując projekt i zbierając materiały wizualne. Premiera planowana jest na kwiecień bieżącego roku, w 30. rocznicę tragicznych wydarzeń.
Winiarski tłumaczy, że rozwój wszelkiej technologii (w tym oprawy graficznej czy mocy obliczeniowej komputerów), sprawiła, że wirtualna rzeczywistość nie jest już tak daleka od tego, co oglądamy każdego dnia. – Oznacza to, że po założeniu hełmu lub gogli VR przeskok jakości obserwowanego przez nas świata nie jest tak duży jak kilka bądź kilkanaście lat temu. To niewątpliwy plus, po to budujemy wirtualne światy, by trochę oszukać nasz mózg i udać się do miejsc, które albo nie istnieją, albo są poza naszym zasięgiem – mówi.
Są też minusy
Winiarski widzi też negatywne aspekty technologii VR. – Granica między światem cyfrowym a realnym może się niebezpiecznie zatrzeć. No bo po co wracać do nielubianej pracy, psującego się samochodu czy szarego osiedla, skoro w tym samym czasie można żyć w nieistniejącym świecie, który wydaje się być idealny? – pyta.
Do tego dochodzą zawroty głowy, na które skarżą się niektórzy użytkownicy urządzeń VR. – Póki co, wirtualna rzeczywistość nie jest dla każdego i znam przynajmniej kilka osób, które po pięciu minutach w wirtualnym świecie miały problemy z samopoczuciem – mówi Winiarski.
Pytany, czy martwi się o rozwój technologii, odpowiada, że nie, bo inwestują w nią wielkie koncerny. Zaznacza jednak, że o pełnym sukcesie będzie można mówić dopiero, gdy statystycznego Kowalskiego będzie stać na sprzęt VR.
– Mamy bardzo tanie kartonowe okulary od Google, wkładamy do nich smartfona i możemy cieszyć się wirtualną rzeczywistością. Teoretycznie, bo w praktyce to tylko zabawa na kilka minut i oddaje prawdziwy VR może w kilku procentach. Mamy specjalne gogle od Samsunga, które dają zdecydowanie lepsze odczucia. Ale te nie są najtańsze i wymagają również posiadania topowego modelu telefonu koreańskiego producenta, a to dla wielu osób jest już barierą nie do pokonania. Nie sądzę również, by Oculus Rift, PlayStation VR i HTC Vive były w dniu swojej premiery atrakcyjne cenowo. Dziś prawie każdy ma w domu komputer, ale kiedy każdy będzie posiadał w domu sprzęt do wirtualnej rzeczywistości? Na to jeszcze poczekamy – wyjaśnia.
Przełamać strach
Na razie niewiele mówi się o wirtualnej rzeczywistości w kontekście codziennego życia, bowiem technologia odbierana jest głównie jako sposób na rozrywkę. Winiarski twierdzi, że VR może pomóc w przyszłości w walce fobiami czy panicznym strachem. – W końcu takie rzeczy tkwią w naszych głowach i może ktoś opracuje programy terapeutyczne bazujące na VR – zastanawia się.
VR to przyszłość elektronicznej rozrywki i zupełnie nowy sposób konsumpcji treści
Paweł Winiarski, AntyWeb
Powstaje pytanie, w jaki sposób można skutecznie zareklamować gogle VR, skoro wiadomo, że najlepszą promocją jest wypróbowanie tej technologii, a to nie jest już takie proste. – Producenci organizują pokazy, najczęściej na imprezach związanych z grami czy nowymi technologiami. I tam właśnie szukałbym możliwości sprawdzenie technologii na własnej skórze. Kiedy tego typu urządzenia zaczną pojawiać się w sklepach, jestem pewien, że będzie je tam można wypróbować – mówi Winiarski.
Zaznacza, że żadne słowa nie są w stanie opisać emocji pojawiających się podczas obcowania z najlepszymi urządzeniami tego typu. – Miałem przyjemność przetestować wszystkie z nich i jestem zachwycony. To przyszłość elektronicznej rozrywki i zupełnie nowy sposób konsumpcji treści, nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości – podsumowuje.
A może poczekać jeszcze z zakupem?
Co ciekawe, niektórzy eksperci radzą się wstrzymać z zakupem sprzętu do VR jeszcze przez co najmniej rok. Argumentują to przede wszystkim ceną. Wiele modeli jest wciąż stosunkowo drogich. Wprawdzie Samsung Gear VR można kupić za 99 dolarów, ale żeby bawić się w wirtualnym świecie, potrzeba jeszcze nowego smartfona z koreańskiej stajni (Galaxy Note5, Galaxy S6 czy Galaxy S6 Edge).
Trzeba też pamiętać, że gogle wysokiej jakości najlepiej działają tylko z pewnymi rodzajami komputerów. Aby korzystać z Oculus Rift, użytkownik powinien mieć komputer, który ma co najmniej 8 GB pamięci RAM, procesor Intel i5 lub mocniejszy, który działa na systemie Windows 7 lub nowszym. Te wymagania znacznie podnoszą koszty naszej zabawy.
Znawcy rynku uspakajają jednak, że wraz ze wzrostem konkurencji ceny gogli zaczną powoli spadać. Ponadto przewidują, że technologia VR będzie wciąż się poprawiać. Dlatego być może warto jeszcze trochę na nią poczekać.