Było jasne, że tej nocy wydarzy się coś niezwykłego. Musiało, bo ci dwaj nienawidzili się do żywego. Takiego zakończenia nie przewidział jednak nikt, wyobraźnia zdrowego na umyśle człowieka nie sięga tych rejonów. - Chciałem go zabić - wyznał Mike Tyson po odgryzieniu i wypluciu na deski ringu kawałka ucha Evendera Holyfielda. Od tamtej chwili szaleństwa minęło właśnie 20 lat.
Wiadomo, że Tyson to "Bestia" i "Najgorszy Człowiek na Ziemi". W pocie czoła zapracował na te określenia. Sam przyznał, że bierze leki, by nas wszystkich nie pozabijać.
Ten sam Tyson jest fanem twórczości Oscara Wilde'a. Czyta dzieła Tołstoja, Machiavellego i przewodniczącego Mao. Literacką pasję odnalazł w sobie w więzieniu, odsiadując wyrok za gwałt.
Sprzeczności, paradoksy.
28 czerwca 1997 roku na trybunach MGM Grand Las Vegas - czyli luksusowego hotelu i kasyna w jednym - zasiadły piękne panie i przystojni panowie. Zajadali truskawki, popijali szampana. Do ringu wkroczyli oni - mocarze, gladiatorzy, herosi. Osiem miesięcy wcześniej Holyfield pokonał Tysona, teraz przyszła pora na wielki rewanż.
Rozjuszony tygrys
Tuż przed gongiem Holyfield coś do siebie szepcze, być może słowa modlitwy, bo człowiekiem był i jest religijnym. Tyson podskakuje. Rozjuszony, dziki, zły.
Zaczynają. Pierwszy klincz. Drugi. Te klincze będę mieć potem ogromne znaczenie, to w jednym z nich dojdzie do katastrofy. Na razie sędzia Mills Lane ma problemy, by pięściarzy rozdzielić. Przerywa walkę, obydwu upomina. Znowu klincz. I znowu. Holyfield przeważa, jest aktywniejszy. Po krótkim prawym sierpowym Tyson chwieje się na nogach.
Runda druga. "Bestia" dostaje od rywala z byka, ma rozbity łuk brwiowy. Krwawi. Nie jest to ładna walka, dużo w niej przepychanek, w powietrzu wisi groza, coś niedobrego, coś gorszącego.
Runda trzecia, okaże się, że ostatnia. Tyson rusza do ataku, publika szaleje. Nagle, na 39 sekund przed końcem, Holyfield zaczyna dziko podskakiwać. Nikt nie wie, co się stało. Sędzia Lane ponownie przerywa pojedynek. Z prawego ucha Holyfielda sączy się krew. Tyson chodzi w narożniku jak rozjuszony tygrys, zabija wzrokiem.
Konsternacja wokół ringu jest ogromna. Co dalej? Lane odejmuje Tysonowi punkt i wznawia walkę. Zaczyna się bijatyka, zwykła uliczna bijatyka. Tyson znowu próbuje dziabnąć Holyfielda, wbić w niego swoje zębiska. To dzieje się naprawdę.
Rundy czwartej nie będzie. Tyson zostaje zdyskwalifikowany, kiedy zapis wideo pokazuje, że drugie ugryzienie jednak było. Dochodzi do szarpaniny między przedstawicielami obydwu obozów, zadyma przenosi się na trybuny. Odrażające sceny.
Wypalił jointa, napił się alkoholu
- Wiem tyle, że chciałem zadać mu ból. Chciałem go zabić - powiedział po wszystkim Tyson. Skruchy nie wyraził. Co to, to nie. Odwrotnie - wciąż atakował, nadal obrażał. - Holyfield nie jest tak twardym gościem, za jakiego uchodzi. Zadrasnąłem go w ucho, a on uciekł. Uderzał mnie głową, zrobił mi krzywdę, widzę tylko na jedno oko. Popatrzcie, jak wyglądam, moje dzieci będą się mnie bały - wykrzykiwał do dziennikarzy.
Potem pojechał do hotelu i - co wyznał dopiero po latach - wypalił jointa, napił się alkoholu, po czym spokojnie poszedł spać.
Współpracownicy Holyfielda byli w szatni przerażeni. - Mówiąc szczerze, tak bardzo nie boli, w uchu nie ma przecież kości - bagatelizował pięściarz. Poprosił, by wszyscy złapali się za dłonie i pomodlili w intencji Tysona, wybaczając mu to, czego się dopuścił.
Modlitwę przerwał pracownik MGM Grand Mitch Libonati. Wręczył Holyfieldowi plastikową torebkę z kawałkiem jego ucha, wyplutym przez Tysona na deski ringu. Natychmiast ruszono do szpitala, niestety ucho zaginęło w karetce. Do roboty musiał się zatem zabrać chirurg plastyczny.
Zguba znalazła się dużo później - w jednej z reklam Tyson dzwoni do drzwi rezydencji Holyfielda, wyjmuje pudełeczko i mówi: - Evander, to twoje ucho. Ukryłem je w ustach.
Evander, to twoje ucho. Ukryłem je w ustach.
Mike Tyson
Tak, panowie potrafią się śmiać z tego, co dwie dekady temu mroziło krew w żyłach.
W ringu ze spadochronem
Wtedy do śmiechu nie było nikomu. Zastanawiano się, czy to koniec boksu. Głos zabrał nawet prezydent Stanów Zjednoczonych Bill Clinton. - Byłem przerażony tym, co zobaczyłem. Wszyscy Amerykanie powinni być przerażeni - oświadczył. Aktor Sylvester Stallone - czyli filmowy Rocky Balboa - stwierdził, że pięściarze powinni wchodzić do ringu najedzeni.
Cztery lat wcześniej, kiedy Holyfield boksował z Riddickiem "Big Daddym" Bowe'em - tym samym, którego okładał potem Andrzej Gołota - walkę przerwano, bo w ringu wylądował na spadochronie znany z podobnych numerów James Miller. - To, co zrobił Tyson, przebiło nawet tamtą aferę - ocenił Holyfield.
Pistolet przy głowie
Dla Tysona domagano się dożywotniej dyskwalifikacji. "Moje życie właśnie tak wyglądało. Jakaś mała i nieistotna dla mnie sprawa w oczach innych urastała do monstrualnych rozmiarów" - wyznał w swojej autobiografii.
Dwa dni po walce zwołał media. - Przepraszam świat, przepraszam moją rodzinę, przepraszam sportową komisję stanu Nevada - oznajmił. Potem zdradził, że do przeprosin namówił go promotor Don King, który obawiał się, że czeku za tę walkę nie zobaczą na oczy. Skończyło się na trzech milionach dolarów grzywny, odebraniu licencji bokserskiej i pracach społecznych.
Innych kar i konsekwencji - dla niego i dla boksu - nie było. Licencję przywrócono mu nieco ponad rok później. Wrócił w styczniu 1999 roku, potwornym ciosem znokautował Fransa Bothę. Rywal wstał, ale równowagi utrzymać nie zdołał. Tyson podbiegł i grzecznie, wręcz z troską, próbował go przytrzymać, by znowu nie runął na deski.
Teddy Atlas, w przeszłości trener "Bestii", był zdania, że ten specjalnie gryzł Holyfielda, by uniknąć lania, jakie dostał od niego w pierwszej walce. Ale czy można wierzyć komuś, kto przystawił kiedyś swojemu zawodnikowi pistolet do głowy? Atlas tłumaczył, że posunął się do tego, bo Tyson dobierał się do jego bratanicy.
Przehulali 600 milionów
12 lat po walce w programie Oprah Winfrey doszło do spotkania pięściarzy. Doszło też do przeprosin i uściśnięcia dłoni. - To była przyjemność walczyć w czasach, w których ty walczyłeś - oświadczył Tyson.
Panowie spotykają się od czasu do czasu. Obydwaj są bankrutami, wspólnie przehulali - mniej więcej - 600 milionów dolarów, co też jest osiągnięciem niezwykłym.
Ale to już inna historia.