Standard & Poor's obniża rating Polski – ta informacja zelektryzowała Polskę i świat. Efekt? Gwałtowne osłabienie złotego, spadki na giełdzie i wzrost kosztów obsługi długu przez Polskę. Ta cena wywołała jednak falę krytyki i po raz kolejny rozpętała dyskusję o roli agencji w globalnej gospodarce.
W połowie stycznia (15.01.16) Polską wstrząsnęła informacja, że agencja ratingowa Standard & Poor's obniżyła nasz rating z poziomu A- do BBB+. Perspektywa oceny jest negatywna.
Dlaczego?
Bank centralny może być kolejną instytucją, której niezależność może być zagrożona przez działania nowego rządu Prawa i Sprawiedliwości
Felix Winnekens, analityk S&P
Felix Winnekens, analityk S&P odpowiedzialny za obniżenie ratingu Polski tłumaczył, że na decyzję wpływ miało osłabienie kluczowych instytucji państwa (Trybunału Konstytucyjnego i mediów publicznych), co odbiło się negatywnie na wiarygodności Polski.
– Od wyborów parlamentarnych dostrzegamy kilka decyzji, które w naszej ocenie podważają niezależność, efektywność oraz wiarygodność kluczowych instytucji państwowych. Zmiany w należytym zarządzaniu polityką fiskalną i makroekonomiczną mogą mieć negatywny wpływ na ocenę ryzyka kredytowego Polski. Ponieważ działania podjęte przez rząd przekroczyły założenia, które przyjęliśmy w ramach naszego scenariusza bazowego, musieliśmy zrewidować naszą ocenię siły instytucjonalnej Polski – powiedział w rozmowie z "Pulsem Biznesu" Winnekens.
Przedstawiciel agencji tłumaczył też, że ta obawia się o kolejne sprawy w Polsce, w tym o pozycję NBP. – Bank centralny może być kolejną instytucją, której niezależność zostanie zagrożona przez działania nowego rządu Prawa i Sprawiedliwości – stwierdził w rozmowie z Reutersem.
Przeczytaj, jak agencja S&P uzasadnia swoją decyzję
Zobacz odpowiedź Ministerstwa Finansów na decyzję S&P
Świat zaskoczony
To nowa era w ratingach. W coraz większym stopniu zależą one od polityki i perspektyw reform, a nie od fundamentów gospodarczych
Simon Quijano-Evans, Comerzbank
Decyzja agencji wzbudziła zaskoczenie nie tylko w naszym kraju. W tym tonie komentowała ją również prasa międzynarodowa. "Financial Times" dostrzegł zbieżność ocen agencji ratingowej i Komisji Europejskiej. Zauważył jednak również, że Standard & Poor's zaskoczyła rynki, które oczekiwały co najwyżej zmiany prognozy dla Polski z "pozytywnej" na "neutralną".
"The Wall Street Jorunal" pisał zaś, że S&P niespodziewanie obniżyła rating po tym, jak nowy polski rząd podjął kontrowersyjne kroki, aby umocnić swoją władzę.
Bloomberg, komentując w swoim tekście decyzję agencji ratingowej, zwracał uwagę przede wszystkim na największe osłabienie złotego od 2011 r. Jednocześnie podkreślał jednak polityczny wymiar oceny. "Grzechami PiS-u, zdaniem większości zachodnich krytyków, są ustawa o Trybunale Konstytucyjnym, która ingeruje w jego niezależność, oraz ustawa medialna, która podporządkowuje media publiczne bezpośrednio rządowi. To rzadkość w europejskich systemach parlamentarnych" – napisał Bloomberg.
– To nowa era w ratingach. W coraz większym stopniu zależą one od polityki i perspektyw reform, a nie od fundamentów gospodarczych – powiedział Bloombergowi Simon Quijano-Evans, główny strateg londyńskiego Comerzbanku.
Ściągawka dla inwestorów
Agencje ratingowe to instytucje prywatne. Powstały, by pomagać inwestorom w ocenie skali ryzyka ich działań inwestycyjnych. Z ich usług korzystają zarówno osoby prywatne, jak i międzynarodowe korporacje, banki czy fundusze emerytalne i kapitałowe.
Pod lupą agencji mogą znaleźć się instytucje finansowe, przedsiębiorstwa lub państwa. Ocena państwa realnie przekłada się na jego atrakcyjność gospodarczą.
Idea ratingu powstała w Stanach Zjednoczonych w XIX wieku. W USA silnie rozwijał się wówczas przemysł ciężki, związany głównie z budową kolei, mającej strategiczne znaczenie dla funkcjonowania gospodarki. To wtedy powstała potrzeba obiektywnej oceny zdolności płatniczej spółek emitujących papiery wartościowe w celu pozyskania kapitału na inwestycje związane z branżą.
W 1860 r. H.V. Poor opublikował raport dotyczący sytuacji amerykańskich przewoźników kolejowych, co było początkiem agencji Standard & Poors. W 1909 r. swoją działalność rozpoczęła agencja Moody's, a cztery lata później – agencja Fitch. W kolejnych latach następował ich dynamiczny rozwój, szczególnie widoczny w czasach kryzysu wywołanego przez krach na amerykańskiej giełdzie w 1929 r.
Jak to działa?
W tej chwili Standard & Poor's, Fitch i Moody's należą do tzw. "wielkiej trójki" i kontrolują ponad 90 proc. światowego rynku usług ratingowych. Każda z agencji stosuje swój własny system.
Ocena ratingowa wystawiana jest na podstawie szerokiej analizy czynników związanych z danym podmiotem i otoczeniem, w którym on funkcjonuje:
– Fitch bierze pod uwagę politykę makroekonomiczną, rozwój gospodarczy i jego perspektywy, strukturę gospodarczą, stan finansów publicznych, równowagę zewnętrzną;
– Moody's analizuje siłę ekonomiczną, siłę instytucjonalną, siłę finansową na szczeblu rządowym, podatność na czynniki ryzyka;
– Standard & Poor's ocenia ryzyko polityczne, strukturę ekonomiczną, prognozy rozwoju ekonomicznego, elastyczność fiskalną, skalę zadłużenia na poziomie general government, wielkość zobowiązań warunkowych, elastyczność monetarną, płynność zewnętrzną oraz ciężar zadłużenia zewnętrznego.
Rating wyrażany jest symbolem literowym według przyjętej skali, uzupełnionym przez modyfikatory – cyfry lub znaki – dla określenia różnic w ramach jednej kategorii.
Dodatkowo ocena uzupełniana jest miernikiem prognozy jej zmiany w najbliższych latach. Perspektywa "pozytywna" oznacza możliwość podniesienia oceny, "negatywna" – obniżenia oceny, natomiast "stabilna" – że nic się nie zmienia.
Fakt występowania różnic w poziomie ocen poszczególnych agencji wynika z tego, że działają one niezależnie od siebie.
Zanim komunikat o decyzji agencji pójdzie w świat, konsultowany jest on z podmiotem (państwem, firmą), którego dotyczy. – Zgodnie z wymogami prawa Unii Europejskiej odpowiednie władze ocenianego państwa są powiadamiane o ratingu. Zainteresowani mają też czas na sprawdzenie raportu pod kątem poprawności logicznej i merytorycznej, a nawet na odwołanie się od decyzji o zmianie ratingu. Wszystko to jeszcze przed jego publikacją. Jeśli pojawiają się nowe okoliczności, komitet obraduje jeszcze raz. Jeżeli nie, to komunikat jest publikowany
Jakub Tomaszewski, analityk tvn24bis.pl
– Oceny powstają na posiedzeniach tzw. komitetów ratingowych, na których decyzja zapada w drodze oddania głosów przez doświadczonych analityków. Zanim jednak dojdzie do głosowania, a nawet samej dyskusji na temat ratingu w ramach komitetu, przeprowadza się szereg rozmów z przedstawicielami władz państwowych, reprezentacją podmiotów z sektora prywatnego oraz przedstawicielami sektora publicznego – wyjaśniał Jakub Tomaszewski, analityk tvn24bis.pl.
To nie koniec procedury. Zanim komunikat o decyzji agencji pójdzie w świat, konsultowany jest on z podmiotem (państwem, firmą), którego dotyczy. – Zgodnie z wymogami prawa Unii Europejskiej odpowiednie władze ocenianego państwa są powiadamiane o ratingu. Zainteresowani mają też czas na sprawdzenie raportu pod kątem poprawności logicznej i merytorycznej, a nawet na odwołanie się od decyzji o zmianie ratingu. Wszystko to jeszcze przed jego publikacją. Jeśli pojawiają się nowe okoliczności, komitet obraduje jeszcze raz. Jeżeli nie, to komunikat jest publikowany – mówił Tomaszewski.
Polska na celowniku?
Od 1995 r. agencje S&P oraz Moody's wystawiają Polsce oceny wiarygodność. Pierwsza z nich przyznała nam rating BB, a druga BBB-. Rok później dołączyła agencja Fitch, przyznając ocenę BB+.
Obecnie nasz kraj posiada następujące oceny:
– Fitch: A-, perspektywa stabilna;
– Moody's: A2, perspektywa stabilna;
– S&P: BBB+, perspektywa negatywna.
Polska może odzyskać rating. Jest to uzależnione od dobrych wyników PKB oraz inflacji na poziomie co najmniej 1,5 proc., a także spokoju. Rynki finansowe nie lubią niepewności
dr Maciej Jędrzejak, dyrektor zarządzając Saxo Bank
Według skali Standard & Poor's poziom A, czyli rating, którym dotychczas mogła pochwalić się Polska, oznacza niski poziom ryzyka kredytowego, wysoką zdolność do obsługi zobowiązań finansowych oraz przeciętną odporność na wpływ niekorzystnych warunków gospodarczych.
Z kolei poziom BBB-, do którego zostaliśmy "zdegradowani", wskazuje na ryzyko kredytowe na średnim poziomie, dobrą wiarygodność finansową i wystarczającą zdolność do obsługi zobowiązań oraz podwyższoną podatność na niekorzystne warunki gospodarcze.
– Gdyby S&P poprzestała na obniżeniu perspektywy ratingu z pozytywnego na negatywny, to już samo w sobie byłoby mocnym negatywnym sygnałem. Obniżając rating, agencja wyszła przed szereg, przeskakując przez kilka szczebelków. Jednocześnie nie pokazała jednak w swoim komunikacie jakichś dramatycznych skutków polityki rządu w prognozach ekonomicznych. Z jednej strony agencja wskazuje, że bardzo pogorszyła nam się ocena, ale w tabelce załączonej do komunikatu nie widać dramatu. To jest wewnętrznie niespójnie – zauważył w rozmowie z tvn24bis.pl Piotr Bielski, starszy ekonomista BZ WBK.
Oczywiście Warszawa może zrehabilitować się i odzyskać swoją ocenę, kolejna publikacja S&P na temat naszego kraju planowana jest na 1 lipca 2016 r.
Dr Maciej Jędrzejak, dyrektor zarządzający Saxo Bank tłumaczył w TVN24 BiŚ, że nasz kraj może odzyskać rating, jeżeli odwróci negatywny trend i zaprezentuje dobre dane dotyczące polskiej gospodarki.
– Jest to uzależnione od dobrych wyników PKB oraz inflacji na poziomie co najmniej 1,5 proc., a także spokoju. Rynki finansowe nie lubią niepewności – mówił dr Jędrzejak. Warto też pamiętać, że S&P jako jedyna agencja ocenia również ryzyko polityczne.
Jak oceniani są inni?
Obniżenie oceny Polski to cios w naszą gospodarkę, ale na tle innych krajów europejskich wciąż wypadamy całkiem dobrze. Taki sam rating co nasz kraj – w skali S&P – posiadają: Islandia, Malta i Hiszpania.
O wiele dłuższa jest lista państw, które nie mogą liczyć na przychylne oko analityków. Są na niej: Grecja (CCC+, czyli tzw. rating śmieciowy), Andora (BBB-), Bułgaria (BB+), Chorwacja (BB), Węgry (BB+), Włochy (BBB-), Portugalia (BB+), Rosja (BB+), Rumunia (BBB-).
Oczywiście są też kraje, które mogą pochwalić się lepszymi notowaniami od Polski, ale jest to też czołówka wysoko rozwiniętych gospodarek: Niemcy (AAA), Francja (AA+), Wielka Brytania (AAA).
Warto także zwrócić uwagę na to, jak oceniane są Węgry pod rządami Victora Orbana. Bo to właśnie Budapeszt często wskazywany jest jako wzór dla liderów Prawa i Sprawiedliwości. Orban po objęciu władzy również decydował się na rozwiązania dość kontrowersyjne i krytycznie oceniane przez Komisję Europejską i Zachód.
Dziś Węgry mają niższy rating niż Polska. Według S&P jest to BB+ z perspektywą stabilną, u agencji Mooody's – Ba1, a Fitch – BB+, w tych dwóch ostatnich z perspektywą pozytywną.
Wpadki i ciosy
Agencje ratingowe nie zawsze mają rację. Mimo że z zasady są niezależne, to niektórzy zarzucają im brak obiektywizmu w ocenach. Wątpliwości budzi przede wszystkim fakt, że agencje otrzymują od podmiotu ocenianego wynagrodzenie za swoją pracę, a opinię wystawiają, bazując często na informacjach otrzymanych bezpośrednio od klienta.
W 2015 roku Standard & Poor’s musiała wypłacić władzom USA odszkodowanie w wysokości 1,38 mld dolarów za to, że zawyżała oceny walorów hipotecznych, co przyczyniło się do wybuchu kryzysu finansowego w 2008 roku
tvn24bis.pl
W 2015 r. Standard & Poor's musiała wypłacić władzom USA odszkodowanie w wysokości 1,38 mld dolarów za to, że zawyżała oceny walorów hipotecznych, co przyczyniło się do wybuchu kryzysu finansowego w 2008 r. Rozpoczął go we wrześniu upadek banku Lehmann Brothers, któremu S&P miesiąc wcześniej przyznała rating A.
Ale takich wpadek było więcej. Jeszcze wcześniej, bo w grudniu 2001 r., bankructwo ogłosił Enron – gigantyczne przedsiębiorstwo energetyczne z Teksasu. W koncernie przez lata dochodziło do oszustw finansowych na olbrzymią skalę i fałszowania dokumentacji finansowej. Kongres Stanów Zjednoczonych oskarżył wówczas Moody's, Standard & Poor's i Fitch o niedostateczną agresywność w ocenie ratingowej, a przez to za małe naświetlenie obrazu problemów firmy. Jeszcze cztery dni przed ogłoszeniem przez Enron niewypłacalności rating firmy utrzymywany był przez Moody's i S&P na poziomie BBB+ (dobry z perspektywą pozytywną). Co więcej, Komisja Senacka USA stwierdziła, że agencje ratingowe powinny i mogły przewidzieć upadek firmy poprzez naciskanie na pełne informacje dotyczące rachunkowości i praktyk stosowanych w Enronie.
Amerykanie twierdzą również, że S&P nie miała racji, kiedy w sierpniu 2011 r. obniżyła rating ich kraju z maksymalnej oceny AAA do AA+. Agencja zrobiła to, bo nie była przekonana co do tego, że uchwalony przez Kongres plan redukcji deficytu budżetowego będzie wystarczający do znaczącego zmniejszenia zadłużenia USA. Warto zaznaczyć, że dwie pozostałe agencje z tzw. wielkiej trójki nie obniżyły wówczas oceny. Obniżony o jeden stopień poziom ratingu oznaczał dla USA wyższe oprocentowanie od kredytów hipotecznych oraz innych pożyczek związanych z notowaniami obligacji skarbowych. Wzrosły również koszty obsługi długu USA – według szacunków mogło to być nawet 100 mld dolarów rocznie. Efektem był też niewielki spadek kursu dolara oraz wartości amerykańskich obligacji.
S&P pomyliła się także w ocenie wiarygodności kredytowej Islandii. Agencja utrzymywała wysoki rating wyspy na poziomie A- aż do początku października 2008 r., kiedy to rząd Islandii ogłosił, że trzy duże banki – Kaupthing, Glitnir i Landsbankinn, zadłużone w sumie na 85 mld dolarów, są niewypłacalne.
Agencje przykładały rękę również do pogłębienia się kryzysu w krajach mających już problemy. Przykładem może być tutaj Grecja, której na przełomie lat 2009 i 2010 obniżono rating
z A- do BB+, co przyczyniło się do nakręcenia spirali zadłużenia, w której kraj ten się znalazł. Podobnie stało się, kiedy w 2011 r. agencja Moody's obniżyła rating Portugalii, podważając wiarygodność jej obligacji. Zaowocowało to gwałtownym pozbywaniem się przez inwestorów akcji i obligacji, co pociągnęło za sobą spadek kursu euro.
Decyzja, która wywołała lawinę
Najnowsza decyzja S&P oznacza, że Polska będzie musiała pożyczać pieniądze na mniej korzystnych warunkach, a koszty obsługi naszego zadłużenia wzrosną. – Skutki tej decyzji już widać. Są to: słabszy kurs złotego, wyższa rentowność obligacji, mniejsza gotowość inwestorów do lokowania u nas swoich pieniędzy i większa niepewność co do sytuacji w Polsce – tłumaczył w rozmowie z tvn24bis.pl Piotr Bielski, starszy ekonomista BZ WBK.
– Można było się spodziewać, że Polska jest uważnie obserwowana. Ale to, co naprawdę zaskoczyło, to tempo podjęcia tej decyzji i jej drastyczność. Ta ocena mówi, jakie jest prawdopodobieństwo, że kraj może w dłuższym okresie zbankrutować. To jest drastyczna zmiana oceny polskiej gospodarki – mówił w studio TVN24 prof. Witold Orłowski, główny ekonomista PwC. Jego zdaniem poprzez obniżenie ratingu Standard & Poor's mówi inwestorom, którzy kupują polskie obligacje, aby uważali. – S&P chce zwrócić uwagę, że Polska pewne standardowe w demokracji instytucje zmienia w taki sposób, że można się obawiać, że np. jeżeli rząd będzie chciał zwiększyć deficyt budżetowy, to nie będzie instytucji, która powie, że nie powinno się tego robić – twierdził ekonomista.
Zdaniem Bielskiego (BZ WBK) decyzja S&P może przynieść też pozytywne efekty. – Ta ocena może skłonić rząd do refleksji, czy wszystkie pomysły deklarowane w kampanii wyborczej warto realizować. To może być znak ostrzegawczy, że niektóre z nich mogą mieć negatywny wpływ na rynek finansowy – wyjaśniał.
Zobacz: Beata Szydło: nie wierzę w polityczne ratingi