Tytuł: Podsumowanie 2016. Władimir Putin zwycięzcą roku
Źródło: kremlin.ru
Następny
Podziel się
"Od ojczystej Rosji po Syrię, poprzez wybory w USA. Rosyjski przywódca wciąż osiąga swoje cele" – ocenił amerykański magazyn "Forbes", przyznając Władimirowi Putinowi najwyższe miejsce w tegorocznym rankingu najbardziej wpływowych ludzi na świecie. Nie bez powodu – w 2016 r. Putin osiągał cele na arenie międzynarodowej i w kraju, ciesząc się przy tym niesłabnącym poparciem rodaków.
"Amerykański tygodnik 'Time' popełnił błąd, honorując tytułem Człowieka Roku 2016 prezydenta elekta USA Donalda Trumpa" – taka teza znalazła się na łamach brytyjskiego dziennika "The Guardian", który stwierdził, że "kandydatowi republikanów nie należało przyznawać tego tytułu". "Istnieje bowiem ważniejsza, choć pozostająca w cieniu, postać. Jest nią Władimir Putin" – napisał "The Guardian". "Syryjskie Aleppo, Biały Dom w Waszyngtonie czy kwestia Brexitu Wielkiej Brytanii. Być może Putin nie kierował każdym z procesów zmieniających świat, jednak w sposób oczywisty stymulował część z nich, co czyni go największym zwycięzcą 2016 r." – podkreślił brytyjski dziennik.
Telegram do Trumpa
Sukces Donalda Trumpa w wyborach został przyjęty na Kremlu z nieukrywanym entuzjazmem, a Putin był jednym z pierwszych przywódców światowych, którzy pogratulowali kandydatowi republikanów zwycięstwa. "Liczę na współpracę" – napisał gospodarz Kremla w telegramie do przeciwnika Hillary Clinton. W rozmowie z japońskimi dziennikarzami Putin mówił: – Jestem gotów spotkać się z Trumpem w każdej chwili.
Oczekiwania Kremla wobec prezydenta elekta USA są duże: wycofanie wojsk NATO z państw Europy Wschodniej, rezygnacja z elementów tarczy antyrakietowej w Europie czy zniesienie sankcji nałożonych na Rosję z powodu jej agresji na Ukrainie – aneksji Krymu (w 2014 r.), a także wspierania prorosyjskich rebeliantów w Donbasie.
Administracja odchodzącego Baracka Obamy współpracowała z Unią Europejską, by utrzymać w sprawie sankcji jednomyślność. Wejście do gry republikanina oznacza, że wspólna polityka transatlantycka w tym kierunku może się załamać.
Wybór Trumpa może spowodować ewentualne wycofanie się Waszyngtonu z restrykcji wobec Moskwy, co dodałoby wiatru w żagle ich europejskim przeciwnikom, m.in. we Włoszech, Austrii, Francji czy na Węgrzech.
Trump, znany z prorosyjskiej retoryki w czasie kampanii prezydenckiej, najwyraźniej nie zamierza uznawać Rosji za państwo agresora. Amerykański magazyn "Foreign Policy" napisał, że "Rosja nie trafiła na listę zagrożeń dla bezpieczeństwa narodowego USA, którą sporządziła administracja prezydenta elekta". Priorytetami mają być walka z tzw. Państwem Islamskim, kontrola nad działaniami Chin i Korei Północnej, a także modernizacja sił zbrojnych USA. To będzie niewątpliwie działać na korzyść Rosji Putina.
W Europie bardzo korzystna dla Rosji jest decyzja Wielkiej Brytanii o wystąpieniu z Unii Europejskiej. To tym bardziej istotne, że UE opuszcza jeden z najważniejszych przeciwników polityki Kremla, co może się odbić na przyszłych decyzjach Brukseli wobec Moskwy. Osłabienie Europy oznacza wzmocnienie pozycji Putina. – Bez Wielkiej Brytanii w UE już nikt nie będzie tak gorliwie walczyć o sankcje przeciwko nam – mówił mer Moskwy Siergiej Sobianin.
Za sukces Putina w mijającym roku można uznać także zwycięstwo prokremlowskich kandydatów w wyborach prezydenckich w Bułgarii i Mołdawii. "To drugi policzek dla Zachodu po wygranej Trumpa" – komentowała doniesienia z Sofii i Kiszyniowa rosyjska prasa.
Rumen Radew, niedawno wybrany prezydent Bułgarii, generał lotnictwa w stanie spoczynku, otwarcie opowiada się za zniesieniem sankcji wobec Rosji, szkodzących – jego zdaniem – bułgarskiej gospodarce.
Nowy przywódca Mołdawii, były minister gospodarki i szef Partii Socjalistów Igor Dodon zapowiedział z kolei, że z pierwszą wizytą zagraniczną uda się do Moskwy. Jego wygrana oznacza, że 3-milionowa Mołdawia może zboczyć z obranego wcześniej kursu europejskiego, a kwestia wspieranego przez Moskwę separatystycznego Naddniestrza, w którym stacjonują rosyjscy żołnierze, nie zostanie rozwiązana pomyślnie dla Kiszyniowa.
Bitwa o Paryż i Berlin
Strategiczne znaczenie dla Kremla z pewnością ma wynik wyborów prezydenckich we Francji w maju 2017 r. Niewykluczone, że obywatele tego kraju będą zmuszeni dokonać wyboru między dwoma prorosyjskimi kandydatami: szefową prawicowego Frontu Narodowego Marine Le Pen i byłym premierem Francoisem Fillonem, który opowiada się za zniesieniem sankcji wobec Rosji i popiera aneksję Krymu przez Rosję. Fillon akceptuje także działania Rosji w Syrii.
Wynik wyborów we Francji ma istotne znaczenie dla Kremla, ponieważ władze Rosji liczą na to, że zdołają jeszcze bardziej pogłębić podziały, jakie pojawiły się w Unii Europejskiej. Stąd plany uruchomienia w 2017 r. francuskojęzycznej wersji rosyjskiej telewizji propagandowej RT (dawniej Russia Today). Celem tego przedsięwzięcia ma być wywarcie wpływu na decyzję Francuzów, którzy pójdą do urn.
"Największym zagrożeniem dla świata w 2017 r. może być dojście do władzy w kluczowych krajach europejskich ultraprawicy i innych sił proputinowskich" – ocenił w publikacji na łamach ukraińskiego portalu Obozrevatel Igor Eidman, rosyjski socjolog mieszkający w Niemczech.
Sukcesem nowej fali prawicy w Europie jest zwycięstwo Trumpa, który powołuje na stanowiska w swojej administracji kandydatów przychylnych wobec Rosji. Jednym z nich jest Rex Tillerson, który ma pokierować dyplomacją amerykańską. Tillerson, do tej pory szef koncernu naftowego Exxon Mobil, ma dobre kontakty z Putinem, jest przeciwnikiem nakładania sankcji na Rosję i za zasługi wobec Kremla został uhonorowany rosyjskim Orderem Przyjaźni.
Czy Rosja – z jej skromną w porównaniu z USA i UE gospodarką – może wywierać wpływ na sytuację na Zachodzie? "Elity Putina mają ważną zaletę – ogromne i niekontrolowane pieniądze, które pozwalają na finansowanie informacyjnych wojen i prowokacji. W przyszłym roku pieniądze te zostaną najprawdopodobniej wykorzystane w celu wywarcia wpływu na wynik wyborów w niemieckim Bundestagu" – prognozował Igor Eidman.
Stanowisko władz w Berlinie było kluczowe dla formowania polityki UE. Ewentualne odejście kanclerz Angeli Merkel może oznaczać, że sankcje wobec Rosji zostaną zniesione, a polityka Brukseli wobec Moskwy ulegnie radykalnej zmianie.
Syryjskie Aleppo
Do zwycięstw Putina w 2016 r. można zaliczyć także Syrię, w tym odzyskanie kontroli nad Aleppo przez siły popieranego przez Kreml prezydenta Baszara el-Asada. Bitwa o to najważniejsze przed wybuchem wojny domowej w Syrii miasto toczyła się od kilku lat. Zajęcie części Aleppo było sukcesem rebeliantów, którzy dążą do obalenia Asada. Sytuacja się zmieniła, kiedy wspierane przez rosyjskie lotnictwo wojska Asada przeszły do ofensywy.
Kontrola nad Aleppo nie oznacza zakończenia wojny w Syrii, jednak Putin może uznać, że osiągnął "zwycięstwo moralne". Jego kalkulacja okazała się trafna: sytuacja w Aleppo rozwinęła się zgodnie z rosyjskim scenariuszem.
Po odejściu Baracka Obamy i objęciu najwyższego urzędu w USA przez Donalda Trumpa Putin może liczyć, że wróci na Bliski Wschód w charakterze wpływowego gracza. Mało prawdopodobne, że Trump, który w czasie kampanii prezydenckiej twierdził, że "Stany Zjednoczone mają większe problemy od Baszara el-Asada" przeszkodzi gospodarzowi Kremla w realizacji tej strategii.
Za zwycięstwo w gospodarce, które osiągnął Putin, można niewątpliwie uznać porozumienie państw bogatych w złoża ropy naftowej, dotyczące ograniczenia wydobycia tego surowca. Władze Rosji negocjowały w tej sprawie z OPEC (Organizacją Eksporterów Ropy Naftowej). Wprowadzenie w życie porozumienia (od stycznia 2017 r.) może oznaczać, że spadek cen ropy, który negatywnie odbijał się na rosyjskiej gospodarce, się zatrzyma.
Porozumienie w sprawie zmniejszenia wydobycia ropy zostało osiągnięte na grudniowym szczycie OPEC w Wiedniu. Na ograniczenia zgodziła się m.in. dominująca w tej organizacji Arabia Saudyjska. Eksperci w Moskwie oszacowali, że decyzja o podjęciu negocjacji z OPEC przyniosła budżetowi rosyjskiemu w 2016 r. ok. 400 mld rubli (ok. 6 mld dolarów).
W polityce wewnętrznej za główne zwycięstwo Władimira Putina można uznać sukces Jednej Rosji w wyborach parlamentarnych 18 września. Partia, którą formalnie kieruje premier Dmitrij Miedwiediew (Putin przekazał mu stery po wyborach prezydenckich w 2012 r.), zdobyła ponad 54 proc. głosów. Poprawiła wynik wyborów sprzed pięciu lat o blisko 5 punktów procentowych. Ugrupowanie uzyskało większość konstytucyjną w izbie niższej parlamentu, Dumie. Eksperci w Moskwie zauważyli, że Jedna Rosja odniosła triumf mimo izolacji międzynarodowej Moskwy i obowiązujących od dwóch lat sankcji Zachodu.
– Wyniki głosowania to reakcja naszych obywateli na próby presji z zewnątrz na Rosję, na groźby i sankcje – komentował wówczas Władimir Putin.
"Osiąga to, czego chce"
Amerykański magazyn "Forbes", przyznając Władimirowi Putinowi najwyższe miejsce w tegorocznym rankingu najbardziej wpływowych ludzi na świecie, napisał, że "rosyjski przywódca wywiera wpływ niemal w każdym zakątku świata". "W ojczyźnie, w Syrii i w wyborach prezydenckich w USA Putin nadal osiąga to, czego chce" – ocenił "Forbes" i uznał, że z "takim potencjalnym sojusznikiem jak Donald Trump w Białym Domu władza Putina może być nieograniczona przez wiele lat".
– Putin jest jednym z niewielu światowych przywódców, którzy nie są niczym skrępowani i mogą swobodnie formować własną agendę. Niemiecka kanclerz Angela Merkel rządzi krajem, który jest silniejszy od Rosji ekonomicznie. Barack Obama stoi na czele USA, kraju o większym potencjale militarnym. Putin jest autorytetem sam w sobie – komentował moskiewski politolog Konstantin Kałaczew.
Przy tym wszystkim Putin cieszy się niesłabnącym poparciem rodaków. Według ośrodka badań opinii publicznej WCIOM poparcie dla prezydenta w listopadzie sięgnęło 82 proc. W grudniowym badaniu Fundacji Opinii Publicznej rodacy uznali też przywódcę za polityka odchodzącego roku.
Nic nie zapowiada, by w roku 2017 ta sytuacja się zmieniła.